• Niemieckie koncerny motoryzacyjne sponsorowały testy spalin wykonywane nie tylko na małpach, ale też na ludziach
  • Według niemieckiej i brytyjskiej prasy w testach spalin z silników Diesla brało udział 25 osób, które wdychały toksyczne gazy emitowane przez silniki
  • Szefowie niemieckich koncernów motoryzacyjnych zapowiedzieli śledztwo w tej sprawie

Wszystkie trzy największe niemieckie koncerny motoryzacyjne, Volkswagen Group, Daimler (producent Mercedesów) oraz BMW zgodnie potępiły eksperymenty, podczas których ludzie byli poddawani testom polegającym na wystawienie na działanie spalin z silników Diesla. Obiecano, że rozpocznie się wnikliwe śledztwo, które ma wskazać winnych. Odkrycie, że takie testy faktycznie miały miejsce, podsyca wyciszoną już aferę Dieselgate, która wybuchła w 2015 roku, rozpoczynając rewolucję w branży motoryzacyjnej, która zdecydowanie przyspieszyła prace nad pojazdami na prąd.

Jak wynika z raportu z 2016 roku ujawnionego przez niemiecki dziennik "Stuttgarter Zeitung", a potwierdzonego przez liczne brytyjskie tytuły, w ramach prowadzonych eksperymentów 25 ochotników oddychało spalinami emitowanymi przez silnik Diesla. Badania prowadzono na uniwersytecie w mieście Aachen, zostały one opłacone przez niemieckie koncerny motoryzacyjne. Po odkryciu tych faktów Volkswagen, Daimler i BMW dystansują się od bezpośredniego wsparcia tych szokujących eksperymentów.

Informacje o prowadzonych na ludziach testach znalazły się w rocznych raportach rocznych nieistniejącej już instytucji EUGT (niemiecki skrót od słów oznaczających „Europejska Grupa ds. Badań nad Środowiskiem i Zdrowie w Branży Motoryzacyjnej”), którą ufundowały Volkswagen, Daimler i BMW. Uniwersytet prowadzący wspomniane eksperymenty informuje jednak, że były one wcześniej zatwierdzone przez niezależną komisję ds. etyki, a ich celem było sprawdzenie, jaki wpływ na zdrowie mają warunki pracy np. spawaczy i mechaników samochodowych. Przedstawiciele uniwersytetu dodali, że w badaniach były uwzględnione wszelkie standardowe procedury, takie jak m.in. zgodny na prowadzenie testów wyrażone na piśmie przez każdego z uczestników. Badania te skończyły się w 2015 roku, jeszcze przed odkryciem oszustw, jakich koncerny motoryzacyjne dokonywały w oprogramowaniu sterującym silnikami Diesla.

Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil, który jest też członkiem rady nadzorczej Volkswagena, powiedział, że śledztwo w tej sprawie jest konieczne, podobnie jak wyjaśnienia ze strony menedżerów niemieckich koncernów motoryzacyjnych. Z kolei minister środowiska Barbara Hendricks określiła te eksperymenty „ohydnymi” i była mocno zdziwiona, że naukowcy zgodzili się prowadzić tego rodzaju testy na ludziach i na małpach.

Dodajmy, że auta z silnikami Diesla, których sprzedaż stale maleje, są bardzo ważne dla niemieckich koncernów motoryzacyjnych. W wielu SUV-ach i luksusowych limuzynach właśnie silniki na olej napędowy są wybierane najczęściej. Dalszy spadek sprzedaży aut z dieslami może zatem mieć spory wpływ na wyniki finansowe niemieckich producentów aut, jak również na ich przyszłą strategię.