Całe zdarzenie zostało zamieszczone na kanale "STOP CHAM" w serwisie YouTube. Kierowca spokojnie jedzie przez teren zabudowany, a zaraz po wyjechaniu z niego wyprzedza wolno jadące przed nim pojazdy. Najpierw BMW, a następnie ciężarówkę. Manewr jakich wiele na polskich drogach, nie był niebezpieczny, z naprzeciwka nic nie jechało, a samochód nie poruszał się bardzo szybko.

Niestety po chwili nagrywający zostaje zatrzymany przez policję, a funkcjonariuszki twierdzą, że przekroczył on prędkość w terenie zabudowanym. Pada nawet zarzut, że policjantki musiały go ścigać z prędkością 130 km/h. Jednak w komentarzu do filmu, można przeczytać, że po przekazaniu funkcjonariuszkom informacji, że kamera wszystko nagrała, policjantki zmieniają ton rozmowy. Finalnie kierowca nie dostał nawet upomnienia i wszyscy rozjechali się w swoje strony.

To jednak nie wszystko, bowiem autor nagrania twierdzi, że jedna z policjantek przedstawiła się fałszywym nazwiskiem, co potwierdził, dzwoniąc do dyspozytora, który podał prawdziwe dane policjantek, które przeprowadziły kontrolę. Ponadto kierowca był przekrzykiwany po tym jak nie zgodził się ze zdaniem funkcjonariuszek. Nie jesteśmy pewni, jak sytuacja mogłaby się skończyć, gdyby kamery nie było na pokładzie zatrzymanego auta.

Dalsza część tekstu pod podcastem

Niestety w sieci wiele jest nagrań z kamer pokładowych, uwieczniających próby wlepienia mandatu, który się nie należy.

Miejmy jednak nadzieję, że są to jedynie wypadki przy pracy i zazwyczaj nie dochodzi do takich pomyłek. Policjant powinien mieć wysokie zaufanie społeczeństwa, a nie wywoływać obawę przed niesłusznie wystawionym mandatem.

Ładowanie formularza...