• Według badań przeprowadzonych przez Forda użytkownicy nowych modeli zwykle korzystają tylko z przednich drzwi w przypadku bezkluczykowego dostępu (nawet 90 proc.)
  • Dzięki połączeniu aut z internetem Ford może na bieżąco analizować jakie elementy pojazdu są najczęściej wykorzystywane - podobnie działają inni producenci

Jak korzystasz, tak masz. Klienci za oceanem dość rzadko korzystali w swoich Fordach z funkcji bezkluczykowego otwierania tylnych drzwi, więc producent w końcu zrezygnował z montażu dwóch elementów. Tym samym zaoszczędził w skali roku ponad 6,5 mln dolarów. A to już całkiem spora kwota i zaledwie jeden z przykładów oszczędzania prowadzonego przez koncerny motoryzacyjne.

Co o nas wiedzą producenci aut?

Oczywiście trudno nie zadać pytania – skąd producent wiedział o tym jakie elementy auta są rzadko wykorzystywane? Hau Thai-Tang, dyrektor operacyjny odpowiedzialny w Fordzie m.in. za platformę produktową, nie szczędził wyjaśnień podczas grudniowej konferencji Goldman Sachs. Nie jest bowiem tajemnicą, że gromadzenie danych o pracy poszczególnych elementów samochodów jest dość proste w dobie aut podłączonych do internetu. Współczesne pojazdy przekazują bowiem mnóstwo danych w ramach rutynowego monitorowania.

Bez trudu zatem ustalono, że w przypadku takich modeli jak Aviator, Explorer, Nautilus, Edge czy Ranger użytkownicy najczęściej korzystali z bezkluczykowego dostępu tylko w przypadku przednich drzwi kierowcy (84-90 proc. przypadków). Znacznie rzadziej korzystano po stronie pasażera z przodu (23 – 30 proc.). Najrzadziej zaś sięgano po klamki tylnych drzwi (nie więcej niż 5 proc.).

Lepiej oszczędzać niż uszczęśliwiać na siłę

Nietrudno o wniosek, że uszczęśliwianie nabywców poprzez montaż rzadko używanego wyposażenia jest dość marnym pomysłem. I co gorsza – dość kosztownym. Rezygnacja z dwóch czujników i uproszczenie instalacji to w przypadku jednego egzemplarza niewielka oszczędność, ale jeśli liczyć w przypadku tysięcy egzemplarzy aut, to trzeba się liczyć z milionami. W przypadku dwóch czujników zbliżeniowych Ford zaoszczędził rocznie ponad 6,5 miliona dolarów, czyli tyle, ile władze światowego tenisa (ATP, WTA, ITF) przeznaczyły na fundusz pomocy dla 800 tenisistów na całym świecie. Na liście zbędnych dodatków znalazły się także elektrycznie regulowane pedały czy manetki przy kierownicy. Oczywiście można je dalej zainstalować, ale za odpowiednią dopłatą w ramach opcji.

Wspomniane praktyki nie są tylko domeną Forda. Podobnie działają inne koncerny motoryzacyjne, które dość uważnie analizują dane napływające z aut. Nietrudno zgadnąć, że na liście potencjalnych ofiar znaleźć się może np. fabryczna nawigacja samochodowa (szczególnie gdy kierowcy zwykle korzystają z Android Auto czy Apple CarPlay). Ciekawe jak zostanie potraktowana opcja ładowania plug-in jeśli dać wiarę różnym raportom, których autorzy zwykle wytykają kierowcom unikanie ładowania aut z gniazdka. Ale to już temat na zupełnie inny materiał.