• W zależności od kraju samochody są aresztowane albo konfiskowane automatycznie – po popełnieniu określonego wykroczenia albo na mocy decyzji sądu. Ta druga opcja jest spotykana znacznie częściej
  • Procedury czasowego "aresztowania" albo konfiskaty pojazdu są szczególnie dopracowane w Australii i Nowej Zelandii — są odbierane nie tylko pijanym kierowcom, lecz także tym, którzy wykazują się agresją na drodze albo znacząco przekraczają dozwoloną prędkość
  • W Europie samochód można stracić za karę m.in. w Danii i w Szwajcarii, ale też we Francji czy na Słowacji
  • W wielu krajach najpoważniejszym przestępstwem drogowym nie jest jazda w stanie nietrzeźwości, lecz znaczące przekroczenie prędkości lub agresja przeciwko innym uczestnikom ruchu
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Pijani kierowcy to plaga polskich dróg. We wtorek 2 sierpnia patrol z Płońska chciał zatrzymać do kontroli kierowcę Fiata. Ten nie zareagował, a potem zatrzymał auto i zaczął uciekać pieszo. Został złapany przez policjantów. Od mężczyzny czuć było alkohol. Badanie alkomatem wykazało promil alkoholu w organizmie. W dodatku miał on trzy zakazy prowadzenia pojazdów i był poszukiwany. Takich historii jest niestety nadal bardzo dużo, co może prowadzić do wniosku, że obecny system kar nie odstrasza od wsiadania za kierownicę po alkoholu.

W Polsce za pierwszym razem za prowadzenie po pijanemu możesz dostać do dwóch lat więzienia, a za kolejnym – już pięć. Za pierwszym razem tracisz prawo jazdy na jakiś czas (np. na trzy lata), a za kolejnym – dożywotnio. Za pierwszym razem do kary ograniczenia wolności albo więzienia dołożą ci grzywnę – minimum 5 tys. zł. Za drugim razem grzywna wyniesie od 10 tys. do nawet 60 tys. zł. Za każdym razem, jeśli po pijanemu spowodujesz wypadek czy kolizję, nie dostaniesz odszkodowania z autocasco i dodatkowo zwrócisz swojemu ubezpieczycielowi to, co wypłacił w formie odszkodowania twoim ofiarom – to mogą być dziesiątki, a nawet setki tysięcy zł, to może być nawet dożywotnia renta, jeśli zasądzi ją sąd. Jeśli kogoś zabijesz po pijanemu samochodem, możesz trafić do więzienia na 12 lat – tyle samo, a nawet mniej można w Polsce dostać za zabicie człowieka. Ponieważ jednak groźba tak ogromnych konsekwencji nie na wszystkich działa, politycy mają pomysł: zabierajmy pijanym samochody! A jak to jest w innych krajach?

Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo

Dania: konfiskata za prędkość i alkohol, także auta pożyczonego

Od kilku miesięcy działa w Danii drakońskie prawo przewidujące konfiskatę samochodu za "szaloną" jazdę. Do listy wykroczeń, za które można stracić samochód, należą: podwojenie limitu prędkości na danym odcinku drogi (gdy jest to powiązane z jazdą powyżej 100 km/h), jazda ponad 200 km/h, a także jazda po pijanemu – gdy stężenie alkoholu w krwi kierowcy jest równe lub przekracza dwa promile. Co ciekawe, samochody zabierane i licytowane mają być także wtedy, gdy należą do kogoś innego, także, gdy należą do pracodawcy. Kilka miesięcy temu duński minister transportu uspokajał transportowców, że trudno sobie wyobrazić popełnienie tak "szalonych" wykroczeń przez kierowcę ciężarówki, a poza tym zajęciu nie podlega naczepa ani ładunek – tylko ciągnik. Przyznawał jednocześnie, że łatwiej zasłużyć na utratę samochodu, jadąc vanem, ale pracodawcy powinni się upewnić, komu powierzają pojazd.

Tuż po wejściu w życie nowych przepisów dokonano spektakularnego zajęcia nowego Porsche jadącego 210 km/h – i pech: kierowca nie był jego właścicielem. To rozpętało gorącą dyskusję na temat sensowności przepisów w tym kształcie, pojawiły się inicjatywy zmierzające do ich cofnięcia.

