- Polacy są coraz bardziej zainteresowani chińskimi samochodami i oczywiście główną tego przyczyną są atrakcyjne ceny aut z Państwa Środka
- Pomimo pewnych wad nabywcy uważają, że chińskie pojazdy oferują konkurencyjną jakość w stosunku do ceny
- Rosnące zainteresowanie i rosnąca sprzedaż chińskich aut sugeruje, że wkrótce samochody te mogą zyskać większe uznanie i popularność na rynku
- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Wciśnięte między już istniejące salony samochodowe, trochę jakby na doczepkę — tak na razie wyglądają miejsca, w których możemy kupić samochody niektórych chińskich marek. I nic dziwnego. Na sprzedaż aut z Państwa Środka obecnie decydują się dealerzy, którzy sprzedają auta marek europejskich, japońskich lub południowokoreańskich i wkraczają na niezbadany teren, licząc, że z czasem przyniesie to owoce.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoSprzedaż chińskich aut w Polsce na razie nie robi szału. Ale to może się zmienić
Dzisiaj samochody chińskie są wciąż swego rodzaju zjawiskiem. Dość dużo się o nich mówi, dość dużo się o nich pisze, ale to wciąż rynkowa nowość bez jakiejkolwiek historii. Wystarczy spojrzeć na dane sprzedażowe. Z informacji dostępnych w Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP) wynika, że w okresie od stycznia do listopada br. w Polsce zarejestrowano łącznie 8831 chińskich aut osobowych, co przekłada się na nieco ponad 3-procentowy udział w rynku nowych samochodów. Gdyby to były modele jednej marki, moglibyśmy mówić o nie lada sukcesie, ale w rzeczywistości mówimy o aż 18 markach. Patrząc jednak na rosnącą sprzedaż, można przypuszczać, że w 2025 r. sytuacja mocno się zmieni.
Chcąc dowiedzieć się, co kieruje ludźmi, którzy decydują się na zakup praktycznie całkowicie nieznanych modeli, pojechałem do kilku salonów, gdzie oferowane są auta chińskich marek. W przedświątecznym okresie zadanie wydawało się karkołomne, bo klientów raczej należy spodziewać się tam, gdzie są noworoczne wyprzedaże. Tym bardziej zaskoczyło mnie już to, że wcale nie trzeba było długo czekać, aby móc porozmawiać z kimś, kto już jest właścicielem chińskiego auta lub jest na etapie finalizacji zakupu.
Klienci kierują się ceną, mając świadomość, że nie kupują ideału
Tuż przed wejściem do punktu sprzedaży samochodów MG w podwarszawskich Falentach obok Janek (na razie trudno ten mały pawilon nazwać salonem) spotkałem m.in. parę, która zmierzała do showroomu chińskiej marki. Na pytanie, co zdecydowało o tym, że w ogóle zainteresowali się autem MG, usłyszałem: "Cena i jakość w stosunku do ceny". Chwilę później okazało się, że para już kupiła jeden z modeli MG i czekają na odbiór swojego egzemplarza. Nabywcy nie ukrywali, że decyzje o wyborze chińskiego auta podjęli świadomie i na przestrzeni lat mieli do czynienia z wieloma innymi markami samochodów z Europy, czy też Azji. Mimo to uznali, że dzisiaj żaden uznany producent nie ma równie konkurencyjnej oferty, co Chińczycy.
Cena okazała się wystarczająco mocnym magnesem także dla innego właściciela MG, który odbierał swój egzemplarz... z serwisu. Zapewne niejeden przeciwnik chińskiej motoryzacji już sobie myśli "a nie mówiłem", ale w rzeczywistości była to planowa wizyta związana z koniecznością wymiany oleju. Przy okazji wgrane zostało nowe oprogramowanie, bo mój rozmówca nie ukrywał, że jednym z niewielu zauważalnych niedociągnięć chińskiego auta jest (po wgraniu oprogramowania może już była) elektronika. Właściciel MG dodał, że można też zauważyć pewne braki jakościowe, np. przy uszczelkach, ale co do zasady, użytkowanie chińskiego auta nie różni się niczym od użytkowania samochodów marek o ugruntowanej już renomie, za to jest ogromna różnica w cenie zakupu.
