Ten film z pewnością warto obejrzeć ku przestrodze. Niby materiał jakich wiele w sieci – noc, w miarę prosta droga i motocyklista nagrywający swój (jak się zaraz okaże – dość brawurowy) przejazd za pomocą kamerki umieszczonej zapewne na kasku. W materiale dobrze widać prędkościomierz – rzecz dzieje się w Australii, więc zegary jednośladu wyskalowano w kilometrach na godzinę.

W pewnym momencie prędkość dochodzi niemal do 270 km/h, a motor lawiruje między samochodami poruszającymi się w tym samym kierunku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że nie jest to już pierwszy popis w wykonaniu tego motocyklisty. Niestety, jak się miało okazać, ostatni.

W pewnym momencie na lewym pasie pojawia się auto dostawcze. Wydaje się, że ciężarówka stoi (lub jedzie bardzo powoli), jest na dodatek dość słabo oświetlona. Efekt jest taki, że motocyklista uderza w nią z prędkością ok. 150 km/h. Co prawda kierowca jednośladu próbuje jeszcze w ostatniej chwili desperacko ominąć przeszkodę, ale jest za późno na ratunek – motor uderza w samochód, a moment zderzenia naprawdę robi wrażenie. Jak dowiadujemy się z napisów wyświetlonych na koniec filmu, motocyklista przeżył, gdyż udzielono mu natychmiastowej pomocy medycznej. Niestety, w wyniku wypadku mężczyzna doznał nieodwracalnych uszkodzeń mózgu, przez co już do końca życia nie będzie mógł funkcjonować samodzielnie. Ku przestrodze.