- Nowe przepisy już działają i dotyczą wymiany opon. Ma być bezpieczniej, ale i drożej
- Unia Europejska chce, by opona przez cały okres eksploatacji pracowała jak nowa
- Dzięki nim może spaść popyt na opony, a to spowoduje spory wzrost cen ogumienia nawet o 30 proc.
Rozporządzenie R117-04 stało się faktem. Ten krótki ciąg liczb kryje za sobą nowe prawo mówiące, że opona przez całe swoje "życie" ma zachowywać się tak samo podczas jazdy. Dzięki temu na drogach ma być bezpieczniej, a kierowcy będą mogli rzadziej wymieniać opony, co pozytywnie wpłynie na środowisko. Pozostaje tylko pytanie, czy dzięki temu zaoszczędzimy?
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Nawet 400 mln opon jest niszczona zbyt wcześnie
Badania firmy Michelin pokazują, że połowa opon zostaje wyrzucona przed osiągnięciem głębokości bieżnika 3 mm, podczas gdy minimalna dopuszczalna wysokość bieżnika w większości krajów UE wynosi 1,6 mm. W skali globalnej oznacza to przedwczesną kasację nawet 400 mln opon rocznie, co generuje zanieczyszczeń równe półrocznej emisji Nowego Jorku.
Jak wiadomo, opony wraz ze zużyciem bieżnika tracą też swoje parametry. Nowe rozporządzenie R117-04 wymaga, aby do wysokości bieżnika 1,6 mm możliwości trakcyjne opony, zwłaszcza długość hamowania na mokrej nawierzchni, były zbliżone. Oznacza to, że opona ma zapewniać powtarzalne parametry prowadzenia i hamowania, niezależnie od jej zużycia.
Wprowadzone przepisy dodają też nowy test hamowania na mokrej nawierzchni, który odbywa się z prędkości 80 km/h do 20 km/h na jezdni pokrytej 1 mm wody. Procedura zawiera szczegółowe wytyczne dotyczące parametrów testowych, takich jak współczynnik przyczepności nawierzchni i temperatura otoczenia.
Oszczędność na oponach w UE mogłaby sięgnąć nawet 7 mln euro
Część branży oponiarskiej, w tym Michelin, oficjalnie poparł nowe rozporządzenie. Według wyliczeń Michelin, zastosowanie nowych przepisów może zmniejszyć popyt na nowe opony w Europie o 128 mln sztuk rocznie, co doprowadzi do redukcji emisji CO2 o ok. 6,6 mln ton. To miałoby się przekładać na oszczędności europejskich kierowców, sięgające 7 mld euro rocznie.
- Przeczytaj także: Masz auto jednej z wymienionych marek? Jesteś na celowniku policji
Firmy oponiarskie wiedzą, że mogą stracić. Podwyżki o 30 proc.?
I mimo oficjalnego poparcia, trudno przejść obojętnie obok sytuacji, w której rynek zmniejsza się o 1/3. dodać do tego należy również wydatki na to, by spełnić wymagania zawarte w rozporządzeniu. Z tego względu przewiduje się, że podwyżki cen opon mogą sięgnąć nawet 30 proc., by firmy oponiarskie utrzymały swoje przychody.
Nie jest zresztą pewne, czy nowe testy wpłyną na rynek opon w UE. Wiele zależy od tego, czy kierowcy uwierzą, że opona na granicy zużycia może zapewnić równie dobrą trakcję co nowa. Ponadto nowy test dotyczy hamowania z prędkości 80 km/h, co odpowiada warunkom na większości dróg podmiejskich, ale w rzeczywistości hamowanie na autostradzie czy precyzja prowadzenia w deszczu mogą być znacznie gorsze.
- Przeczytaj także: Dokąd obowiązuje ograniczenie prędkości? Nie zawsze do najbliższego skrzyżowania, więc kierowcy z miejsca tracą prawko
Ciężko oszukać fizykę, ale próbować można
Trudno bowiem oszukać fizykę, a przecież tu chodzi o możliwości odprowadzania wody przez oponę. Mniejszy rowek oznacza mniejsze możliwości odprowadzania wody. Trzeba do tego również dodać starzenie się samej gumy, co również ma niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo na drodze.
Możliwe więc, że producenci będą musieli podnieść ceny, aby sprostać nowym wymaganiom, a kierowcy będą wymieniać opony podobnie jak teraz. Taki scenariusz oznacza, że rynek może pozostać stabilny, a nowe przepisy staną się jedynie formalnością. Może to być jednak również świetny pretekst, by ceny opon jednak podnieść, nawet jeśli kierowcy nie zmienią swoich nawyków.