Pracował Pan w polskiej filii Citroëna jedenaście lat. To długi okres, a zarazem duże możliwości. Co uważa Pan za swój największy sukces?

- To bardzo trudne pytanie! Przez ten czas pracowałem na różnych stanowiskach, realizowałem różne działania, zmagałem się z różnymi wyzwaniami. Sukcesy były także różne – raz większe, raz mniejsze... Były także potknięcia, co jest chyba w życiu zupełnie normalne. Zaczynałem w Citroën Polska jako szef strefy do spraw technicznych Polski Południowej. Był to okres budowania sieci dealerskiej i serwisów: wyposażenia, szkolenia kadry. Bardzo intensywna praca w samym sercu tego, na czym polega działalność w branży samochodowej. Następnie przez rok zajmowałem się jakością - wprowadzałem w życie program najpierw w samej filii Citroën Polska, a następnie w sieci. To okres poznawania i realizowania systemów organizacyjnych oraz zarządzania jakością. To było wielkie wyzwanie zakończone sukcesem: wyprzedziliśmy plany i jako pierwsza z filii i sieci otrzymaliśmy certyfikat ISO.Potem nastąpił najdłuższy, prawie ośmioletni okres, kiedy zajmowałem się komunikowaniem: jako osoba odpowiedzialna za komunikacje prasową, a następnie Dyrektor Działu Public Relations. To czas, kiedy wyzwań było bardzo, bardzo wiele! Każde wdrażanie nowego modelu to okres ciężkiej pracy, wiele trudności do pokonania!Te, najciekawsze to chyba wprowadzenie najpierw modelu C3 Pluriel, potem C4. Największym wyzwaniem i przygodą była jednak cała kampania „pijarowa”i promocyjna, związana z wprowadzeniem modelu C6.A to, co jest mojemu sercu najbliższe, dotyczy oczywiście sportu samochodowego. Przy sporych ograniczeniach, jeżeli chodzi o możliwości, o naszą arenę rajdową – kondycję rajdów, udało się mimo wszystko, w trudnym czasie, wdrożyć duży program sponsorski C 2-R2 Teams’ Challenge. Nie kryję, że ten właśnie projekt sprawił mi najwięcej satysfakcji!

Czy były marketingowe niepowodzenia?

- W takiej pracy jak moja są zawsze dwa sposoby oceny. W jednej strony jest to, co od nas zależy, czyli czy uda się czy nie spełnić jakieś założenia – później z perspektywy czasu ocenia się dopiero czy te założenia kampanii promocyjnej były trafione. Wielokrotnie wierzyliśmy w większe możliwości i potencjał niektórych modeli, tymczasem z czasem okazywało się, że rynek weryfikował nasz entuzjazm. Tak było na przykład z modelem C3 Pluriel. Ale jednocześnie nie można mówić, że było to niepowodzenie, bo przy akcjach, które wdrażaliśmy, to jeżeli chodzi o zasięg i komunikowanie efekt osiągnęliśmy znakomity. Model okazał się jednak nie do końca dostosowany do naszego rynku i nie osiągnął wyniku, który zakładaliśmy, czego zresztą bardzo żałowałem.

Najlepsza kampania reklamowa Citroëna to...?

- Ja bezpośrednio kampanią reklamową się nie zajmowałem, ale z tych akcji, które współtworzyliśmy wspólnie z działem marketingu, bez wątpienia warto wyróżnić kampanię C4, która na pewno była widoczna, zauważona i bardzo ciekawa. Interesująca pod każdym względem jest też obecna kampania modelu C5. To duże przedsięwzięcie!

Najlepiej wypromowany model?

- W Citroënie jest tak, że wersji modelowych mamy bardzo wiele i to we wszystkich segmentach. Wskazałbym jednak chyba tutaj na całą gamę Picasso, bo są to produkty, które promowaliśmy bardzo intensywnie. I dziś jesteśmy liderami w segmencie minivanów, gdzie przecież konkurencja jest bardzo mocna. Myślę też, że komunikacja przy lansowaniu kolejno Xsary, C4 i Grand C4 Picasso odegrała ważna rolę, a same akcje były bardzo udane.

