Konkluzje NIK-u po kontroli inwestycji drogowych i kolejowy zaczynają się obiecująco. W pierwszym zdaniu wniosków raportu dowiadujemy się, że wykonawcy rządowych programów inwestycyjnych oraz minister właściwy ds. transportu dbali o to, by w umowach interes Skarbu Państwa był właściwie zabezpieczony. Jednak już w drugim zdaniu dowiadujemy się, że tylko chęci były dobre, zaś wykonanie w wielu wypadkach fatalne. Według kontrolerów działania te były po prostu nieskuteczne, w wyniku czego Skarb Państwa stracił blisko 36 mln złotych!

Kontrola NIK – jakie zarzuty postawiono drogowcom?

Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że postanowienia 41 proc. skontrolowanych umów nie chroniły należycie interesu Skarbu Państwa. Ujawnione nieprawidłowości polegały głównie na: niezamieszczaniu zapisów dotyczących obowiązku przedstawiania przez wykonawcę jako warunku zapłaty jego wynagrodzenia, dowodów potwierdzających zapłatę wymagalnego wynagrodzenia podwykonawcom lub dalszym podwykonawcom i szczegółowej procedury raportowania w tym zakresie, a także nieuwzględnianiu postanowień dotyczących zasad i trybu zmiany wynagrodzenia wykonawcy na wniosek inwestora oraz nieokreślaniu zasad waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy.

NIK zarzucił także GDDKiA, że zbyt dobrowolnie kształtowano zakres umów realizowanych poza Programem Drogowym oraz o wartości poniżej 100 mln zł. Umożliwiło to dowolność redagowaniu umów, w tym zapisów warunkujących odpowiednie zabezpieczenie interesu Skarbu Państwa.

Z drugiej zaś strony kontrolerzy stanęli w obronie wykonawców i problemu z waloryzacją kontraktów – w umowach czasem znajdowały się zapisy uniemożliwiające im dostosowanie wysokości kontraktów do zmieniających się cen. Według NIK problem dotyczył kontraktów zawieranych przed styczniem 2019 r. Z uwagi na wzrost cen materiałów budowlanych i usług, wykonawcy ponosili straty, pogarszała się ich płynność finansowa (niekiedy nawet dochodziło do ich niewypłacalności), to zaś wprost odbijało się na podwykonawcach. Z tego powodu pojawiały się zakłócenia w procesie inwestycyjnym, powstawały także zatory płatnicze, narażające interes Skarbu Państwa w wyniku roszczeń z tytułu solidarnej odpowiedzialności inwestora.

Z kolei NIK nie miał zarzutów co do rozwiązywania spornych spraw. Wnioski roszczeniowe skierowane przez podwykonawców wobec kontrolowanych jednostek z tytułu solidarnej odpowiedzialności inwestora były na ogół rozpatrywane i realizowane w sposób rzetelny. Niestety, w wyniku odwołań sądowych wykonawców GDDKiA musiał wypłacić łącznie 248,5 tys. zł tylko w ramach zwrotu kosztów postępowania odwoławczego.