• Przed niektórymi sklepami działają parkingi, które są bezpłatne tylko dla klientów sklepu i tylko pod pewnymi warunkami
  • Warunkiem bezpłatnego postoju jest pobranie biletu z parkomatu od razu po zaparkowaniu samochodu
  • Warto czytać regulaminy płatnych parkingów pod sklepami. Niektóre kryją pułapki
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Pismo, które przychodzi do domu listem poleconym, wygląda groźnie. Na kopercie wydrukowane wielkie logo firmy prowadzącej rejestr dłużników. Listonosz i każdy, kto to widzi choćby z daleka, domyśla się, że nie zapłaciłeś jakichś rachunków albo zalegasz z alimentami. W środku – czerwonymi wersalami – "PRZEDSĄDOWE WEZWANIE DO ZAPŁATY". A także "ostrzeżenie o możliwości przekazania informacji o zaległym zadłużeniu do rejestru dłużników w BIG InfoMonitor".

Nadawcą jest firma Atpark, która podpisuje się jako "wierzyciel".

Trzeba nastraszyć, to może zapłaci

Wezwanie do zapłaty za parking Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Wezwanie do zapłaty za parking

Treść roi się od słów "dłużnik", "wierzyciel", "rejestr dłużników" i znaków graficznych firmy, która prowadzi rejestr osób, które nie spłaciły pożyczek. Ale o co chodzi? Z treści pisma niewiele wynika ponad to, że ktoś żąda pieniędzy. "Działając w imieniu i na rzecz Wierzyciela informujemy, iż do dnia dzisiejszego Wierzyciel nie odnotował na koncie płatności, których zestawienie znajduje się na drugiej stronie niniejszego wezwania do zapłaty".

Wytłuszczona jest kwota oraz numer konta. Co do zestawienia płatności, to ktoś, kto ma czyste sumienie, raczej się nie domyśli. "Tytuł zadłużenia" to ciąg cyfr, jest data sprzed kilku miesięcy oraz rubryka "dotyczy miejsca – Parking: W-wa OBI Radzymińska".

Bo nie pobrałeś biletu

O tym, że parking przed sklepem jest płatny, informują tabliczki na wjeździe, jak i na samym parkingu. Tak naprawdę parking jest dla klientów bezpłatny – w przypadki sklepu OBI przy ul. Radzymińskiej w Warszawie opłata jest wymagana dopiero za trzecią godzinę postoju. Szczegółów można dowiedzieć się z regulaminu wywieszonego w pobliżu wejścia do sklepu. O tym, że parking jest płatny, informują też co jakiś czas informacje głosowe odtwarzane wewnątrz sklepu. Pan Marcin, klient OBI: "To musiał być grudzień, ok. 17. Na pewno było już ciemno, więc nie zauważyłem żadnych tabliczek parkingowych. Zostawiłem auto, wszedłem do sklepu i w tym momencie usłyszałem, że parking jest płatny. Zawróciłem do samochodu, od chwili, gdy go tam zostawiłem, minęły może trzy minuty. Spóźniłem się – za wycieraczką zobaczyłem świstek z informacją o nieopłaconym parkowaniu i numerem kontrolera. Rozejrzałem się – nikogo takiego obok nie było. Zignorowałem świstek, po prostu podszedłem do parkomatu i wydrukowałem bezpłatny bilet. Teraz, po sześciu miesiącach, chcą ode mnie prawie 140 zł".

Pan Marcin zrobił błąd. W regulaminie parkingu jest napisane wyraźnie, że: "Korzystający z parkingu zobowiązany jest zapoznać się z treścią Regulaminu Parkingu oraz z cennikiem". W regulaminie można też przeczytać, że "jeżeli korzystający z parkingu nie pobrał biletu parkingowego bezpośrednio po zaparkowaniu pojazdu, to zobowiązany jest do zapłaty opłaty parkomatowej za cały czas postoju pojazdu od chwili zaparkowania oraz do zapłaty Opłaty Dodatkowej". Jeśli więc po zaparkowaniu klient przestąpił próg sklepu, nie pobierając wcześniej biletu z parkomatu, to ma zapłacić 100 zł. Czy to jest jasne?

Po co płatny-bezpłatny parking przed sklepem?