Zawsze interesował się Pan sportem, czego efektem było wprowadzenie na polskie trasy rajdowe programu C2 R2….

- Tak naprawdę plany związane z projektem rajdowym miałem praktycznie co roku. I co roku jakiś projekt związany z zaangażowaniem w sport w mich planach się przewijał. W 2006 roku udało się to rozwinąć, a rok później zrealizować.

Bieżący sezon to drugi z rzędu, a program sponsorski C 2-R2 Teams’ Challenge będzie – mam nadzieję – kontynuowany także w latach następnych. Było to złożone zadanie, żeby program mógł zaistnieć. Otrzymaliśmy kredyt zaufania ze strony zawodników, którzy zaangażowali się wraz z nami w rajdy Citroënem C2-R2. Z perspektywy tych dwóch sezonów można zaliczyć ten projekt z jednej strony jako bardzo udany, z drugiej strony – rozwojowy w przyszłości. Wierzę, że liczba zespołów zaangażowanych w kolejnym sezonie wzrośnie.

Przejście do francuskiej centrali, a przede wszystkim do najlepszego w świecie zespołu rajdowego, to nie tylko wymarzony awans, ale wielki wyzwanie.

- Jest to oczywiście duże wyzwanie, bo dołączę do struktury, która funkcjonuje na najwyższym poziomie od lat, ma wypracowane swoje standardy działania, które się sprawdzają i przynoszą znakomite wyniki. Ktoś ocenił, że mam pewne predyspozycje, aby dołączyć do tego zespołu. I na tym etapie mogę tylko powiedzieć, że będę się starał zrobić co tylko mogę, aby spełnić te oczekiwania. Nie kryję, że będę się starał wnieść także nowe własne pomysły, nie tylko w obszarze zaangażowania na najwyższym poziomie w rajdach WRC, ale też we wszelkich innych programach sportowych, które już funkcjonują w ramach Citroën Sport. Marzy mi się także, abym mógł uruchomić od podstaw nowe projekty zaangażowania w sport samochodowy... To będzie duża przygoda!

W którym rajdzie Pan zadebiutuje obok Sebastiana Loeba? Posiada Pan przecież licencje rajdową...

- Oczywiście ja, jak każdy, kto kiedyś spróbował sił jako kierowcaw sporcie samochodowym, a w szczególności – rajdowym, marzę, aby powrócić do tego i móc jeszcze poprowadzić samochód na najwyższym poziomie, jakimi są aktualnie w sporcie rajdowym Citroëny.

Będę starał się robić wszystko, żeby również takie marzenie spełnić! Czemu nie? Czemu nie zmierzyć się z Sébastienem Loebem? Od tego jest się mistrzem, żeby szukać nowych rywali (śmiech)

Żegna się Pan ze swoim dotychczasowym miejscem pracy, kolegami...

- Ten długi okres mojej pracy w Citroën Polska to czas, który ukształtował nie tylko całą moja karierę zawodową, ale też wpłynął bardzo mocno na to, jak wygląda aktualnie moje życie we wszystkich dziedzinach. Obecnie czeka mnie duża zmiana. Decyzja, która podjąłem wiąże się ze zmiana otoczenia i to jest w tym wszystkim najtrudniejsze. Będę się musiał szybko zaadoptować do nowych warunków. Wyjeżdżam z myślą o wszystkich osobach, z którymi mogłem dotychczas współpracować, z którymi kontaktowałem się. Ludźmi z mojej firmy, ale także z tymi, z którymi spotykałem i kontaktowałem się pracując w „pijarze”: dziennikarzami, przedstawicielami różnych firm, zawodnikami. Wszystkie wspomnienia zabieram ze sobą. I myślę, ze nasza współpraca się nie kończy, tylko przechodzi na inny etap. Nie jest to więc pożegnanie lub zakończenie, ale początek czegoś nowego... W innym otoczeniu, nowym kontekście. Mam nadzieję, że będziemy mieli tak dobry kontakt, jak do tej pory. A na Rajdzie Orlen w najbliższą sobotę zastąpi mnie już Jerzy Prządka...

Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę samych sukcesów i mam nadzieję, że będziemy sie spotykali regularnie na rajdach do Mistrzostw Świata...