- Nowy Hyundai Santa Fe już wkrótce pojawi się w polskich salonach, ale na oficjalne ceny modelu musimy jeszcze poczekać
- Klienci będą mogli wybierać pomiędzy pełną hybrydą i hybrydą plug-in i w zależności od tego także pomiędzy napędem na jedną lub na dwie osie
- Najnowsza generacja modelu urosła w porównaniu z poprzednikiem, dzięki czemu oferuje jeszcze więcej miejsca dla pasażerów
Z Hyundaiem Santa Fe jest trochę tak, jak z Kią EV9. Elektryczna Kia to duży samochód, który na zdjęciach wygląda potężnie, wręcz ociężale. Tymczasem gdy widzimy go na żywo, kilogramy gdzieś ulatują. Z SUV-em Hyundaiem jest podobnie. Nawet jeśli na grafikach wydaje nam się, że mamy do czynienia z przesadnie dużą bryłą, już w chwilę po zobaczeniu auta z bliska, wszelkie obawy znikają.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Nowy Hyundai Santa Fe — duży SUV, który przewiezie nawet siedem osób
Trudno się dziwić, w końcu najnowszy Santa Fe jest już piątą generacją modelu i śmiało można powiedzieć, że najbardziej dojrzałą. Pierwszy Hyundai Santa Fe debiutował w 2001 r. Obecny, w porównaniu ze swoim poprzednikiem, urósł o ok. 4,5 cm (o 5 cm zwiększył się także rozstaw osi) i teraz ma 483 cm długości. To mniej niż w przypadku wielu kombi z segmentu E. Mimo to projektantom udało się wygospodarować we wnętrzu dużo miejsca dla pasażerów.
Podczas oficjalnej prezentacji miałem okazję zobaczyć najbardziej rodzinną, bo 7-miejscową wersję. Podstawą jest jednak model 5-miejscowy. Ta druga z pewnością jest więcej niż wystarczająca dla większości klientów, tym bardziej że za tylnymi siedzeniami znajdziemy dużo miejsca na bagaż. W odmianie 7-miejscowej bagażnik jest duży, o ile siedzenia trzeciego rzędu pozostaną schowane. Ale to normalne w większości tego typu aut. Ciekawostką jest fakt, że w trzecim rzędzie w dość wygodnych warunkach mają podróżować nawet osoby o wzroście ok. 185 cm. Sprawdzimy, gdy pierwsze 7-miejscowe egzemplarze będą już dostępne.
Być może większym zainteresowaniem niż podstawowa wersja lub ta z siedmioma miejscami będzie cieszyła się najbardziej luksusowa odmiana 6-osobowa. Tę można będzie zamówić w najwyższej wersji wyposażenia — Caligraphy. Rozpoznamy ją po kapitańskich fotelach, elektrycznie sterowanych również w drugim rzędzie, a także czarnych elementach stylistycznych, w tym czarnych felgach o wzorze zarezerwowanym dla tej odmiany.
Nowy Hyundai Santa Fe — nowoczesny i łatwy w obsłudze
Zanim jednak zobaczymy produkcyjne wersje Hyundaia Santa Fe, już teraz można powiedzieć, że od strony stylistyki i jakości użytych materiałów, trudno temu modelowi cokolwiek zarzucić. Już po zajęciu miejsca w kabinie, w oczy rzucają się dwa 12,3-calowe wyświetlacze połączone w jeden duży ekran.
Oprócz tego uwagę zwraca centralny moduł, za pomocą którego sterujemy dwustrefową klimatyzacją. Ten, choć jest dość rozbudowany, dzięki pozostawieniu fizycznych pokręteł do regulacji temperatury jest znacznie łatwiejszy w obsłudze, niż jakikolwiek inny układ sterowany dotykowo.
Kabina, niezależnie, czy siedzimy z przodu, czy w drugim rzędzie, jest więcej niż wystarczająco przestronna i o komforcie podróży mogą mówić nawet wysokie, postawne osoby. Pasażerowie mogą również liczyć na kilka złączy USB C, a podróżujący na przednich fotelach mają do dyspozycji dwie podkładki z ładowaniem indukcyjnym. Nie zabrakło też licznych schowków, a w dolnej części konsoli centralnej, pomiędzy przednimi fotelami, znalazła się praktyczna półka na drobiazgi.
Nowy Hyundai Santa Fe — w Polsce tylko jako HEV i PHEV
Na zewnątrz uwagę przykuwają ciekawie zaprojektowane reflektory w kształcie litery H. Ponadto, mimo kanciastej, pudełkowatej sylwetki, nowy Santa Fe jest nadspodziewanie opływowy. Poprzednia generacja miała współczynnik Cx na poziomie 0,32. W przypadku piątej generacji projektantom udało się go jeszcze bardziej poprawić i ostatecznie uzyskali wynik 0,29. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że zauważymy to, gdy będziemy musieli tankować samochód, bo ten dzięki temu powinien być oszczędniejszy.
- Przeczytaj także: Odświeżone Skody Scala i Kamiq debiutują w polskich salonach. Znamy ceny
A skoro już przy oszczędnościach jesteśmy, warto powiedzieć nieco o samym napędzie. Na polskim rynku nie zobaczymy ani wersji stricte benzynowej, ani silników Diesla. W salonach pojawią się wyłącznie auta ze zelektryfikowanymi napędami, którym drogę utorowała obecna jeszcze czwarta generacja Santa Fe. To oznacza, że klienci będą mogli wybierać pomiędzy pełną hybrydą (HEV) a hybrydą plug-in (PHEV).
Nowy Hyundai Santa Fe z napędem 4x4 a ceny?
Głównym źródłem mocy będzie 4-cylindrowy, turbodoładowany silnik benzynowy 1.6, wspomagany przez jednostkę elektryczną i współpracujący z 6-biegową przekładnią, która w zależności od wersji (opcji) przenosi napęd na przednią oś lub cztery koła. Napęd 4x4 jest standardem w przypadku hybrydy plug-in. W wersjach 4×4 napęd tylnej osi dołączany jest mechanicznie, a zatem mamy tu do czynienia z tradycyjnym wałem, a nie układem typu e-AWD.
Pozostając przy wspomnianych już oszczędnościach, z pewnością jednym z kluczowych pytań jest to, ile przyjdzie zapłacić za najnowszego Hyundaia Santa Fe. Z odpowiedzią trzeba się jeszcze wstrzymać, bo firma na razie nie ujawniła cennika — ten jest jeszcze w trakcie ustalania. Wiadomo jednak, że polski przedstawiciel chciałby utrzymać cenę maksymalnie zbliżoną do wyjściowej ceny obecnej generacji Santa Fe.
Wstępne szacunki mówią o kwocie nieco ponad 200 tys. zł. Ostateczny cennik poznamy już wkrótce, a pierwsze egzemplarze Santa Fe piątej generacji mają pojawić się w salonach jeszcze przed końcem pierwszego półrocza 2024 r.