Mercedesa skradzionego w 1992 r. udało się odnaleźć w jednym z najbogatszych miast Ameryki. Policjanci odkryli auto na jednej z posesji w Atherton w Dolinie Krzemowej. Aby dostać się do pojazdu, musieli się mocno natrudzić. Okazało się, że samochód ukryto na głębokości ok. 1,5 m pod ziemią.

Mercedesa zakopano razem z workami cementu na podwórzu luksusowej rezydencji. Przed laty zbudował ją człowiek z dość długą kryminalną przeszłością. Według serwisu "NBC NEWS" rezydencję stworzył Johnny Lew, którego aresztowano kilkukrotnie za morderstwo, usiłowanie zabójstwa oraz oszustwa ubezpieczeniowe. W latach 60. mężczyznę uznano także za winnego zabójstwa młodej kobiety (dwa lata później obwinionego zwolniono z więzienia, a sąd uchylił wyrok).

Trudno ocenić, dlaczego złodziej zakopał samochód na swoim podwórzu. Johnny Lew zmarł bowiem w 2015 r. Według policyjnych źródeł prawdopodobnie nie żyje także właściciel Mercedesa.