To nie był szok. Gdy w zeszły poniedziałek podczas gali w londyńskim Earls Court pokazano dziennikarzom Jaguara XE, jego wygląd nie wywołał zdziwienia. Z „twarzy” nowa limuzyna przypomina starszych i większych braci – XF i XJ.
To zamierzone działanie. „Aktualny styl ma się jeszcze bardziej utrwalić” – komentuje Ian Callum, wieloletni szef designu brytyjskiej marki. Dlatego zrezygnowano ze stylistycznych eksperymentów. W zamian za to XE w subtelny sposób zachwyca doskonałymi proporcjami auta z tylnym napędem, wyrafinowaną oszczędnością form i bezpretensjonalnością dekoracji.
Elegancki umiar dominuje także we wnętrzu. Wrażenie robi nowoczesny 8-calowy ekran dotykowy, obsługujący funkcje multimedialne. XE jest nieco dłuższe, szersze i niższe od „trójki” BMW, a wewnątrz – podobnie przestronne. Jeśli chodzi o konstrukcję karoserii, to Jaguar idzie własną drogą. Brytyjczycy mają doświadczenie w produkcji nitowanych i klejonych aluminiowych nadwozi.
Jako pierwsi zastosowali w aucie klasy średniej monokok ze stopu tego lekkiego metalu. Dzięki temu podstawowa wersja XE ma ważyć 1474 kg – o 20 kg mniej niż porównywalne BMW. Wzorowa wartość współczynnika oporu powietrza wynosi zaledwie 0,26.
Zawieszenie kół, również aluminiowe, zawiera układ 4 wahaczy z przodu i nowatorską w tej klasie aut tylną oś Integral Link, przypominającą nieco konstrukcję z BMW serii 5. Cel jest jasny: zachowanie wysokiej sztywności osi podczas jazdy na zakrętach, bez utraty komfortu. Nowość u Jaguara stanowi elektryczne wspomaganie układu kierowniczego, dające większe możliwości dostrojenia i efektywniejszego wykorzystania energii w porównaniu z układem hydraulicznym. Ma to zapewnić doskonałe wyczucie auta i informację zwrotną z drogi, o czym przekonamy się po pierwszych jazdach.
Dotychczas mogliśmy wziąć udział w testach na Nürburgringu na fotelu pasażera. XE zaopatrzono w liczne systemy asystenckie zwiększające komfort i bezpieczeństwo. Nowością jest ASPC (All Surface Progress Control), mający zapewnić optymalną trakcję na śliskiej drodze poprzez precyzyjne operowanie układami hamulcowym i napędowym – bez udziału kierowcy.
Całkiem nowy jest także 2-litrowy diesel, dostępny w bazowej wersji XE. 163-konny silnik z 6-biegową skrzynią manualną będzie spalać według normy 3,8 l/100 km. Dla wielbicieli superosiągów przewidziano topowe XE S – wariant pokazany podczas prezentacji (dane obok). Oprócz tych dwóch wersji silnikowych dostępne będą także inne, plasujące się pomiędzy nimi.
Więcej informacji uzyskamy w trakcie oficjalnej prezentacji Jaguara XE dla szerokiej publiczności na październikowym salonie w Paryżu. Wtedy poznamy także ceny. Auto wejdzie na rynek na wiosnę przyszłego roku.