• Taksówkarze ogłaszają strajk z powodu zbyt niskich stawek za przejazd ustalonych przez miasto
  • Taryfy nie były waloryzowane od 22 lat, a to oznacza bardzo niskie zarobki przy dzisiejszych kosztach życia
  • Rynek przewozu osób przez aplikacje rośnie, podczas gdy liczba firm taksówkarskich maleje

Centrum Warszawy zostanie zablokowane przez taksówkarzy. Kierowcy zrzeszeni w tradycyjnych korporacjach zapowiedzieli, że w środę będą spowalniać ruch, spacerując po przejściach dla pieszych w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki. Zamierzają wyrazić w ten sposób niezadowolenie faktem, że Rada Miasta nie przyjęła uchwały podnoszącej stawki opłat za przejazd. Tymczasem zdaniem kierowców taryfy określone w tym projekcie były po prostu dostosowane do dzisiejszych kosztów życia i zapewniały im przetrwanie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Taksówkarze jak diagności. Stawki zamrożone od wielu lat

Strajk wynika z tego, że ustalana przez samorząd maksymalna stawka za przejechany kilometr nie była zmieniana od 22 lat, co przypomina sytuację, w której znajdują się właściciele Stacji Kontroli Pojazdów. "Taryfiarze" uznają to za skandal zwłaszcza dlatego, że konkurencja korzystająca z aplikacji przewozowych jak Uber, Bolt czy FreeNow ma dynamiczne cenniki, w których mnożnik rośnie w zależności od zapotrzebowania na przejazd. Dzięki temu kierowcy tych aplikacji w godzinach szczytu zarabiają więcej niż taksówkarze zrzeszeni.

Ogłoszony kilkugodzinny strajk ma być dopiero pierwszym z serii protestów. Związek Zawodowy "Warszawski Taksówkarz" chce wywrzeć presję na władzach miasta przed wyborami samorządowymi. Grupa Antyprzewozowa (GAP) zauważa, że w ciągu ostatnich 20 lat ceny wszystkich usług poszły w górę, a maksymalne stawki taryfowe nie były ruszane. Koszty życia wzrosły, a zarobki wpadające do kieszeni taksówkarzy... niekoniecznie.

Wraca temat nierówności w branży przewozu osób Foto: Konektus Photo / Shutterstock
Wraca temat nierówności w branży przewozu osób

Taksówkarze walczą o przetrwanie. Teraz przegrywają z aplikacjami

Jak zauważa dziennik "Rzeczpospolita", brak nowych stawek to niejedyny problem, z którym boryka się branża taksówkarska. Analizy Dun&Bradstreet pokazują, że liczba działalności taksówkarskich w Polsce, czyli w większości firm jednoosobowych, skurczyła się od 2020 r. o ponad 4 tys. (!). Sektor taxi jest w na liście dziesięciu branż z największą liczbą zawieszonych firm.

Jednocześnie operatorzy aplikacji przewozowych jak Uber, Bolt czy FreeNow rosną. Badania zespołu doradców gospodarczych TOR pokazują, że rynek przewozu osób w 2020 r. był wart 6,5 mld zł, z czego aż 60 proc., czyli 3,9 mld zł, stanowiły przejazdy zamawiane przez aplikacje. W ciągu pięciu lat ta część rynku wzrosła ponadczterokrotnie. Za rok będzie warta już 4,7 mld zł.

Operatorzy platform przewozowych przejmują coraz więcej rynku Foto: FREE NOW
Operatorzy platform przewozowych przejmują coraz więcej rynku

Taksówkarze domagają się więc równego traktowania. Nie chcą dynamicznych cenników zaburzających konkurencję i przekraczających stawki określane przez samorząd. Chcą za to podwyżek i nowych regulacji zwiększających bezpieczeństwo pasażerów. Te rozważa poważnie Ministerstwo Infrastruktury – niewykluczone, że za jakiś czas zostanie przywrócony wymóg znajomości topografii miasta lub wprowadzony obowiązek posługiwania się językiem polskim na poziomie zapewniającym podstawową komunikację z pasażerem. Na razie taksówkarze walczą o swoje protestami.