Chociaż historia, która wydarzyła się na niemieckiej autostradzie A24, wydaje się zabawna, policjantom z Brandenburga nie było do śmiechu, gdy ujrzeli Mercedesa Sprintera z bramą wjazdową znacznie wystającą poza obrys pojazdu. Polski kierowca wiózł ją dla klienta z miejscowości Waren leżącej na Pojezierzu Meklemburskim, ale nie udało mu się do niego dotrzeć.

Niemiecka policja nie doceniła kreatywności Polaka

Jak informują brandenburscy mundurowi, brama wjazdowa wystawała z paki Sprintera aż na 3,7 m długości. Dla zobrazowania – to tyle, ile wynosi długość nadwozia Toyoty Aygo X! Taki transport byłby legalny na niemieckiej autostradzie, gdyby kierowca złożył wcześniej wniosek o specjalne zezwolenie.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Zobacz też: Kierowca taksówki nie miał licencji. Miał za to podrobione prawo jazdy

30-letni Polak nie posiadał stosownego dokumentu, więc nie mógł kontynuować jazdy. Co więcej, ponadwymiarowy ładunek doprowadził do przeciążenia furgonetki – zamiast przepisowych 3,5 t ważyła ponad 4,6 t. "Zaradność" polskiego kierowcy nie zaimponowała niemieckim policjantom, więc sprawa zakończyła się na grzywnie w wysokości 265 euro (w przeliczeniu trochę ponad 1,2 tys. zł).

Kiedy niemieckie media zastanawiają się, jak to możliwe, że polskie służby przeoczyły tak nietypowy transport, nas zastanawia inna kwestia. Po co komuś tak szeroka brama? Najwyraźniej często gości u siebie szejka Hamdana bin Zayeda bin Sultana Al Nahyana – właściciela unikatowego, powiększonego trzykrotnie Hummera.