Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Jak zniszczyć auto - 7 grzechów

Jak zniszczyć auto - 7 grzechów

Z opisów w portalach aukcyjnych jasno wynika, że każdy Polak bezgranicznie oddany jest swojemu samochodowi. Dba o maszynę jak o własne dziecko, a nawet bardziej, wszystkich wymian dokonuje na czas, pieści i pielęgnuje, poświęcając autu każdą sekundę wolnego czasu. Szkoda tylko, że dumne zapowiedzi nijak nie pokrywają się z rzeczywistością, bo ta - nie po raz pierwszy zresztą - przedstawia się wprost dramatycznie. Polacy nie dbają o samochody. Ba! Są prawdziwymi mistrzami w mordowaniu aut i późniejszym dziwieniu się "jak to, nie działa?!". Oto siedem grzechów głównych polskich mistrzów kierownicy. Pierwsze - oszczędność Gdyby Grecy tak doskonale potrafili oszczędzać na życiu jak polscy kierowcy na eksploatacji samochodu, o żadnym kryzysie trapiącym południe Europy nie byłoby mowy. Z drugiej strony można by tylko odliczać czas do kompletnego załamania i tak właśnie jest w wypadku wielu samochodów na naszych drogach. Zanim jednak przychodzi do oszczędzania na eksploatacji, musi być zakup. Obowiązkowo za 100 a nawet 120% wydzielonego budżetu, nierzadko na kredyt. Polacy kupują samochód na pokaz, bo tylko u nas już chyba samochód to w dalszym ciągu najlepsze narzędzie do zaprezentowania materialnego statusu. Na co komu 10-letnie Daewoo albo Skoda, skoro w podobnej cenie można kupić 20-letnie Audi albo nawet przerdzewiałego Mercedesa? Rozsądni odpowiedzieliby od razu, że "na to", aby nie musieć od razu zaciągać kredytu na "pakiet startowy" czy doprowadzenie samochodu do stanu względnej używalności. Problem w tym, że Daewoo, nawet Leganza czy Chairman, do robienia wrażenia na sąsiadach nie nadaje się wcale. Skoda - podobnie. Zakup zbyt drogiego samochodu jest więc pierwszym krokiem do zniszczenia auta. Kiedy brakuje pieniędzy na podstawowe wymiany, a te, bez których obejść się absolutnie nie da, wykonywane są na bazie najtańszych, chińskich często części, trudno spodziewać się długiej i bezproblemowej eksploatacji. Z pozorną oszczędnością wiąże się też odwlekanie napraw. Dopóki "choinka" na tablicy rozdzielczej świeci się na żółto, nie ma przecież powodu do obaw i można jechać dalej. Dopiero wówczas, kiedy ponad połowa kontrolek zmieni kolor na czerwony, można rozważyć wpisanie wizyty u mechanika do kalendarza - ot, na przyszłość. Problem w tym, że samochód to zamknięty układ zależności. Awaria jednej części bardzo często powoduje usterki kolejnych. Zignorowanie niewłaściwej pracy elementu prowadzi do pogłębienia problemu. Słowem, im dłużej zwleka się z naprawą, tym potencjalnie jej koszty będą większe. A to już z rzeczywistymi oszczędnościami nie ma przecież nic wspólnego.

7 sposobów na zniszczenie samochoduŹródło: Onet
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków