Od 2008 roku wyprodukowano ponad 900 tys. sztuk Opla Insignii – jak na tak obleganą klasę można mówić o sukcesie. Na 2017 rok Opel zapowiedział nowe auto, które z technicznego punktu widzenia będzie miało niewiele wspólnego z poprzedniczką. W przypadku klasy średniej Opel Insignia pójdzie tą samą drogą co z piątą generacją kompaktowej Astry, która została radykalnie odchudzona, wyposażona w najnowocześniejsze multimedia i nowe, oszczędne silniki.
Nowy kierunek rozwoju dla Opla Insignii wyznaczył prezentowany w 2013 roku koncept Monza. Przy jego prezentacji menedżerowie Opla jak mantrę powtarzali cztery główne cechy nowej linii modelowej Opla: jak najlepsze wykorzystanie przestrzeni nadwozia, lekka budowa, efektywne jednostki napędowe i atletyczny design. W przypadku Opla Astry zapowiedzi znalazły potwierdzenie w rzeczywistości i auto sprzedaje się doskonale. W Polsce do października ponad 10,5 tys. Astr znalazło nabywców – w klasie kompaktów tylko Skoda Octavia jest lepsza (12,4 tys.). Co ciekawego do zaproponowania ma nowa Insignia?
Nowy Opel Insignia został zbudowany na nowej, modułowej platformie podłogowej E2, z której korzysta też Astra. Jej podstawowa przewaga w stosunku do poprzedniej płyty to znacząco mniejsza masa pojazdu, i to przy większych rozmiarach – nowa Insignia liftback będzie miała 4897 mm długości (o 55 mm więcej niż dotychczas). Znacznie urósł też rozstaw osi (plus 92 mm, 2829 mm). Szerokość zwiększyła się zaledwie o 7 mm, ale wysokość zmalała aż o 29 mm. Nadwozie ma też krótsze zwisy, więc proporcje karoserii są zupełnie inne. Opel zapowiada, że w stosunku do pierwszej generacji auto będzie lżejsze o 175 kg. Sama nieuzbrojona karoseria ma być lżejsza o 59 kg.
Podczas testów w Niemczech mieliśmy okazję wypróbować dwie benzynowe wersje silnikowe: 1.5 turbo/165 KM (z napędem na przód) oraz 2.0 turbo mocy 250 KM (4x4). Szczególnie ciekawa jest ta druga odmiana. Opel wykorzystał w niej inteligentny napęd na obie osie, z blokadą tylnego mechanizmu różnicowego wykorzystującą dwa elektrohydrauliczne sprzęgła. Dzięki temu rozwiązaniu na każde z tylnych kół może być przyłożony inny moment obrotowy, a to znacząco poprawia trakcję i prowadzenie auta – mieliśmy okazję się o tym przekonać na ciasnych zakrętach mokrych dróg Palatynatu (pogranicza niemiecko-francuskiego).
Już po przejechaniu kilku kilometrów można było wyczuć znaczący spadek masy Opla Insignii – mniejsza bezwładność lżejszego samochodu była tym wyraźniejsza, bo po kilkunastu kilometrach wsiadaliśmy za kierownicę obecnej generacji klasy średniej Opla. Pod względem prowadzenia mieliśmy wrażenie, że poruszamy się po prostu mniejszym samochodem, a napęd sprawiał, że nawet przy pokonywaniu ostrych zakrętów (mokry asfalt!) trakcja była zachowana. W odmianie 2.0 turbo dostępne będzie również aktywne zawieszenie z trzema trybami jazdy: sport, tour i individual.
Opel Insignia z nowym silnikiem 1.5 zaskoczył nas za to komfortem – zawieszenie bardzo pracowicie i sprawnie kompensuje nierówności, a do wnętrza – mimo że mieliśmy do czynienia z samochodami przedseryjnymi – nie docierają żadne dźwięki jego pracy.
Niestety, niewiele możemy powiedzieć o stylistyce auta – nadwozie pokrywał kamuflaż, a prawie cały kokpit był szczelnie oklejony. Mimo to widać było, że ekran na centralnym panelu będzie delikatnie zwrócony w stronę kierowcy – dobry, choć nie odkrywczy pomysł!
Dodatkowe centymetry nadwozia najbardziej odczują pasażerowie tylnej kanapy. Dotychczasowa Insignia nie była pod tym względem mistrzem w klasie, ale stawiamy, że nowa generacja będzie w czołówce. Ma to dotyczyć również wyposażenia. Na liście opcji flagowego Opla znajdzie się ulepszony system oświetleniowy IntelliLux LED Matrix, który dzięki zastosowaniu aż 32 modułów świetlnych LED umożliwia jazdę z włączonymi światłami drogowymi nawet wtedy, gdy z naprzeciwka zbliża się samochód – system tak kształtuje snop światła, by nie raził on kierowcy auta jadącego w przeciwnym kierunku. Podobny system w Astrze dysponuje 16 modułami LED.
Nowy Opel Insignia ma wyróżniać się wielkością wnętrza i jakością wykonania (Opel mówi nawet o segmencie premium!), ale koncern zapewnia, że pod względem poziomu ceny nadal będzie to auto w średniej strefie – trzymamy za słowo, sprawdzimy wiosną, gdy samochód trafi do sprzedaży.
Auto będzie początkowo oferowane z silnikami benzynowymi o mocy 140-250 KM oraz dieslami 110-170 KM. W przypadku topowego benzyniaka za przeniesienie napędu będzie odpowiadał 8-stopniowy automat. W późniejszym czasie do oferty dołączą mniejsze jednostki benzynowe.