- Po latach starań ze strony straży pożarnej na jednym z odcinków niemieckiej autostrady A9 wprowadzono ograniczenie prędkości do 120 km/h
- Ograniczenie miało przyczynić się do zmniejszenia liczby wypadków, do których dochodziło na pochyłym fragmencie trasy z ostrym zakrętem w lewo
- Po początkowym znaczącym zmniejszeniu się liczby zdarzeń drogowych pozytywny trend nagle się zakończył
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
W Niemczech to nielubiane przez kierowców rozwiązanie zadziałało, przynajmniej tak może wydawać się na pierwszy rzut oka. Pytanie, czy i w Polsce, gdzie jak wiadomo, wielu kierowców podchodzi do wszelkich ograniczeń z daleko idącą ignorancją, też udałoby się osiągnąć pozytywny efekt? Mowa o ograniczeniu dopuszczalnej prędkości na fragmencie autostrady A9 do 120 km/h.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNiemcy wprowadzili na autostradzie ograniczenie prędkości do 120 km/h
Aż 11 lat straż pożarna w niemieckim Schleiz zabiegała o wprowadzenie ograniczenia prędkości na autostradzie A9 tuż za zjazdem na Schleiz. Od 10 stycznia 2018 r. na odcinku 600 m kierowcy mogą jechać z maksymalną prędkością 120 km/h. Skąd te restrykcje?
Okazuje się, że na pochyłym odcinku drogi z ostrym zakrętem w lewo dochodziło do alarmująco dużej liczby wypadków. Tylko w 2016 i 2017 r. służby musiały interweniować przy odpowiednio 10 i 14 zdarzeniach drogowych. "Auto Bild" przyjrzał się sprawie bliżej i postanowił sprawdzić, czy postulowane od lat ograniczenie prędkości faktycznie przyniosło pozytywny efekt.
- Przeczytaj także: Policja nadal będzie tak karać kierowców. Jest stanowisko
Było mniej wypadków, ale czy to efekt wprowadzonego ograniczenia?
Odpowiedź wcale nie okazała się tak prosta. Każdego dnia autostradą A9 przejeżdża ok. 40 tys. samochodów osobowych i 9 tys. ciężarówek. Już po wprowadzeniu ograniczenia prędkości do 120 km/h liczba wypadków rzeczywiście znacząco spadła. W latach 2018-2021 trzeba było usuwać skutki odpowiednio dwóch, pięciu, dwóch i trzech wypadków. To oznacza, że w ciągu czterech lat doszło do mniejszej liczby zdarzeń niż tylko w jednym, 2017 r.
Jest jednak jedno "ale". Jak zauważył Oliver Hanf, cytowany przez "Auto Bild" rzecznik prasowy policji autostradowej w Hermsdorfie, w ciągu ostatnich pięciu lat przez dwa lata ruch był mniejszy, co miało związek z koronawirusem. Każdego dnia na drogach pojawiał się o ok. 10 tys. samochodów osobowych mniej niż zazwyczaj. Dodatkowym czynnikiem, który trzeba wziąć pod uwagę, są warunki atmosferyczne, bo do większości wypadków dochodziło, gdy te były dalekie od idealnych.
- Przeczytaj także: Dużo wypadków z udziałem pieszych. Tak do nich dochodzi [WIDEO]
Po latach poprawy trend ponownie się odwrócił
Wyważone stanowisko niemieckiej policji nie dziwi. Już w ubiegłym roku liczba wypadków na odcinku autostrady A9 w pobliżu Schleiz, objętym ograniczeniem do 120 km/h, znowu wzrosła, tym razem do ośmiu. Dlatego też służby wciąż będą przyglądały się sytuacji w tym miejscu i chcąc ograniczyć negatywny trend, stawiają na intensywniejszą kontrolę prędkości.
Co ciekawe, strażacy chcieliby wprowadzić dalsze ograniczenia prędkości. Te miałyby pojawić się na krętym odcinku pomiędzy Bad Lobenstein a Dittersdorfem. Trudno powiedzieć, czy te zwiększyłyby bezpieczeństwo, tym bardziej że nie wiadomo, czy w ogóle i kiedy ewentualnie zostaną one wprowadzone.