Szwajcaria: za prędkość stracisz auto albo trafisz za kratki

Znaczące przekroczenie prędkości to jedno z najsurowiej karanych w Szwajcarii wykroczeń, a właściwie przestępstw – teoretycznie za przekroczenie dozwolonej prędkości na autostradzie o kilkadziesiąt km/h można za to trafić do więzienia nawet na cztery lata, a w praktyce na kilka-kilkanaście miesięcy. Cudzoziemcy drastycznie łamiący miejscowe limity prędkości, których Szwajcaria "załatwia na szybko", muszą się liczyć z bardzo wysokimi grzywnami i np. konfiskatą pojazdu. Samochód czy motocykl można stracić nie tylko za prędkość, lecz także m.in., za powodowanie nadmiernego hałasu – zwłaszcza w porze nocnej.

Konfiskata samochodu w innych krajach europejskich

Aresztowanie samochodu Foto: 123RF
Aresztowanie samochodu

Czasowe "aresztowanie" samochodu grozi wyjątkowo groźnym piratom drogowym w Holandii (sąd określa, na jak długo), a konfiskata – m.in. we Francji.

We Francji największą troską organów ścigania i prawodawców okazuje się jednak nie alkohol, a prędkość – auto może zostać zabrane za przekroczenie limitu o ponad 50 km/h już za pierwszym razem, a w przypadku kierowania po pijanemu – gdy to się powtarza. Inne wykroczenia, które we Francji mogą prowadzić do konfiskaty samochodu to: spowodowanie kolizji i ucieczka z miejsca zdarzenia, niezatrzymanie się do kontroli drogowej, jazda bez uprawnień albo bez ubezpieczenia.

Również na Słowacji praktykuje się orzekaną przez sąd konfiskatę pojazdów, ale dotyczy to rzadkich przypadków – np. za spowodowanie ciężkiego wypadku lub za jazdę w stanie głębokiego upojenia alkoholowego.

Zatrzymanie samochodu przez sąd albo przez organy ścigania – teoretycznie – możliwe jest w każdym kraju (także w Polsce), jednak aby do tego doszło, trzeba wziąć udział w poważnym wypadku. Wtedy samochód może zostać zatrzymany np. jako dowód w sprawie. Samochody odbiera się także wtedy, gdy służą jako narzędzie przestępstwa – np. do wożenia łupów – jednak rzadko robi się to automatycznie; są prostsze metody karania sprawców przestępstw, są też metody tańsze: zabieranie komuś samochodu, który wart jest grosze, za drogo wychodzi i nie ma sensu.

Australia: agresji na drodze tolerować nie będziemy!

W Australii obowiązuje lista reguł związanych z "karą samochodową": przede wszystkim istnieje katalog wykroczeń podzielonych na trzy kategorie, których popełnienie może skutkować zatrzymaniem samochodu. Należy jednak odróżnić "aresztowanie samochodu" na jakiś czas od konfiskaty samochodu — wtedy właściciel traci go na zawsze. A zatem: mamy wykroczenia powiązane z prawem jazdy (kierowanie bez prawka, kierowanie po utracie uprawnień albo pomimo czasowego zatrzymania ich), a także wykroczenia związane ze stylem jazdy ("lekkomyślna" jazda, jazda z prędkością 155 km/h lub więcej, przekroczenie limitu o ponad 45 km/h, powodowanie nadmiernego hałasu lub zadymienia).

Wreszcie, utraty samochodu w najbardziej radykalnej wersji można spodziewać się w związku z agresją drogową (Road rage offences): chodzi o jazdę z prędkością, która okazała się zagrożeniem dla jakiegoś użytkownika drogi albo powoduje czyjś dyskomfort, obrażanie, niszczenie mienia (niekoniecznie na drodze, ale spowodowane sytuacją na drodze), "najeżdżanie na zderzak", zajeżdżanie drogi, zmuszanie do hamowania, itp. W przypadku pierwszej grupy wykroczeń auto można stracić na 28 dni, drugiej – za pierwszym razem na 28 dni, za kolejnym – na trzy miesiące, natomiast w ramach represji za agresję drogową auto trafia na parking na sześć miesięcy. Co ważne, aby samochód odebrać, trzeba pokryć koszty holowania i przechowywania, co po sześciu miesiącach nie zawsze się opłaca. 10-dniowa zwłoka z odebraniem pojazdu oznacza jego przepadek.