Właściciele sklepów wielkopowierzchniowych, zwłaszcza tych usytuowanych bliżej centrów miast, wprowadzają opłaty za korzystanie ze swoich parkingów, pozostawiając darmową opcję tylko dla swoich klientów. Z reguły bezpłatne parkowanie jest ograniczone do godziny czy dwóch – tyle, ile trwa zwykle wizyta w sklepie. Chodzi o to, aby np. pracownicy okolicznych biurowców nie zostawiali samochodów na cały dzień, blokując miejsca przeznaczone dla klientów. W galerii handlowej w centrum Warszawy parking jest płatny dla każdego, ale jest to zrozumiałe – na zewnątrz jest strefa płatnego parkowania, w przeciwnym wypadku klienci sklepów nie mieliby gdzie zostawić samochodu. Są parkingi zorganizowane tak, że nikt się nie skarży, bo nie ma na co.

Parking ze szlabanem i nie ma problemu

Ponieważ w Polsce większość parkingów przed sklepami, zwłaszcza wielkopowierzchniowymi, to parkingi bezpłatne i nielimitowane, kierowcy domyślnie po zatrzymaniu zamykają auto i idą do sklepu. Nikt nie szuka parkometrów, bo to wyjątek, a nie norma. Dlatego, aby nikt nie miał wątpliwości, wiele sklepów, które muszą jakoś wyprosić kierowców, którzy blokują miejsca na cały dzień, montuje przed wjazdami na parking szlabany. Podjeżdżasz, bierzesz bilet, szlaban się otwiera i już nie masz wątpliwości, że parking jest w jakimś zakresie (np. od trzeciej godziny) płatny. By uszczelnić system i jednocześnie ułatwić wyjazd z parkingu, niektórzy montują kamery odczytujące numery rejestracyjne. Wówczas podjeżdżasz i – jeśli postój był w darmowym limicie albo został opłacony – szlaban sam się otwiera.

Podobne rozwiązania stosują niektóre nawet niewielkie sklepy. To działa, nie jest wielkim kosztem i nie psuje firmom wizerunku.

Drugi system opiera się na słupie z informacją, że trzeba pobrać bilecik, szlabanów brak, a informację, zwłaszcza po ciemku i w obcym miejscu, łatwo przeoczyć w morzu innych napisów i reklam.

Minus takiego rozwiązania to wściekli klienci, a także problemy z UOKiK. Niektóre ze sklepów, m.in. Kaufland czy Biedronka przy ul. Czarodzieja w Warszawie, zrezygnowały z tej formy "dyscyplinowania" kierowców, którzy zrobili zakupy, ale zapomnieli pobrać biletu. Parkometry znikły.

Regulamin parkingu przed sklepem Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Regulamin parkingu przed sklepem

Kto tak naprawdę zawarł umowę?

Pan Piotr również dostał przysłane listem poleconym groźne pismo z firmy Atpark. Starszy człowiek, który reguluje wszystkie rachunki w terminie, jak sam twierdzi, o mało nie dostał zawału na widok "przedsądowego wezwania do zapłaty". To, co zobaczył w pierwszej kolejności, to wielkimi literami wydrukowane słowa "REJESTR DŁUŻNIKÓW", "sąd", "wezwanie do zapłaty"… Gdy ochłonął i przeanalizował na spokojnie sytuację, doszedł do wniosku, że to chyba pomyłka. Nigdy nie parkował przed żadnym OBI. Nie był nawet w okolicy. Po numerze rejestracyjnym, który "wierzyciel" każe wpisać jako tytuł przelewu, domyślił się, że chodzi o samochód, którego już nie ma od jakiegoś czasu. Może to jego nowy właściciel robił zakupy, zanim jeszcze przerejestrował samochód? Pan Piotr zauważył, że nad nazwą nadawcy widnieje napis "dane wierzyciela", a nad jego danymi "dane adresata". Adresata, a nie dłużnika! Całe pismo skonstruowane jest tak, aby nastraszyć, a jednocześnie nie ma w nim ani jednego twardego stwierdzenia, np. "jest pan dłużnikiem". Jest "Wierzyciel nie odnotował płatności", a nie np. "nie zapłacił pan wymaganej kwoty". Pan Piotr jest pewien, że to jest pierwsze pismo w tej sprawie, przed tym przedsądowym wezwaniem żadnej innej informacji w tej sprawie nie dostał. Nie było żadnej próby wyjaśnienia tej sprawy!

