Kiedy wydaje nam się, że dany segment jest już przesycony, pojawia się kolejna nowość, która udowadnia, że jesteśmy w błędzie. Właśnie dzięki takim nowinkom, na rynku motoryzacyjnym nigdy nudno nie będzie. Jedną z takich nowinek jest Hyundai Tucson. Najnowsze dzieło koreańskiej marki ma zastąpić przestarzały już nieco model ix35. W porównaniu do poprzednika, nowy SUV jakby pokonał stylistyczną przepaść. Samochód wreszcie potrafi przyciągnąć uwagę. Podstępne spojrzenie kanciastych reflektorów zdaje się prawie mówić do nas: "ze mną nie ma żartów", a groźny wygląd potęguje sporej wielkości sześciokątny grill. Atrakcyjnie prezentuje się również linia boczna Tucsona, którą zakończono subtelnym spoilerem.
Zasiadając we wnętrzu pojazdu, nie spodziewajmy się jednak żadnych szaleństw. Wygląd jest poprawny. Zamiast designerskich kształtów i wykończeń Hyundai zadbał o to, by niczego nam w nim nie brakowało. Już na pierwszy rzut oka można dostrzec bogate wyposażenie egzemplarza testowego, aż roi się tu od przycisków. Praktycznie każda funkcja ma tutaj osobny guzik, a na dodatek wszystko mamy tuż, tuż na wyciągnięcie ręki. Obsługa systemów Tucsona jest intuicyjna. Aby zwiększyć przyjemność jazdy przy wyższych prędkościach, możemy uruchomić tryb sport także po naciśnięciu jednego przycisku.
W gamie silnikowej Tucsona znajdziemy dwie jednostki benzynowe o pojemności 1,6 litra generujące 132 oraz 177 KM mocy, a także trzy wersje wysokoprężne. Wśród diesli Hyundai oferuje motor 1.7 o mocy 115 KM, a także 2-litrowe jednostki generujące 136 oraz 185 KM mocy.
Pełna relacja z jazd nowym Hyundaiem Tucsonem już wkrótce na moto.onet.pl.