• Ministerstwo Infrastruktury chce skrócić czas trwania egzaminu praktycznego na prawo jazdy
  • Łatwiej będzie zostać szefem pozostałych egzaminatorów w WORD – projekt rozporządzenia pozwala na obejście surowych wymagań
  • Wynik finansowy WORD-u ma być ważniejszy niż jakość egzaminu
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Niektórzy egzaminatorzy, którzy protestują przeciwko planowanym przez MInisterstwo Infrastruktury zmianom, twierdzą, iż MI chce przerobić WORD-y na maszynki do zarabiania pieniędzy. Inni mówią: to nieprawda, WORD-y już są maszynkami do zarabiania pieniędzy, zaś projekt rozporządzenia, które jeszcze bardziej obniża standardy egzaminowania i pracy egzaminatorów, ma jedynie ułatwić osiągnięcie „satysfakcjonujących wyników finansowych” – czyli... usprawnić maszynki. Jak w typowych korporacjach. Poprawa bezpieczeństwa w ruchu drogowym? Więcej czasu na sprawdzenie, czy osoba umie jeździć samochodem? Nie – zupełnie nie o to tu chodzi!

Egzamin praktyczny na prawo jazdy - kto go nadzoruje w WORD?

W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego poza dyrektorem, obsługą administracyjną i egzaminatorami pracuje – z racji obowiązku nałożonego rozporządzeniem – egzaminator nadzorujący. To taki „nadegzaminator”, który pilnuje pozostałych, pomaga, wyjaśnia, ma wszechstronne kompetencje, cieszy się szacunkiem pozostałych. On także wymaga i karci, może np. przerwać egzamin, jeśli widzi błąd swojego młodszego kolegi.

By zostać egzaminatorem nadzorującym, trzeba mieć „papiery” do przeprowadzania egzaminów różnych kategorii, a także potwierdzone doświadczenie w tym zakresie. Przepis mówi bowiem:

I oto rozporządzenie wprowadza wyjątek:

„W przypadku braku możliwości zatrudnienia egzaminatora spełniającego wymagania, o których mowa w ust. 2, dyrektor ośrodka egzaminowania może, jednorazowo na okres 6 miesięcy, powierzyć wykonywanie obowiązków egzaminatora nadzorującego osobie niespełniającej warunku określonego w ust. 2 pkt 2. ”;

Egzaminatorzy alarmują, że taki zapis pozwoli dyrektorom WORD-ów zwolnić aktualnego „nadegzaminatora” i na jego miejsce zatrudnić... osobę bez doświadczenia, za to bardziej lojalną i oddaną, która przyspieszy „przerób”. Jak to wygląda w praktyce? Koniec dnia w ośrodku egzaminowania, jest poślizg, osoby czekające na egzamin tłoczą się w poczekalni, egzaminatorzy wściekli, wpada kierownik i każdemu egzaminatorowi każe złożyć pisemne wyjaśnienie, dlaczego są opóźnienia. Sam, dla przykładu, bierze jednego z egzaminowanych i „zabiera” do miasta. Wracają po 20 minutach, kandydat na kierowcę uśmiechnięty, egzamin zaliczony. Niestety, pozostali egzaminatorzy mają zegarki i widzą, że egzamin trwał krócej niż wynosi przepisowe minimum. Składają odwołanie od egzaminu przeprowadzonego przez swojego szefa, a że wszystko jest nagrane, okazuje się, że kandydat nie miał okazji zaliczyć połowy wymaganych zadań... O pozytywny wynik będzie musiał postarać się jeszcze raz.

Wracając do obniżenia standardów, Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów komentuje je tak:

Z polskiego na nasze: już jest źle, ale nie aż tak źle, aby nie mogło być gorzej!

Egzamin na prawo jazdy - więcej egzaminów w ciągu dnia!

Ministerstwo Infrastruktury skarży się na nie dość elastyczne przepisy i – tradycyjnie już – zamiast się do nich dostosować, słusznie uważa, że łatwiej je zmienić. I tak w zapisie: „egzaminatorowi przydziela się: nie więcej niż dziewięć części praktycznych egzaminów państwowych w ciągu doby” MI chce zmienić słowa „przydziela się” na „planuje się przydzielić”. Szczegół? Nie do końca, bo „przydziela się” tyle i tyle oznacza, że więcej przydzielić nie można. A plany... mój Boże, plany się zmieniają, to takie ludzkie, prawda?

