Zdarzenie miało miejsce w piątek 20 września na drodze ekspresowej S14 w okolicach Łodzi. Na zamieszczonym w sieci nagraniu widać srebrne bmw, które najpierw zbliża się do jadącego lewym pasem nagrywającego, a następnie zjeżdża na prawy pas.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoŁódź. "Skrajna nieodpowiedzialność" kierowcy bmw na S14
Na tym kierowca bmw nie poprzestał. Wjechał przed nagrywającego, niemal powodując kolizję ze znajdującą się na tym samym pasie białą toyotą. Po tym manewrze nie dał sobie spokoju i zaczął podjeżdżać do kolejnego samochodu, zmuszając go do zmiany pasa. W tym czasie dwukrotnie niemal wjechał w znajdującą się obok barierkę.
"Ten kierujący mógł doprowadzić do ogromnej tragedii na drodze. Widać, że mógł »złapać« pobocze, do tego podjeżdżał bardzo blisko do innych samochodów Wykonywał gwałtowne ruchy. [...] To jest naprawdę skrajna nieodpowiedzialność. Mam nadzieję, że organy uprawnione do dyscyplinowania takich kierujących jak najbardziej się tym zajmą" — powiedział w rozmowie z tvn24.pl Andrzej Janicki, były naczelnik pabianickiej policji.
Internauci komentują zachowanie kierowcy bmw. "Wszyscy mają się wynosić"
Pod zamieszczonym na Facebooku filmem pojawiła się lawina komentarzy. Co ciekawe, część internautów broni kierowcy bmw. Pod wideo czytamy m.in., że "lewy pas to nie kółko różańcowe", a nagrywający powinien "nauczyć się jeździć".
Wśród komentujących znalazło się jednak też wiele osób potępiających nieprzepisową jazdę kierowcy bmw. "Wszyscy mają się wynosić co by panisko mogło przekraczać do woli limity prędkości" — napisała jedna z nich. "Nie dajmy się spychać z jezdni przez margines społeczny, który stwarza zagrożenie na drodze" — dodał inny internauta. "Polecam wam pojeździć tydzień, dwa po autostradach w Austrii. Nie dość, że delikwenta z bmw tamtejsza policja natychmiast namierzyłaby monitoringiem, to za każde tego typu zachowanie dostałby mandat minimum 500€" — czytamy w kolejnym komentarzu.
Łódź. Niebezpieczne zachowanie na S14. Jest ruch policji
Policja wszczęła w sprawie zachowania kierującego postępowanie. "Nie mamy oficjalnego zgłoszenia na temat tej sytuacji. Ale mimo to policjanci z Wydziału Przestępstw i Wykroczeń w Ruchu Drogowym prowadzą postępowanie, trwają czynności wyjaśniające" — powiedziała w rozmowie z tvn24.pl aspirant Kamila Sowińska, rzecznik prasowa Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Jak podkreśla Sowińska, kluczowe dla policji będzie zgłoszenie się osoby, która poczuła się zagrożona brawurową jazdą. "Jeśli taka osoba się zgłosi, to będziemy mogli mówić o spowodowaniu zagrożenia w ruchu drogowym" — przyznała dalej i wyjaśniła, że za takie wykroczenie grozi mandat w wysokości od 1,2 tys. do 5 tys. zł i 10 punktów karnych.