- 36-latek jadący na hulajnodze elektrycznej potrącił nastolatkę i, zamiast udzielić jej pomocy, uciekł
- Dziecko zostało odwiezione do szpitala
- Po kilku dniach policjanci mogli ogłosić: „mamy go!”. Tym razem organy ścigania zareagowały nie tylko skutecznie, ale też z najwyższą możliwą surowością – dla przykładu
Do zdarzenia doszło 18 kwietnia w Lublinie. Mężczyzna, jadąc na hulajnodze elektrycznej, potrącił 13-latkę i, nie zatrzymując się, odjechał. Prawdopodobnie nie wyobrażał sobie, co właśnie zrobił i jaka kara go za to spotka. Nie, tym razem nie ma mowy o grzywnie w wysokości 30 tys. zł. Chodzi o znacznie surowsze konsekwencje.
Potrącił dziecko i uciekł. I co teraz?
Gdy po ranne dziecko przyjechała karetka i na miejscu pojawili się policjanci zajmujący się obsługą zdarzeń drogowych, po mężczyźnie, który spowodował wypadek, dawno nie było już śladu. Jedyne co mogli zrobić policjanci, to zabezpieczyć nagrania monitoringu miejskiego, na których rzeczywiście pojawił się mężczyzna opisany przez świadków. Opublikowano wizerunek sprawcy, sprawdzano sygnały napływające od mieszkańców. Po kilku dniach policjanci już wiedzieli, kogo warto odwiedzić.
Co zrobili mężczyźnie z hulajnogą, co już zrobili?
Być może 36-letni użytkownik hulajnogi elektrycznej brał nawet pod uwagę, że policjanci do niego dotrą, ale pewnie spodziewał się co najwyżej mandatu. No… wysokiego mandatu. Ale nic z tych rzeczy. Policjanci przyszli uzbrojeni w kajdanki, mężczyznę zakuli i przewieźli do prokuratury, gdzie usłyszał, uwaga, zarzut spowodowania wypadku drogowego i ucieczki z jego miejsca. To przestępstwo, za które Kodeks karny przewiduje karę do 4,5 roku więzienia. Nie ma więc znaczenia, czy jechaliśmy samochodem, czy hulajnogą. pojazd to pojazd, wypadek to wypadek, ucieczka to ucieczka.
Przy okazji udało się zabezpieczyć hulajnogę.
Zaskoczeń ciąg dalszy – sprawca wypadku już w areszcie
Tego to już sprawca potrącenia na pewno się nie spodziewał: prokurator wystąpił z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mężczyzny na trzy miesiące, a sąd przychylił się do wniosku. Tak jak stał 36-latek wylądował w więzieniu.
Przy okazji pojawiły się podejrzenia, że hulajnoga elektryczna, którą posługiwał się mężczyzna, została nieco zmodyfikowana i jeździ szybciej niż powinna. W Polsce hulajnogi elektryczne obowiązuje limit prędkości 20 km/h. Oznacza to, że producenci umieszczają w hulajnogach elektrycznych blokady prędkości, które jednak w praktyce bardzo łatwo jest usunąć, często wystarczy przepiąć odpowiednie kabelki zgodnie z instrukcją, jaką można znaleźć w Internecie.
Jeśli okaże się, że w tym przypadku miała miejsce podobna interwencja, właściciela hulajnogi czeka dodatkowa odpowiedzialność karna.