Od dawna trwa dyskusja nad podniesieniem wysokości mandatów za wykroczenia drogowe. Po ostatniej kampanii premiera, zaostrzającej przepisy wobec kierowców łamiących limity prędkości i rosnącym ostatnio odsetku wypadków z ofiarami śmiertelnymi, wydaje się, że stworzono odpowiedni klimat do podniesienie stawek mandatów. Ministerstwo Infrastruktury milczy jednak na temat nowego taryfikatora.

Wygląda na to, że rząd Mateusza Morawieckiego nie zdecyduje się na tak radykalny krok, jak podniesienie wysokości mandatów karnych dla kierowców. Poprawić się ma za to skuteczność ściągania kar finansowych. Tym bardziej, że już w listopadzie NIK wskazał na spore problemy w tej kwestii, a straty budżetu z tego tytułu liczone są w setkach milionów złotych.

Co roku budżet traci setki milionów złotych

Z raportu wynika, że z 5,4 mln mandatów wystawionych w 2016 roku nie zapłacono aż 2,8 mln. Zaległości sięgnęły ponad 378 mln zł. Z kolei na koniec 2018 roku zaległości sięgnęły prawie 757 mln zł. Co więcej, na koniec 2018 roku doliczono się aż 1,9 mln zaległych grzywien nałożonych w 2016 roku. Kontrolerzy NIK wskazali, że były one zagrożone przedawnieniem w „znacznym stopniu”.

Kontrolerzy NIK stwierdzili, że w ostatnich latach co trzecia nałożona kara pieniężna w Polsce nie została skutecznie wyegzekwowana. Tak duży odsetek nieściągniętych mandatów może też wpływać na niechęć kierowców do płacenia. Według danych NIK jedynie 47 proc. należności za mandaty i kary administracyjne pochodzi od osób, które zdecydowały się na dobrowolną zapłatę.

Ile na tym traci budżet? Według danych NIK co roku z powodu przedawnień mandatów i kar administracyjnych Skarb Państwa traci ponad sto milionów złotych.

Prace nad ściągalnością już ruszyły

To, że aktualnie przepisy wymagają zmiany, wie także Główny Inspektorat Transportu Drogowego, który odpowiada za system, które zarządza siecią urządzeń rejestrujących.

– Obecna formuła prawna wyczerpała się i jest nieskuteczna nie tylko w stosunku do obywateli Polski, ale również uniemożliwia skuteczne ściganie sprawców wykroczeń poruszających się pojazdami zarejestrowanymi poza granicami kraju – na ten aspekt zwracają również uwagę eksperci z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego – powiedziała w rozmowie z nami Monika Niżnik, rzecznik GITD.

Wiadomo już, że prace nad poprawą ściągalności trwają od początku roku. Zapytaliśmy zatem GITD, które jest odpowiedzialne za prace nad tzw. ustawą fotoradarową, jakich rozwiązań możemy się spodziewać.

– Przy projektowaniu zmian, pod uwagę brane są różne warianty, w tym stosowany od wielu lat i to z sukcesem przez państwa europejskie tryb administracyjny. Prace trwają, dlatego za wcześnie jest jeszcze mówić o ostatecznym kształcie przepisów. Najważniejszym założeniem jest wprowadzenie przepisów, które doprowadzą do zmiany zachowania kierujących, wpłyną na spadek liczby rejestrowanych wykroczeń, a co za tym idzie zminimalizują ryzyko wystąpienia niebezpiecznych zdarzeń drogowych – wyjaśniła nam rzecznik GITD.