O szczęściu w nieszczęściu może mówić kierowca Ferrari, który przejeżdżał przez miejscowość Gaszyn w województwie łódzkim. Mimo groźnie wyglądającemu wypadkowi i kompletnie rozbitemu autu, zarówno on, jak i pasażer wyszli z całej sytuacji bez szwanku.
Jak ustalił „Dziennik Łódzki” powód wypadku był dość nietypowy. Jak tłumaczył kierowca, przed koła jego Ferrari wybiegł pies. Kierowca próbował wyminąć zwierzę, ale manewr skończył się wypadnięciem z drogi. Niestety, nie było to miękkie lądowanie – włoski supersamochód po drodze wpadł na płot i przepust wodny, a następnie zatrzymał się na przydrożnej łące. Auto zostało kompletnie zniszczone.
Według wstępnych ustaleń prowadzący był trzeźwy. Okoliczności kolizji ustalają policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu.