"Panie, kręcone to są lody – nie liczniki"

- Jak sprowadzisz auto z Niemiec ze stanem 300 tys. km z 2000 roku, to wiadomo, że to nie pójdzie. Trzeba go kręcić do maksimum 160 tys. żeby wyglądało na 15 tys. km rocznie. To dobry przebieg, bo Polacy uważają, że w Niemczech autami jeździ się tylko na zakupy. A jest dokładnie na odwrót. Na zachodzie są autostrady nie do oglądania, a do jazdy. Tam 400 tys. 6 lat, to normalne. Tamte auta po 10 latach są lepsze niż w Polsce po trzech – powiedział nam jeden ze sprzedawców na Dolnym Śląsku.

Używane samochody z przekręconymi licznikami to prawdziwa plaga, nie tylko w Polsce. Schemat działania jest prosty. Dla niewprawionych kierowców kupno samochodu,  może być sporym problemem. Tym większym, im starszy jest nasz wymarzony pojazd. Porad dotyczących aut najczęściej szukamy w Internecie. Na dziesiątkach stron i setkach for dyskusyjnych można znaleźć informacje na temat spalania, awaryjności czy ogólnej ergonomii jazdy. Niestety nie dowiemy się czy i w jaki sposób sprzedawca chce nas oszukać.

Unia Europejska uderza w „Handlarza Mirka”

Komisja UE znalazła jednak rozwiązanie, aby ukrócić proceder masowych „oszustw licznikowych”. Specjaliści zaproponowali, aby stworzyć elektroniczną bazę, za pomocą której można by wymieniać się informacjami o poszczególnych egzemplarzach samochodów. Przebiegi miałby być wpisywane na każdym etapie „życia” samochodu – podczas badań technicznych, wizytach w warsztatach, itp.

O ile sama idea jest ciekawa, to nasuwa się pytanie czy „Handlarz Mirek” nie znajdzie wyjścia także z tej sytuacji. Mamy spore obawy, że jednak znajdzie.