Gdy już całkiem ochłonął, doszedł do wniosku, że każdy właściciel samochodu, który pożyczył komuś auto – synowi czy sąsiadowi – może dostać takie pismo. Postanowił, że odpisze nadawcy, że to nie on parkował przed OBI i ma nadzieję, że sprawa się na tym skończy. Jeśli nie, gotów jest pójść do sądu, ale tego wątpliwego mandatu nie zapłaci.

Warto wiedzieć

Na pismo zawierające żądanie zapłaty, jak opisane w artykule, należy odpowiedzieć – choćby z informacją, że żądanie dotyczy niewłaściwej osoby. Zarządca prywatnego parkingu nie jest jednak organem uprawnionym do żądania wskazania, kto w danym czasie był upoważniony do korzystania z pojazdu. Nie mamy obowiązku udzielać mu takich informacji, odmowa nie jest wykroczeniem, nie grozi za to mandat ani odpowiedzialność cywilnoprawna.

Poprosiliśmy o komentarz rzecznika prasowego firmy OBI. Odpowiedź opublikujemy, jak tylko do nas dotrze.

Stanowisko Obi

Jest nam przykro z powodu opisanych sytuacji. Wsłuchując się w opinie Klientów zweryfikujemy treść i formę korespondencji, którą wysyła firma AT-PARK. Mamy nadzieję, że firma AT-PARK wypracuje nowy wzór pisma, co rozwiąże opisany problem. Jednocześnie nie zgadzamy się z określeniami przywołanymi w artykule, określającymi system rejestrowanego parkowania jako „pułapka” lub że „wejście do sklepu przed pobraniem biletu oznacza wysoką karę” – jest to nieprawda.

Pragniemy podkreślić, iż system rejestrowanego parkowania jest rozwiązaniem powszechnie stosowanym i został uruchomiony w celu zapewnienia miejsc parkingowych dla Klientów robiących zakupy w naszym markecie. OBI nie czerpie korzyści finansowych z wystawionych wezwań do zapłaty, gdyż nie taki cel miało ustawienie parkometrów.

Parkowanie jest darmowe dla naszych Klientów przez minimum 2 godziny od pobrania biletu i włożenia go za szybę pojazdu. Dokładamy wszelkich starań, aby informacje o parkometrach były maksymalnie widoczne dla Klientów – każdy parkometr jest odpowiednio oznakowany i umiejscowiony. Ustawiamy je przy wejściach do sklepu oraz na płycie parkingu. Zarówno przy wjazdach na parking, jak i na jego terenie widnieją informacje o konieczności pobrania biletu. Klienci, którzy zapomnieli pobrać biletu w parkometrze i włożyć go za szybę pojazdu, mogą podczas zakupów skorzystać ze specjalnego rejestratora w sklepie, który stoi odpowiednio oznaczony przy wejściu. O konieczności pobrania biletu przypomina też marketowy radiowęzeł.

Wychodzimy naprzeciw potrzebom Klientów, dlatego jeśli mimo wszystkich oznaczeń i informacji nasz Klient nie dokonał rejestracji pojazdu, każdej osobie, która dostała wezwanie do zapłaty, a była w tym czasie Klientem naszego marketu, mamy możliwość jednorazowo anulować opłatę pod warunkiem, że nie została ona opłacona lub nie upłynęło 30 dni od wystawienia wezwania. Wystarczy zgłosić się do marketu lub skontaktować z OBI przez infolinię.

Firma ATPARK ma inne zdanie

W przesłanym do nas piśmie firma ATPARK przekonuje, że ma prawo wysyłać do osób "zalegających z opłatami" przedsądowe wezwania do zapłaty, uważa też, że nie ma wątpliwości, iż jest wierzycielem osób, do których wysyłane są wezwania do zapłaty. ATPARK przekonuje, że prowadzi działalność gospodarczą w sposób uczciwy, jego parkingi są oznakowane wyraźnie, a firma nie ma kłopotów z UOKiK. Zdaniem ATPARK-u nieuprawnione są sugestie, że poza pozostawieniem korzystającemu z parkingu wezwania do zapłaty firma ma obowiązek "podjęcia próby wyjaśnienia sprawy".

Firma ATPARK uważa też, że wcale nie straszy swoich "klientów". Jej zdaniem sugestie, że pisma zawierające wezwania do zapłaty są nieczytelne i "skonstruowane tak, aby nastraszyć" , są nieuprawnione.