Taki właśnie przypadek zdarzył się klientowi kancelarii "Kurier". Towarzystwo Ubezpieczeniowe odmówiło wypłaty odszkodowania, ze względu na wynik badania mechanoskopijnego (tego typu badania mają między innymi na celu sprawdzenie, czy pojazd nie został skradziony). Według TU, ekspertyza mikroskopowa wykazała, że jeden z kluczy posłużył do wykonania duplikatu. Zarzutu nie poparto praktycznie niczym, chociaż w myśl art. 6 kodeksu cywilnego, należy udowodnić winę umyślną lub rażące niedbalstwo w zabezpieczeniu kluczyków. Wszystkie podobne sprawy prowadzone przez kancelarię zostały umorzone w prokuraturze z powodu niewykrycia sprawców.

Pilnować agenta

Należytą dbałość o przyszłość pojazdu należy zacząć już przy spisywaniu polisy. To przy agencie koniecznie trzeba ujawnić całą historię kluczyków, czyli czy były robione z nich kopie, a jeśli tak, to ile, czy były zmiany w immobilizerach, kodach. Agent przy zawieraniu polisy AC powinien zrobić również kluczykom zdjęcie i opisać ich stan faktyczny. Zwykle jednak takiej osobie bardzo się spieszy i lekceważy elementarne zasady dbałości o klienta. Konsekwencje takiego podejścia do sprawy są później ogromne.

Również zmiany w trakcie trwania polisy winne być zgłaszane do TU. Mamy tutaj na myśli choćby konieczność dorobienia jeszcze jednego egzemplarza, zmianę kodu lub zagubienie kluczyków. Po kradzieży auta tłumaczenie, że do zagubienia lub kradzieży kluczyka doszło kilka miesięcy wcześniej i teoretycznie nie ma to znaczenia po tak długim czasie, jest bezprzedmiotowe dla ubezpieczyciela. Zatem warto uczulić swoich pracowników na tę z pozoru mniej ważną kwestię.

Towarzystwa Ubezpieczeniowe nie biorą tego wszystkiego pod uwagę i odmawiają wypłaty odszkodowania, które może wynieść nawet 100 000 zł. Inną sprawą jest, że klient musi czasem zostawiać kluczyki w rozmaitych miejscach, jak firma, autoserwisy, punkty usługowe. Traci je z oczu dość często, a to stwarza złodziejowi okazję do podrobienia ich. Nawet warunki przechowywania kluczy w TU dają taką możliwość. Takim skrajnym przypadkiem, będącym podstawą upadłości znanego krakowskiego koncesjonariusza luksusowej marki, był fakt dorabiania kluczyków do nowych aut jeszcze u niego w ASO (robił to notabene jego własny syn). Samochód opuszczał salon, a kilka miesięcy później ginął właścicielowi bez oznak włamania. Policja na szczęście szybko wpadła na trop grupy przestępczej.

Trzeba się bronić

W skali roku TU dużo zyskują na niewypłaconych z byle powodu odszkodowaniach. Piętrzą więc trudności, dobrze wiedząc, że klienta przeważnie nie stać na kosztowny i długotrwały proces (wpis od sprawy 5% wartości sporu, koszty adwokata i rzeczoznawcy). Ogólne Warunki Umów AC zawsze zobowiązują nabywcę do przekazania wszystkich posiadanych kluczyków. W takim wypadku nie można (bez dowodów) zarzucać ich skopiowania. Dowód to nie wynik badania mechanoskopijnego, lecz np. prawomocny wyrok skazujący za współudział lub dowód na dorobienie kluczy i zatajenie tego faktu przed TU.

Nieco inaczej wygląda sprawa odmowy odszkodowania po kradzieży auta, za pomocą skradzionego klucza. Jeżeli klient nie miał go wtedy przy sobie, TU może zarzucić mu tzw. rażące niedbalstwo, co jest wystarczającym powodem do braku zwrotu stosownej należności. Na szczęście dla właścicieli pojazdów takie rażące niedbalstwo również trzeba wykazać. Bo niezwykle trudno wskazać granicę, gdzie się kończy "niedbalstwo", a zaczyna "rażące niedbalstwo".

Czy rażącym niedbalstwem było pozostawienie pracującego pojazdu przed własnym domem i podejście do bramy, by ją otworzyć? Przeanalizujmy taki przypadek. Złodziej był niezwykle zuchwały i właśnie w ten sposób skradł pojazd. Na szczęście sąd kwalifikował zaistniałą sytuację na korzyść poszkodowanego, uznając, że każdy w okolicach domu może się czuć bezpiecznie. A czy niedbalstwem jest pozostawienie kluczyków i dokumentów samochodu na swojej posesji za zamkniętą bramą, gdzie po obejściu biega duży pies?

Na szczęście również i ten przypadek sąd zaliczył na korzyść poszkodowanego. Każda sprawa powinna być jednak rozpatrzona odrębnie i nie można z góry przyjąć braku winy TU, a zdarza się to bardzo często. Problemy takie można jednak rozwiązać dzięki fachowej pomocy i powołaniu się na obowiązujące przepisy. Dlatego zachęcamy do obrony własnych interesów i wstępowania w takich sytuacjach na drogę sądową przeciwko TU.