W Karpaczu komunikacja zbiorowa jest stosunkowo nowa. Zarządza nią prywatne przedsiębiorstwo. Niestety nie wszystkim ten pomysł się podoba-w lipcu ktoś podpalił dwa autobusy.

Właściciel Tadeusz Kalupa w rozmowie z serwisem lwówecki.info powiedział, że sprawca, podpalił również siebie i uciekał z miejsca zdarzenia z palącymi się ubraniami. Przedsiębiorca twierdzi, że mogli być to taksówkarze, którym bardzo nie spodobało się, że w mieście pojawiła się komunikacja zbiorowa.

Przez autobusy taksówkarze nie mają pracy

W rozmowie z Radiem Wrocław taksówkarze żalili się, że przez to, że ludzie jeżdżą autobusami, oni są w biedzie. Według nich działalność pana Kalupy jest nielegalna, w przeciwieństwie do innych przewoźników.

Autobusy tak bardzo nie spodobały się taksówkarzom, że domagają się delegalizacji komunikacji zbiorowej. Kierowcy złożyli nawet w tej sprawie petycję do urzędu miasta i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konkurentów (UOKiK). Dodają także, że prywatny przewoźnik przeszkadza nie tylko im, ale również Czechom, bowiem staje również na czeskich przystankach. Sugerują nawet, że za podpaleniem autobusów mogą stać właśnie Czesi.

Mieszkańcy wolą autobusy

Taksówkarze jednak nie są tani. Na pytanie dziennikarza Radia Wrocław, dlaczego mają wysokie ceny, odpowiadają, że w górskich warunkach samochód musi spalić 12-15 litrów, a samo paliwo jest drogie.

Przedsiębiorstwo Tadeusza Kalupy było sprawdzane przez różne instytucje, ale nikt nie doszukał się nieprawidłowości. Co więcej, autobusy cieszą się powodzeniem, co tylko dowodzi tego, że mieszkańcy potrzebują takiego transportu.

W Karpaczu zarejestrowanych jest 100 taksówek na 5 tys. mieszkańców.