• Komisja Europejska przedstawi swój wniosek pod głosowanie w Parlamencie Europejskim pod koniec 2021 roku
  • Testy zachowania drastycznie obniżonych norm emisji szkodliwych gazów mają być wykonywane w jeszcze surowszym niż dotychczas cyklu w trakcie jazdy
  • Zapowiedź nowych ograniczeń spotkała się z ostrą krytyką branży motoryzacyjnej, zwłaszcza w Niemczech
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

W cieniu pandemii w Komisji Europejskiej toczą się także prace nad zupełnie innymi tematami, choć także związanymi ze zdrowiem. Chodzi o rozwój motoryzacji, konkretnie o przyszłość silników napędzających nasze samochody. O ile dalsze zaostrzenie emisji dwutlenku węgla wydaje się nieuniknione, o tyle batalia toczy się obecnie o ograniczenie emisji szkodliwych dla zdrowia substancji, takich jak tlenki azotu.

Pod dyskusję poddano 66-stronicowe studium, opracowane na zlecenie Komisji Europejskiej przez grono ekspertów z całej Europy działające w Grupie Doradczej ds. Standardów Emisji (Advisory Group on Vehicle Emission Standards). Niemiecki Auto Bild dotarł do tego opracowania. Jakie postulaty w nim zawarto?

Euro 7 miałaby drastycznie zaostrzyć limity emisji NOx i CO

Nowe samochody mogłyby w przyszłości emitować tylko 30 mg NOx na km, w drugim scenariuszu – nawet tylko 10 mg/km. Dotychczasowe limity to 60 mg/km dla aut benzynowych, 80 mg/km dla diesli. Emisja tlenku węgla (CO) miałaby zostać zredukowana z 1000 mg (wzgl. 500) do 300 mg (wzgl. 100).

Test RDE (Real Driving Emissions), w którym za pomocą mobilnego miernika mierzone jest zachowanie norm emisji także podczas jazdy (PEMS), ma być również zaostrzony. RDE uwzględnia określone parametry (średnią prędkość, temperaturę zewnętrzną, położenie nad poziomem morza, minimalną długość trasy 16 km). Przykład: przy uruchamianiu zimnego silnika (do czasu rozgrzania katalizatora) auto emituje więcej szkodliwych substancji, podobnie dzieje się podczas przyspieszania. W nowym teście jazda na pełnym gazie jest teoretycznie możliwa, tyle że trasa została skrócona do 5 km. Samochody obowiązywałoby zachowanie zawartych w normie limitów w temperaturach od -10 do +40 st. C, także na wysokości 1000 lub 2000 m n.p.m. (dotychczas maks. 700 m n.p.m.) i przez teoretyczny „czas życia” auta wynoszący 15 lat lub 240 tys. km (dotychczas 160 tys. km). Normy będą musiały być zachowane także podczas jazdy z boksem dachowym, uchwytem rowerowym i przyczepą.

Toleracja pomiaru PEMS wynosząca 25-30 mg nie będzie już obowiązywać. To znaczy, że jeśli chce się mieć pewność, że auto emituje mniej niż 30 mg/km, musiałoby mieć zerowy wynik.

Euro 7 nie do spełnienia dla aut spalinowych?

Zapowiedzi drastycznego zaostrzenia emisji szkodliwych spalin wzbudziły gorącą dyskusję w branży samochodowej. Niemcy, których silny przemysł motoryzacyjny ma najwięcej do stracenia, zgłosili KE swoje zastrzeżenia. Krytyka płynie zarówno z kręgów przemysłowych, jak i od polityków. Jednak komisarz Thierry Breton, odpowiedzialny w KE za rynek wewnętrzny i politykę przemysłową, będący w zasadzie najważniejszym człowiekiem w Brukseli odpowiedzialnym za kwestie gospodarcze, odrzucił niemieckie zastrzeżenia, tłumacząc, że żadne ustalenia jeszcze nie zapadły. „Nasz wniosek, który przedstawimy pod koniec 2021 roku, będzie zarówno ambitny, jak również realistyczny” – czytamy w wypowiedzi, której Thierry Breton udzielił w Brukseli niemieckiej agencji DPA. Nie da się jednak przemilczeć, że studium grupy doradczej będzie miało wpływ na kształt tego wniosku, który będzie następnie głosowany w Parlamencie Europejskim.

Może się więc zdarzyć, że zapowiedzi płynące z różnych stron świata o planowanych zakazach rejestracji nowych samochodów z silnikami spalinowymi staną się nieaktualne. Problem rozwiąże się sam – koncerny samochodowe zapowiadają bowiem, że gdyby planowane ograniczenia weszły w życie, oznaczałyby praktycznie koniec produkcji diesli i benzyniaków.

Surowsza norma emisji spalin – naszym zdaniem

Trudno oprzeć się wrażeniu, że KE chciałaby właśnie w ten sposób uregulować kwestię aut spalinowych – nie mówiąc wprost o zakazie ich produkcji, lecz wprowadzając normę dla takich samochodów de facto nie do spełniania. Zarówno dalsze zaostrzenie limitów emisji CO2, jak i szkodliwych dla zdrowia tlenków azotu i tlenku węgla, powinny przyczynić się do rozwoju elektromobilności i wypromowania samochodów (lokalnie) zeroemisyjnych.