Spaliny samochodowe wywołują m.in. nowotwory, astmę, choroby serca, przewlekłe choroby płuc, stany zapalne dróg oddechowych.
Okazuje się, że kontrole jakości spalin w samochodach są w Polsce sporadyczne. Z Raportu NIK: „Policja posiada ograniczoną ilość analizatorów spalin oraz dymomierzy, w związku z czym policjanci nie posiadający tych urządzeń mogą dokonywać jedynie wzrokowej oceny stanu układu wydechowego, przy czym dostęp do tego układu bez kanału lub podnośnika jest niemożliwy. Policja dysponuje 37 specjalistycznymi pojazdami do kontroli m.in. emisji spalin. W 2015 roku przeprowadziła łącznie 4438 kontroli emisji spalin pojazdów. W co czwartym przypadku (1143) stwierdzono naruszenie norm ochrony środowiska. Statystycznie więc jeden zakupiony w tym celu specjalistyczny pojazd wykonywał co trzy dni jedną kontrolę emisji spalin".
Dziwne? Wcale nie! Policja woli kontrolować prędkość, gdyż w tym przypadku „trafień" jest więcej, pomiar jest banalnie łatwy, a mandaty przynoszą znaczne zyski gminom.
Może zatem Inspekcja Transportu Drogowego bardziej niż policja dba o nasze zdrowie i przeprowadza więcej kontroli spalin? Niestety, nie. Oto kolejny fragment Raportu NIK: „Inspekcja Transportu Drogowego ma braki sprzętowe do kontroli stanu technicznego pojazdów. Posiada dwie mobilne stacje kontroli pojazdów, ale tylko jedna (użytkowana przez WITD Wrocław) posiada na swoim wyposażeniu urządzenia do pomiaru emisji spalin: dymomierz i analizator spalin. Pozostałe wojewódzkie inspektoraty transportu drogowego wyposażone są w przenośne dymomierze. W 2015 r. inspektorzy w całym kraju przeprowadzili 2879 kontroli z użyciem dymomierza (w I poł 2016 r. 1616). A to oznacza, że dziennie inspektorzy przeprowadzają w całym kraju osiem kontroli emisji spalin".
Na pogorszenie jakości spalin wpływa także wycinanie filtrów cząstek stałych DPF w autach z silnikami Diesla. Filtry te są dość zawodne, często ulegają zatkaniu (szczególnie podczas jazdy w mieście), ich oczyszczenie w ASO jest kosztowne, a wymiana to koszt kilku-kilkunastu tysięcy złotych. Z tych powodów wielu właścicieli aut z silnikami Diesla wycina filtry DPF w warsztatach, choć jest to nielegalne. Są też specjaliści, którzy potrafią oszukać komputer pokładowy tak, że nie „widzi" on braku filtra DPF.
Z Raportu NIK: „ Zarówno Inspekcja Transportu Drogowego, jak i Policja, w trakcie kontroli drogowej mają ograniczone możliwości wykrywania przeróbek w układach wydechowych pojazdów. Stwierdzenie usunięcia filtra cząstek stałych jest niemożliwe w warunkach kontroli drogowej, nawet na punkcie kontrolnym, gdyż wzrokowo nie można stwierdzić żadnych zmian. Głównie dlatego, że usuwane są wkłady filtrów, a nie całe filtry, ponadto policja i inspekcja transportu drogowego nie dysponują sprzętem umożliwiającym wykrycie zmian w oprogramowaniu silnika. W dodatku za mało jest dodatkowej infrastruktury drogowej, takiej jak kanały rewizyjne, co utrudnia wnikliwą weryfikację stanu technicznego układu wydechowego pojazdu i prawidłowe przeprowadzenie pomiaru. Także standardowe badanie zadymienia spalin dymomierzem w pojeździe z usuniętym filtrem DPF w większości przypadków nie wskazuje odchyleń od obowiązujących norm zadymienia (niezawodny pomiar należałoby wykonać w warunkach laboratoryjnych)".
Galeria zdjęć
Prawdziwy test emisji spalin moźżliwy jest tylko w warunkach laboratoryjnych. Ani policja, ani ITD nie są w stanie zbadać jakości spalin podczas kotroli samochodu na ulicy
Badanie spalin w Stacji Kontroli Pojazdów – zwykle nie wykrywa braku filtra DPF
Nawet tak dymiące auto może spokojnie jeździć po naszych ulicach. Jeśli kierowca nie przekroczy prędkości, nic mu się nie stanie