-
Praktyczne szkolenie kandydata na kierowcę w przypadku prawa jazdy kat. B trwa 30 godzin
-
Kandydat na kierowcę ma 30 godzin na przygotowanie się do egzaminu, naukę parkowania, opanowanie jazdy w mieście oraz w warunkach autostradowych
-
W pracy instruktora nauki jazdy nie pomaga agresja kierowców, którzy nerwowo reagują na wolno jadące i gasnące na skrzyżowaniach "elki"
-
Więcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Okazuje się, że pomimo potencjalnie trudnych warunków pracy i raczej słabych wynagrodzeń niektóre osoby, które już kiedyś pracowały jako instruktorzy nauki jazdy, decydują się na powrót do zawodu. Wówczas okazuje się, że jest trudniej, niż się początkowo wydawało.
Dlaczego "elki" denerwują doświadczonych kierowców?
To, co kiedyś było niemal standardem – wstępne przygotowanie młodego człowieka do prowadzenia samochodu w ramach "pomocy rodzinnej" na mniej uczęszczanych drogach, obecnie w zasadzie zanikło. Potencjalna odpowiedzialność karna za udostępnienie samochodu osobie bez prawa jazdy, jak również odpowiedzialność za prowadzenie samochodu bez uprawnień, jest na tyle wysoka, że większość rodziców nawet nie rozważa rodzinnej nauki jazdy. I słusznie. W efekcie jednak na ulicach pojawiają się samochody nauki jazdy prowadzone przez kursantów naprawdę początkujących. To spotyka się z agresją innych kierowców. W wielu wypadkach najbardziej agresywni są młodzi kierowcy, którzy już mają prawo jazdy, ale jeszcze niewielkie doświadczenie. Instruktor:
Jedna "elka" na drodze to nie problem? W niektórych miejscach jest ich więcej...
Kierowcy (czyli osoby mające już prawo jazdy) zauważają, że samochody z tabliczkami "L" na dachu jeżdżą "stadami". Konkretnie: pojawiają się masowo w wybranych rejonach miasta, podczas gdy w innych są rzadkością. Ten fenomen jest łatwy do wytłumaczenia: podczas dość krótkiego kursu podstawowym zadaniem instruktora jest przygotowanie kursanta do zdania egzaminu.
Ponieważ wiadomo, gdzie odbywa się egzamin, tzn. gdzie zawsze się zaczyna, kursanci szczególnie często mają okazję objeżdżać sąsiedztwo WORD-u (Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego), w którym będą zdawać egzamin. W rezultacie w okolicach tych instytucji ruch bywa spowalniany przez liczne samochody nauki jazdy, które jednak często – w przeciwieństwie do "normalnych" samochodów – jadą może niezdarnie, ale jednak zgodnie z przepisami. Czyli nie szybciej niż 50 km/h, często z problemami podczas ruszania spod świateł. Instruktor:
Instruktor w "elce" nie ma pedału gazu i nie ma kierownicy
Wypadki samochodów nauki jazdy się zdarzają i bywa, że są to wypadki śmiertelne. Nie da się tego całkiem uniknąć, zwłaszcza w polskich warunkach, gdy jeździ się stosunkowo trudno, gdy wielu kierowców jeździ szybko. Instruktor ma ograniczony wpływ na ruch samochodu do nauki jazdy – łatwiej go zatrzymać niż np. zmienić kierunek jazdy.
Zamiast trąbić, spróbuj pomóc
Bardziej doświadczeni kierowcy wiedzą, że szczególnie ostrożnie należy jechać, widząc samochód z tablicą "L" na dachu i z dodatkowym napisem "egzamin". W takim wypadku mamy do czynienia z niedoświadczonym kierowcą, który dodatkowo jest w stresie, łatwo też przez nieuwagę zaszkodzić mu i sprawić, że nie zda egzaminu. Ale wyrozumiałość jest mile widziana przez instruktorów podczas normalnych jazd szkoleniowych: