- Jeśli ktoś jest cudzoziemcem i chce zarejestrować samochód, musi zgłosić się do Biura Administracji i Spraw Obywatelskich Urzędu m.st. Warszawy
- Pod urzędem tym działa jednak "mafia numerkowa"
- Jeśli ktoś – jak bohater tej historii – nie chce zapłacić haraczu, nie załatwi swojej sprawy
Żeby dostać numerek i formalnie zapisać się w kolejkę do Biura Administracji i Spraw Obywatelskich Urzędu m.st. Warszawy. Tak już jest – podobno od lat – że pod urzędem tym kolejki są gigantyczne i tak zwanych numerków jest za mało. "Numerek" można sobie kupić, płacąc tak zwanym staczom kolejkowym, dbają o swego rodzaju "porządek" w tym miejscu. A jeśli ktoś nie chce zapłacić, to… niech spada.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoBył sobie Włoch, mieszkał w Polsce i chciał zarejestrować w Polsce swój samochód
Ofiarą tak zwanych staczy kolejkowych padł m.in. obywatel Włoch, który mieszka w Polsce od 2008 r., ma zezwolenie na pobyt stały i ma własny samochód. Jako że jest cudzoziemcem, nie może tego auta zarejestrować w urzędzie właściwym dla swojego miejsca zamieszkania, tylko właśnie powinien zgłosić się do Biura Administracji i Spraw Obywatelskich Urzędu m.st. Warszawy.
I zgłosił się, a tam… kolejka, ale "coś da się na to zaradzić". Można zaryzykować twierdzenie, że osoby, które pod Biurem oferują odpłatnie pomoc, czyli tzw. "numerki" uprawniające do zajęcia miejsca w kolejce do urzędu są członkami swego rodzaju zorganizowanej grupy, trudno nawet powiedzieć, czy przestępczej. W każdym razie mają na numerki monopol. Nasz bohater, choć w Polsce mieszka nie od dziś, uznał, że płacenie za miejsce w kolejce do urzędu uwłacza jego godności. Postanowił załatwić sprawę sam i – jak opisuje to Rzecznik Praw Obywatelskich – "spędził nawet noc przed budynkiem". Nic jednak z tego: nie było go na liście interesantów sporządzonej dzień wcześniej przez staczy kolejkowych, więc nie było mu dane pobrać "numerka".
Rejestracja samochodu nie może trwać w nieskończoność
A tymczasem czas biegnie, termin rejestracji samochodu nie jest z gumy, spóźnienie może być dla interesanta kosztowne.
Obywatel Włoch oczywiście sobie poradził: podarował swój samochód innej osobie posiadającej polskie obywatelstwo, która zarejestrowała ów samochód na siebie w "normalnym" urzędzie.
Powstają jednak uzasadnione pytania: kto (podobno od lat) pozwala na istnienie tego procederu i czy może ma w tym jakiś interes? A może komuś odpowiedzialnemu za działanie tego urzędu praca się znudziła lub zwyczajnie obowiązki go przerosły? A może to wszystko nieprawda i numerków w urzędzie jest w bród i wystarcza dla wszystkich chętnych? W każdym razie RPO zainteresował się opisanym problemem, wysłał pismo, gdzie trzeba i czeka na odpowiedź, a być może nawet na ostateczne rozwiązanie tej kwestii.
Dyrektor Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego BRPO Piotr Mierzejewski prosi dyrektora Biura Administracji i Spraw Obywatelskich w Urzędzie m.st. Warszawy Krzysztofa Krakowieckiego-Kuleszę o zbadanie problemu, ustosunkowanie się do zarzutów wnioskodawcy oraz rozważenie konieczności wprowadzenia zmian w organizacji Biura dla zapobieżenia opisanym problemom.
Pytania zostały zadane, a więc prędzej czy później padnie na nie odpowiedź – czekamy na nią razem z zaniepokojonym Rzecznikiem Praw Obywatelskich.