Kierowca wywrotki Mercedesa Actrosa może mówić o wielkim szczęściu. Podczas zrzucania ładunku jego zabudowa ciężarówki zahaczyła o przewód energetyczny, który spadł na metalowe nadwozie. Wyładowanie elektryczne było tak potężne, że zerwało opony z felg. Z relacji niemieckiego serwisu TVO wynika, że jedna z nich wręcz wystrzeliła na kilkadziesiąt metrów od auta, a w okolicy doszło do niewielkiego pożaru.

Na szczęście kierowca zachował zimną krew. Mężczyzna został w bezpiecznej kabinie auta, która izolowała go od wyładowań elektrycznych. Przy próbie wyjścia i dotknięciu metalowych elementów auta z pewnością zginąłby porażony prądem.

Mężczyzna wezwał pomoc i został w kabinie do zakończenia akcji ratunkowej, czyli do momentu odłączenia zerwanej linii. Trwało to około 45 minut. Dopiero po tym czasie mógł wydostać się bezpiecznie z auta.