- GAC to duży państwowy koncern, który w 2024 r. wyprodukował 2 mln samochodów
- W ofercie firmy są głównie samochody elektryczne – takimi pojazdami GAC chce podbić polski rynek
- Dwa popularne crossovery i jeden luksusowy SUV mogący odebrać kolejnych klientów Tesli – z tym GAC zacznie podbój polskiego rynku
- Chińska marka wkracza na rynek w chwili, gdy rynek jest już dosłownie zapchany chińskimi samochodami na prąd
Guanqzhou Automobile Group, bo o tym producencie mowa, to – jak na chińską motoryzację, z którą mamy do czynienia na co dzień – firma już nie najmłodsza i z doświadczeniem. W 2024 r. GAC wyprodukował łącznie 2 mln samochodów, z czego 127 tys. sprzedano za granicą Chin. Firma gorączkowo szuka zachodnich rynków zbytu, planuje znacząco zwiększyć eksport, ale do tej pory nie była obecna w Europie. To ma się zmienić, Polska będzie jednym z pierwszych krajów, której pojawią się samochody marki GAC.
GAC w przeszłości zdobywał doświadczenie w produkcji samochodów, wchodząc w spółki z markami, które są nam dobrze znane – m.in. z Mitsubishi, Isuzu, czy z koncernem FCA, który dzięki współpracy z GAC mógł sprzedawać na chińskim rynku Fiaty i Jeepy. GAC wciąż współpracuje m.in. z Toyotą i Hondą, choć obecnie jako producent samochodów ma już pełną niezależność: własne laboratoria, fabryki, tory testowe i sieć sprzedaży w Chinach. W Polsce za dystrybucję samochodów GAC ma odpowiadać Jameel Motors – międzynarodowy dystrybutor mający kilkadziesiąt lat doświadczeń w branży.
Co produkuje GAC w Chinach?
W Chinach obecnie firma skupia się na produkcji samochodów elektrycznych, choć ma także auta wyposażone w napędy hybrydowe. Na wprost wejścia do firmowego showroomu w Guanqzhou stoi dumnie superbolid – elektryczny samochód budowany niemal ręcznie w znacznej mierze z kompozytów węglowych, z drzwiami otwieranymi ku górze, zdolny przyspieszyć od zera do 100 km na godz. w 1,9 s. Nie wiemy, jak to jeździ i czy można jakkolwiek porównywać ten model z supersamochodami europejskiej produkcji. Nie o to jednak chodzi, jak to jeździ – to wizytówka firmy w kontekście napędów elektrycznych. Chodzi przecież o pokazanie, że producent potrafi zrobić elektryka z przyspieszeniem odrzutowca.
Firma ma w ofercie także luksusowe samochody elektryczne, w tym duże i średnie SUV-y marki Hyptec, jednak podstawą sprzedaży i dochodów dla tego producenta są samochody popularne marki Aion.
W Polsce prawdopodobnie wszystkie samochody Guanqzhou Automobile Group – dla uproszczenia – oferowane będą pod marką GAC.
W Polsce pojawią się trzy modele samochodów GAC
Jameel Motors zapowiada rozpoczęcie sprzedaży samochodów GAC w Polsce od trzech modeli:
- Aion Y Plus – to kompaktowy crossover o napędzie elektrycznym, który produkowany jest z akumulatorami o poj. od 60 do 80 kWh. Mocniejsza wersja ma moc 184 KM, słabsza 136 KM.
- Aion V – to SUV czy też, jak kto woli, crossover segmentu D (długość nadwozia 4605 mm) z przednim napędem. To pierwszy model tej marki od początku opracowany z myślą o rynkach zagranicznych, w tym o Europie. To samochód elektryczny z baterią o pojemności 60-75 kWh i zasięgiem do ok. 520 km. Auto ma być wyposażone w silnik o mocy 224 KM, opcję szybkiego ładowania (do 255 km zasięgu w 15 minut), a także w szereg funkcji komfortowych – w tym fotele z masażem, lodówkę, itp.
- Hyptec HT – to potencjalnie najciekawsze auto, jakie ma pojawić się "w pierwszym rzucie” na polskim rynku. Jest to duży (4935 mm długości, 2835 mm rozstawu osi) SUV, który z założenia ma rywalizować z takimi samochodami jak Polestar 3 czy Tesla Model X. W tym samochodzie może pojawić się bateria o pojemności powyżej 90 kWh, a także silniki pozwalające na sprint do setki w czasie poniżej 6 sekund.
Największą ciekawostką w przypadku Hypteca HT jest opcja tylnych drzwi w typie „skrzydła mewy” otwieranych do góry. To bardziej pokaz możliwości technicznych producenta niż korzyść dla klienta: wprawdzie taki samochód można w Chinach zamówić, ale jest bardzo mało prawdopodobne, że taka wersja pojawi się w polskiej ofercie. Jest zbyt niewygodna (potrzeba dużo miejsca na parkingu, by drzwi mogły się otworzyć), potencjalnie zbyt awaryjna, drzwi zabierają zbyt wiele miejsca nad głowami pasażerów tylnego rzędu siedzeń.
Są bogato wyposażone i wygodne. Jeżdżą... średnio
Już kilka miesięcy temu miałem okazję przez chwilę pojeździć tymi samochodami. Mają one wiele cech typowych dla chińskiej motoryzacji: bardzo mało mechanicznych przycisków, sterowanie niemal wszystkim za pomocą dużego ekranu dotykowego umieszczonego na środku deski rozdzielczej, interfejs użytkownika podobny do tego, który spotyka się w innych chiński samochodach, choćby w Leapmotorze czy XPengu, płaską podłogę z tyłu i dużo miejsce na tylnych siedzeniach uzyskanego kosztem bagażnika, komfortowe zawieszenie, ale jednak dość słabe prowadzenie przy większych prędkościach. Temu nie ma się co dziwić – w Chinach limity prędkości traktowane są bardzo, bardzo poważnie, w metropoliach co kilkaset metrów stoi fotoradar i w praktyce nie ma szans, żeby pojeździć tak szybko, jak w Europie. Samochody nie muszą być dostosowane do szybkiej jazdy.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoA na rynku tłok coraz większy
Ceny i specyfikacje samochodów GAC na polskim rynku nie są jeszcze znane – to kwestia najbliższych miesięcy. Jameel Motors zapowiada, oprócz zachęt finansowych dla flot, także sieć salonów w Polsce, także zapewnienie pełnego wsparcia serwisowego.
Ale czy to wystarczy, by odnieść sukces na polskim rynku? Wątpliwe. Ograniczenia to: wyłącznie napędy elektryczne w ofercie, zerowa rozpoznawalność marki, już teraz rynek wręcz zapchany wizualnie podobnymi elektrycznymi samochodami z Chin. Każda kolejna chińska marka zabiera klientów pozostałym chińskim markom i także powoduje rosnące zagubienie klientów: który samochód wybrać spośród dziesiątek podobnych modeli, o których w gruncie rzeczy niewiele wiadomo?
A nie zapominajmy, że alternatywą są niewiele droższe auta europejskich marek z rozbudowaną siecią serwisową, cieszących się pełną dostępnością części zamiennych i akcesoriów, mających lepszą lub gorszą, ale przynajmniej jakąś renomę.
Jak Chińczycy chcą u nas robić biznes? Trudno zgadnąć – chyba planują w bardzo długiej perspektywie.