Jak podkreślił właściciel, dzisiaj za ok. 130 tys. zł trudno kupić nawet sensownie wyposażonego auta kompaktowego. Tymczasem w MG za takie pieniądze kupił SUV-a z automatyczną skrzynią biegów, na czym zależało jego żonie. Dlatego też w ocenie mężczyzny dla chińskich aut na razie nie ma alternatywy, jeśli zależy nam na dobrym wyposażeniu i przystępnej cenie.
Wady, które dla części klientów nie mają większego znaczenia
Czy to oznacza, że samochody z Chin pozbawione są wad? Z pewnością nie, ale z rozmów przeprowadzonych z osobami, które już kupiły lub są bliskie zakupu chińskiego auta, można wywnioskować, że dla nabywców nie mają one większego znaczenia. Wspomniany użytkownik MG jeździ swoim egzemplarzem od września br. i wśród wad wymienił delikatny lakier, wysokie zużycie paliwa, o czym wiedział już przed zakupem, a także układ kierowniczy. Ten ostatni w jego ocenie nie daje kierowcy oczekiwanej informacji zwrotnej, ale żona, dla której samochód był kupowany, w ogóle na to nie zwraca uwagi.
Po czterech miesiącach użytkowania MG jego właściciel podkreślił, że problemów nie stwarzają żadne systemy bezpieczeństwa. Te działają, tak jak powinny i pod tym względem nie widać różnicy między autem chińskim, a europejskim czy południowokoreańskim. Także dostępność serwisu nie stanowi problemu. Kierowca przytoczył przykład użytkowanego przez siebie Hyundaia, w przypadku którego na sprowadzenie niezbędnej części z Korei musiał czekać kilka tygodni.
Efekt świeżości tak samo ważny, jak atrakcyjna cena
Przy okazji rozmowy o chińskich autach usłyszałem o jeszcze jednym aspekcie, który przekonuje część klientów. To brak niepotrzebnych z punktu widzenia użytkowników rozwiązań, np. oświetlenia ambientowego, które dla wielu kierowców jest zbędnym dodatkiem, jedynie podnoszącym cenę zakupu, czy też szklanego dachu — właściciel MG stwierdził, że MG wycofało to rozwiązanie po tym, jak klienci skarżyli się na nieszczelności. W ocenie mężczyzny chińscy producenci co do zasady szybciej wprowadzać modyfikacje, których oczekują europejscy klienci, nie czekając do liftingu czy debiutu nowej generacji modelu.
Jest jeszcze jeden aspekt, który przekonuje niektórych Polaków do chińskich aut. To efekt nowości marek z Państwa Środka, na który uwagę zwróciło dwóch rozmówców. Jeden z mężczyzn stwierdził żartobliwie, że wybrał model Jaecoo, bo to podobnie jak inne chińskie auta, jedyny w 100 proc. oryginalny samochód. Z kolei klient finalizujący zakup elektrycznego modelu BYD podkreślił, że zarówno wielu testujących chińskie auta, jak i użytkowników tych pojazdów, nie mają większych zastrzeżeń do azjatyckich nowości, tym bardziej że — jak zauważył — pod względem jakości część chińskich modeli wcale nie ustępuje modelom europejskim.
To wszystko pokazuje, że już dzisiaj chińskie auta są w stanie spełnić oczekiwania wielu klientów i w przypadku wielu osób są sposobem na kupno nowego samochodu bez konieczności inwestowania tak dużych środków, jakich żądają uznani producenci. Co ważne, nabywcy mają świadomość możliwych braków w porównaniu z samochodami z Europy, Japonii lub Korei Południowej, ale dają chińskim autom duży kredyt zaufania, uzasadniając to wspomnianą na początku atrakcyjną ceną. To z pewnością cenna informacja dla koncernów motoryzacyjnych i jednocześnie ostrzeżenie. Warto również pamiętać, że kilkadziesiąt lat temu w takiej samej sytuacji jak dzisiaj chińscy producenci, były firmy z Japonii, a później z Korei Południowej, o czym w wywiadzie mówił m.in. legendarny polski dziennikarz motoryzacyjny Zdzisław Podbielski. Gdzie są dzisiaj, dobrze wiemy.