Kontrola trzeźwości w Australii Foto: ChameleonsEye / Shutterstock
Kontrola trzeźwości w Australii

Australia: auto mogą zabrać, ale nie bez ostrzeżenia i nie każdemu

Jest bardzo mało sytuacji, w których sąd może zdecydować o konfiskacie samochodu po pierwszym wykroczeniu, ale należy do nich np. agresja drogowa. W pozostałych przypadkach ryzyko trwałej utraty pojazdu pojawia się po drugim albo trzecim poważnym wykroczeniu popełnionym w ciągu trzech lat. Samochodów "przyłapanych na wykroczeniu" nie odbiera się właścicielom, jeśli pojazd przed zatrzymaniem został skradziony, albo gdy kierowca wynajął auto lub je wypożyczył. W takim przypadku jednak samochód może zostać "zaaresztowany" na sześć miesięcy – a sprawca wykroczenia ponosi wszystkie związane z tym koszty: za odebranie auta z parkingu płaci właściciel, ale kierowca automatycznie staje się jego dłużnikiem (jego nazwisko trafia do rejestru dłużników i pozostaje w nim do dnia zapłaty). Nie ma jednak pełnego automatyzmu – jeśli skruszony winowajca przekona policję, że aresztowanie samochodu to dla niego zbyt surowa kara, może odzyskać go wcześniej albo po prostu zapłacić grzywnę, na jaką go stać. Bywa, że policja poprzestaje na zatrzymaniu tablic rejestracyjnych, co zmniejsza koszty dla ukaranego, ale i tak na jakiś czas wyłącza samochód z eksploatacji.

Nowa Zelandia: stracisz auto za wygłupy, prędkość i alkohol

Wykroczenia, które prowadzą do konfiskaty samochodu (czyli tracisz go na zawsze) podzielono na dwie kategorie: gdy sąd może orzec konfiskatę i te, gdy sąd musi to zrobić. Opcjonalnie można zatem stracić samochód za lekkomyślną jazdę, za udział w wyścigach ulicznych, za "palenie gumy" (jazdę w poślizgu), za niezatrzymanie się do kontroli i ucieczkę przed policją, za znaczące przekroczenie limitu zawartości alkoholu we krwi lub/i narkotyki. Samochód można stracić także wtedy, gdy używamy jest jako narzędzie przestępstwa, albo gdy służy do ucieczki z miejsca przestępstwa.

Samochód konfiskowany jest w Nowej Zelandii obligatoryjnie za: jazdę po cofnięciu uprawnień, za kierowanie po "oszukaniu" blokady alkoholowej, za lekkomyślną jazdę powiązaną ze spowodowaniem wypadku, za niezatrzymanie się po spowodowaniu kolizji, za udział w wyścigach, za jazdę w stanie głębokiego upojenia alkoholowego lub mieszanie alkoholu z narkotykami. Ciekawostka: samochód jest konfiskowany i niszczony (w każdym innym przypadku sprzedawany jest na aukcji), jeśli kierowca zostanie zatrzymany po raz trzeci w ciągu czterech lat za udział w wyścigach albo za "palenie gumy".

Nowa Zelandia: cudze samochody odbieramy w ostateczności

Może się zdarzyć, że ktoś kieruje cudzym samochodem regularnie – wtedy cudze auto może uznać za "użytkowane przez sprawcę wykroczenia" i mimo wszystko jest ono konfiskowane. Co do zasady jednak aut wypożyczonych nie konfiskuje się, a przynajmniej nie za pierwszym razem. Gdy ktoś, jadąc cudzym autem, popełni wykroczenie, za które sąd może lub musi orzec jego konfiskatę, właściciel otrzymuje pisemne ostrzeżenie: "nie pożyczaj mu go więcej, bo..." Jeśli sytuacja się powtarza (mimo wszystko pożyczamy samochód piratowi drogowemu), zostanie on skonfiskowany. Chyba że właściciel udowodni, że auto pożyczono bez jego wiedzy i wbrew jego woli.

Zdarza się, że ktoś, komu grozi konfiskata samochodu, szybko sprzedaje go – jeszcze przed wyrokiem. Wtedy sędzia może zakazać sprawcy kupna jakiegokolwiek pojazdu przez np. 12 miesięcy. Zdarza się i tak, że policja – tuż po popełnieniu wykroczenia zagrożonego karą konfiskaty pojazdu – zakazuje właścicielowi sprzedaży samochodu do czasu wydania wyroku przez sąd. Samochód sprzedawany jest na aukcji, a pieniądze przeznaczane są na pokrycie kosztów holowania, przechowywania i samej sprzedaży, a następnie – na zapłatę zasądzonej grzywny. Jeśli coś zostanie... były właściciel dostaje resztę.

Po co te wszystkie procedury? Oficjalne tłumaczenie jest takie, że nie chodzi tylko o to, aby obciążyć sprawcę wykroczeń surową karą, bo to można osiągnąć w prostszy sposób – np. nakładając grzywnę. Chodzi o to, żeby osoba naprawdę była na jakiś czas "odcięta" od samochodu w sytuacji, gdy samo zatrzymanie prawa jazdy często jest przez piratów drogowych ignorowane.

