Nawet w Formule 1 pogoda robi to, co jej się żywnie podoba. Zawód meteorologa w najlepszej serii wyścigowej świata jest jednym z najbardziej delikatnych i najmniej wdzięcznych. Natura nie zawsze ułatwia sprawę, jak choćby podczas Grand Prix Japonii w 2004 r., kiedy tajfun znad wybrzeża spowodował ulewy w całym kraju i zalał tor. Z reguły praca meteorologów polega na analizie licznych danych na temat pogody i wyciąganiu poprawnych wniosków. Zła prognoza może mieć niszczący wpływ na formę bolidów podczas wyścigu.

Sugestie od meteorologów przekazywane są specjalistom od strategii, a ci z kolei muszą brać pod uwagę nie tylko wyniki na torze, ale i bezpieczeństwo – na mokrym torze panują zupełnie inne warunki.

- Kiedy pada deszcz - mówi Mark Webber, który w tym seoznie przeszedł z zespołu Williamsa do Red Bulla. Jesteś pod większą presją.

Jeśli zaczyna padać już podczas wyścigu, kierowca musi błyskawicznie przystosować się do zmniejszonej widoczności i do nowych warunków. Jak późno mogę hamować? Czy mogę przejeżdżać przez kałuże? Najważniejsze: jaką mam przyczepność? Guma naniesiona na tor i poprawiająca przyczepność zmywana jest przez deszcz. Dlatego łatwiej wpaść w poślizg i popełnić błąd.

W codziennym ruchu drogowym kierowcy także muszą być świadomi wzrastającego ryzyka podczas jazdy po mokrej nawierzchni.

- Powyżej prędkości około 70 km/godz. kilkumilimetrowa warstwa wody potrafi zmniejszyć przyczepność opon do zaledwie dwadzieścia procent - wyjaśnia dr Christoph Lauterwasser z Centrum Technologii Allianz (AZT). Woda dostaje się pomiędzy bieżnik opony i asfalt, w ekstremalnych warunkach opona zaczyna ślizgać się po wodzie i dochodzi do tzw. aquaplaningu. Dlatego woda musi być odprowadzana na boki poprzez nacięcia w bieżniku opony. Dr Lauterwasser mówi: Przy wyższych prędkościach każda opona co sekundę odprowadza kilka wiader wody. To działa tylko wtedy, gdy bieżnik opony jest dostatecznie głęboki. Jego głębokość powinna wynosić co najmniej trzy-cztery milimetry, co w przypadku szerszych opon jest absolutnym minimum na mokrej nawierzchni.

Kiedy prognoza pogody dla Formuły 1 przewiduje deszcz, specjaliści od strategii zaczynają poważną burzę mózgów. Szczególnie trudnym wyzwaniem są ciągle zmieniające się warunki podczas opadów. Trzeba ocenić różnice w czasach okrążeń w zmieniających się warunkach i dokładnie określić moment, w którym zmiana opon z „suchych” na pośrednie lub deszczowe będzie najbardziej opłacalna – i z powrotem, kiedy tor znów zaczyna przesychać.

- W końcowej fazie przesychania toru rozstrzyga się wynik wyścigu, bo czasy okrążeń bardzo szybko się poprawiają - dodaje Sam Michael, dyrektor techniczny zespołu WilliamsF1 Team.

Przepisy w Formule 1 dopuszczają różne możliwości reakcji na deszcz. Jeśli zaczyna padać tuż przed startem, dyrektor wyścigu może przerwać procedurę startową i umożliwić zespołom zmianę opon. W przypadku obfitych opadów może dojść do lotnego startu po przejechaniu okrążenia za samochodem bezpieczeństwa, albo do przełożenia startu na później. Jeśli w związku z opadami deszczu warunki staną się bardzo niebezpieczne, dyrektor wyścigu może zarządzić neutralizację i wysłać do akcji samochód bezpieczeństwa. Wtedy zespoły mogą zmienić opony na przejściowe lub deszczowe. Jeśli to nie wystarcza dla zapewnienia bezpieczeństwa kierowcom, wyścig może zostać przerwany i potem wznowiony.

Kiedyś zespoły mogły wprowadzić wiele zmian przystosowujących ustawienia samochodu do deszczowych warunków. Obecnie dozwolone są jedynie minimalne zmiany w ustawieniach: do wyścigu trzeba wystartować z takimi samymi ustawieniami, z jakimi jechało się w kwalifikacjach. Mimo to zespoły zawsze przygotowują się na możliwy deszczowy wyścig, choć poważne zmiany w ustawieniach mają sens tylko wtedy, kiedy przewidywane są ciągłe opady deszczu przez cały wyścig. To bardzo rzadka sytuacja. Według statystyk do całkowicie deszczowego wyścigu dochodzi w Formule 1 raz na dziesięć lat.

Źródło: Allianz