Wielu pracowników, którzy posługują się pojazdami służbowymi, korzysta z nich także na potrzeby własne. Obecny stan faktyczny opiera się zarówno na potrzebach zatrudnionych, jak i logicznym ciągu przyczynowo-skutkowym. Bo przecież lepiej, aby kierujący autem wracał z pracy do domu samochodem firmowym, niż odstawiał go do bazy i stamtąd poruszał się własnym środkiem lokomocji bądź komunikacją miejską. Taka sytuacja wpłynęłaby między innymi na wydłużenie czasu pracownika związanego z pracą, jego większe zmęczenie, a co za tym idzie spadek wydajności oraz wyższe koszty dla przedsiębiorstw (np. paliwo).

Obejść problem

Firmy, które chciałby zgodnie z przepisami rozliczać użytkowanie pojazdów służbowych do celów prywatnych, nie zawsze nie wiedzą, jak to zrobić. Dlatego bardzo często wykorzystuje się "boczne drzwi", jakimi są limity paliwowe, po przekroczeniu których pracownik sam pokrywa koszty zatankowanej benzyny czy oleju napędowego. Dzięki temu pośrednio udało się obejść problem czasochłonnej rejestracji przebiegu samochodów.

Rząd chce usprawnić procedury opodatkowania użytkowania pojazdów służbowych do celów prywatnych. Dlatego planuje wprowadzić znane i sprawdzone na zachodzie Europy standardy ryczałtowego rozliczania podatku od pojazdów służbowych. Od 1 stycznia 2010 roku przychodem pracownika ma być 0,5% wartości początkowej auta, a w przypadku umowy najmu lub leasingu - jego wartość rynkowa z dnia zawarcia umowy. Pracownik zapłaci podatek dochodowy w wysokości 0,5% i odprowadzi go do pracodawcy jako kwotę zaliczki na PIT.

Onet.pl Biznes poleca:Zaskakująco wysoki spadek sprzedaży aut w Polsce

Wysokość podatku będzie rozliczana w okresach miesięcznych lub za każdy dzień użytkowania samochodu. W tym drugim przypadku kwotę miesięczną należy podzielić przez liczbę dni, w których pracownik wykorzystywał auto do prywatnych celów. Dowodem na pozasłużbowe zastosowanie ma być szczegółowa ewidencja przebiegów. Będą musieli ją prowadzić przedsiębiorcy. Jeśli pracodawca nie będzie potrafił (lub nie będzie chciał) wskazać osoby, która korzystała z samochodu, wówczas odprowadzi należny podatek dochodowy w podwójnej wysokości (1% wartości początkowej). To rozwiązanie ma wyeliminować ewentualne zmowy pomiędzy pracownikami i pracodawcami.

Więcej pytań niż odpowiedzi

Nadchodzące zmiany miały na celu przysporzenie dodatkowych wpływów do budżetu państwa oraz usprawnienie ściągalności należnych podatków. O ile sama idea ryczałtowego opodatkowania zasługuje na uznanie, to biorąc pod uwagę specyficzny charakter wykorzystywania pojazdów służbowych do celów prywatnych, w praktyce przepisy te mogą okazać się martwe. Zmiany bardzo dokładnie przewidują obowiązki podatników, wysokość podatku i formę wyliczania podstawy opodatkowania.

Jednak w praktyce powstanie wiele pytań, na które odpowiedzi nigdy nie będą jednoznaczne. Na przykład projekt nie przesądza, czym jest wykorzystywanie pojazdu służbowego do celów prywatnych, czy wartość pojazdu zakupionego kilka lat wcześniej powinna zostać zamortyzowana na potrzeby tego podatku, czy pracownik będzie płacił 0,5% wartości auta sprzed np. 3 lat (wartość w zależności od marki i przebiegu samochodu może wynosić przecież 40%, ale i ponad 50%). Powstanie wiele problemów czysto technicznych, jak wykazywać, czy w danym dniu pracownik wykorzystywał pojazd do celów prywatnych. Wydaje się, że tylko dni wolne od pracy (w tym weekendy) nie będą przysparzały problemów ze wskazaniem podstawy do obciążenia pracownika podatkiem.

Ostatnio głośna była sprawa, w której MF chciało nałożyć na policję obowiązek informowania Urzędów Skarbowych o ewentualnym wykryciu użytkowania pojazdów służbowych do celów prywatnych. Pomysł ten jest tak samo nowatorski, jak i "możliwy" do spełnienia. Ministerstwo mając świadomość, że pewna część podmiotów nie będzie w pełni wykazywała wykorzystywania pojazdów służbowych, tylko do celów związanych z działalnością firmy, nieudolnie chciało obciążyć policję obowiązkiem wykrywania, orzekania i informowania o tym fakcie. Według wielu prawników i doradców finansowych, takie rozwiązanie w pewnym zakresie identyfikowałoby się z państwem policyjnym i jest nie do zaakceptowania.

Praktyka a życie

Niestety, kolejny raz rzeczywistość mija się z praktyką. Jeśli przepisy wejdą w życie, najprawdopodobniej powstanie więcej problemów niż obecnie. Podatnicy będą dopytywać o kwestie formalne, Ministerstwo Finansów będzie chciało liczyć wpływy. O ile sam pomysł opodatkowania pojazdu służbowego w przypadku wykorzystywania go do celów prywatnych jest zasadny i w rozumieniu podatkowym stanowi podstawę do opodatkowania, o tyle kwestia dokładnego określenia podstawy i zakresu tego podatku przysparza wiele trudności. Wydaje się, że projekt został bardzo dobrze opracowany pod względem księgowym i finansowym, natomiast nie dołożono odpowiednich starań, by dokładnie i klarownie wytyczyć granice z tym związane.

Zobacz też: Zaskakująco wysoki spadek sprzedaży