Zdanie „Osoby egzaminowane przydziela się egzaminatorom z zachowaniem następujących warunków...” też ma się zmienić na, a jakże, na „planuje się przydzielić”. Są przepisy, jest porządek wynikający z przepisów i ten porządek uwiera dyrektorów WORD–ów nastawionych na zysk i przerób. MI pod pozorem „uelastyczniania warunków” chciałoby pomóc, wprowadzając wymienione wyżej zmiany.

Już dziś egzaminatorzy mówią, że przewidziane przez przepisy „sytuacje losowe” i „wyższa konieczność” pozwalające na odstępstwa od reguł przytrafiają się w niektórych WORD-ach codziennie.

Egzamin na prawo jazdy - będzie mniej czasu

Maksymalnie jeden egzamin praktyczny można egzaminatorowi wyznaczyć w ciągu 50 minut. Teraz ma być jeden na 45 minut (a pamiętajmy też, że „przydziela się” zastąpiono słowami „planuje się przydzielić”). To wszystko rzekomo dla dobra „klientów WORD-ów, jednak to się nie do końca trzyma realiów: skoro przepis mówi, że i tak kandydat umawia się na konkretną godzinę (dopuszczalny poślizg 15 minut), to jak zagęszczenie osób do „przerobu” ma służyć jego dobru? Faktem jest, że oblać kogoś można i w 5 minut. Zapewne o to chodzi, ale egzaminatorzy nie są szczęśliwi: oblanie kogoś bez powodu rodzi sytuacje konfliktowe, odwołania do Marszałka Województwa, kłopoty. To już wygodniej skrócić egzamin, nawet jeśli wbrew prawu, bo jednak zadowolony „klient” nie składa odwołań.

Tu należy się słowo wyjaśnienia: egzamin praktyczny w ruchu drogowym trwa co najmniej (z mocy prawa) 40 minut, a można go wyjątkowo skrócić do 25 minut, jeśli kandydat na kierowcę wykona wszystkie wymagane zadania (przejazdy przez różne skrzyżowania, obowiązkowe manewry, itp.). Warunki są różne, często nie da się wykonać wszystkich zadań w 25 minut, ani nawet w 40, egzaminowani popełniają błędy i muszą różne zadania powtarzać... Dość powiedzieć, że obecne 50 minut w praktyce nie wystarcza. Żeby temu zaradzić, a zwiększyć „przerób”, MI wprowadza przepisy pozwalające egzaminatorowi „dorzucić” egzamin przed końcem pracy, nawet jeśli wiadomo, że nie zdąży on go zakończyć przed wyznaczonym „fajrantem”. Jak się ratować, będąc egzaminatorem? Oblewać na pierwszym skrzyżowaniu, albo egzamin skracać – innej metody nie ma!

I tak oto Ministerstwo Infrastruktury zwiększa przepustowości WORD-ów: mniej czasu na osobę, większe obciążenie egzaminatorów, obniżenie standardów... Bezpiecznie na drogach od tego nie będzie, zwiększy się za to rola przypadku, jeśli chodzi o pozytywny wynik egzaminu: jest czas – przeegzaminujemy „klienta” na spokojnie, nie ma czasu – oblejemy albo zaliczymy egzamin po 2 kilometrach jazdy.

A co przeczytamy w uzasadnieniu projektu rozporządzenia?

„Rozwiązanie to przyczyni się do uelastycznienia pracy ośrodka i pozwoli na rozwiązanie problemu w przypadku braków kadrowych”; Takie rozwiązanie pozwoli na bardziej elastyczne planowanie egzaminów na dany dzień dla egzaminatorów gwarantując jednocześnie zachowanie ich czasu pracy”; „dodano przepis zezwalający na przydzielenie egzaminatorowi kolejnego egzaminu pomimo, że nie minął wymagany przepisami odstęp pomiędzy egzaminami, w przypadku jeżeli mógłby być niezachowany czas rozpoczęcia egzaminu dla kolejnej osoby egzaminowanej” – i tak dalej.