Konfiskata samochodów pijanych kierowców w Polsce: w czym problem?

  • Problem najważniejszy: w Polsce mnóstwo ludzi jeździ nieswoimi samochodami albo autami, którymi nie mogą oni w pełni dysponować. To samochody służbowe, leasingowane, kredytowane, z wypożyczalni itp. Te pojazdy są ponadto – statystycznie – najdroższe. Konfiskata samochodu jest w takim wypadku karą nie dla sprawcy wykroczenia czy przestępstwa, a dla osoby trzeciej lub dla przedsiębiorcy. Realna groźba konfiskaty samochodu, na którym jest zastaw bankowy, mogłaby skomplikować procedury kredytowe. To samo dotyczy leasingu – auto warte więcej niż kapitał pozostający do spłaty jest rodzajem polisy ubezpieczeniowej leasingodawcy;
  • Bazując na przykładzie Danii, można spodziewać się, że pierwszy poważny przypadek niesprawiedliwego ukarania właściciela auta (gdy kierował ktoś inny) wywołałby falę protestów. I w sumie słusznie – państwo ma bowiem cały arsenał środków, by karać przestępców we własnym zakresie. Wysługiwanie się osobami trzecimi (niech sam dochodzi od sprawcy zwrotu pieniędzy za samochód) uważane jest za niesprawiedliwe;
  • Państwo polskie, zwłaszcza po "reformach" sądownictwa, nie zapewnia skutecznej windykacji długów. W wielu miastach na pierwszy termin rozprawy w sądzie trzeba czekać miesiące, a nawet lata, sprawy ciągną się za długo;
  • Pijani sprawcy przestępstw są często niewypłacalni – zwłaszcza jeśli siedzą w więzieniu;
  • Już dziś sądy obligatoryjnie nakładają na pijanych kierowców obowiązek zapłaty świadczenia pieniężnego (w kwocie 10-60 tys. zł). 60 tys. zł to więcej, niż warta jest większość prywatnych, używanych samochodów. Po co więc komplikować sprawę?

Konfiskata samochodu: alkohol to nie jest najważniejszy powód?

Łatwo zauważyć, że w krajach, w których obowiązują najsurowsze kary dla kierowców popełniających wykroczenia, alkohol zdecydowanie nie jest traktowany jako najważniejszy problem: po pierwsze, obowiązują wyższe niż w Polsce limity zawartości alkoholu we krwi, a po drugie, ważniejsze od stanu trzeźwości kierowcy jest to, jak ten kierowca się zachowuje na drodze. Alkohol jest najczęściej dodatkowym wykroczeniem towarzyszącym np. zbyt szybkiej jeździe albo spowodowaniu kolizji. Nawet w Szwajcarii, słynącej z surowego traktowania kierowców, nikt nie robi problemu, gdy kierowca wypije piwo do kolacji czy kieliszek wina i potem prowadzi. Pół promila jako limit to najczęściej stosowany w krajach europejskich standard. To, jak kierowca prowadzi i czy nie jedzie za szybko (prędkość uważana jest za główny czynnik sprzyjający wypadkom), liczy się przede wszystkim.

Polska: alkohol najważniejszy

W Polsce nadmierna prędkość jest co najwyżej wykroczeniem – najgorsze, co grozi choćby za potrojenie dozwolonej prędkości, to mandat, rzadziej grzywna, w terenie zabudowanym utrata prawa jazdy na trzy miesiące.

Gdy kilka miesięcy temu padł pomysł, by prawko zatrzymywać na trzy miesiące kierowcom bez względu na miejsce przekroczenia limitu o ponad 50 km/h, został on ośmieszony przez "szeryfów" z Ministerstwa Sprawiedliwości (Zbigniew Ziobro zaproponował, by na autostradzie zabierać prawo jazdy kierowcom jadącym ponad 280 km/h).

Tymczasem także polskie statystyki podpowiadają, że to inni mają rację: najwięcej poważnych wypadków spowodowanych jest nadmierną prędkością, poważne wypadki spowodowane przez pijanych zdarzają się, ale stanowią mniejszość – już dziś większość osób, które jakkolwiek boją się poważnej odpowiedzialności karnej, po alkoholu za kółko nie wsiądą.

W każdym razie warto, zanim się zaproponuje konfiskatę samochodów, przyjrzeć się, jak to robią inni, a także sprawdzić, jakie kary grożą w naszym kraju za prowadzenie po pijanemu już dziś: może gdyby kierowcy wiedzieli, jaka odpowiedzialność finansowa grozi za jazdę po alkoholu, niektórzy, zamiast jechać, wezwaliby taksówkę?