Był 15 sierpnia 2023 r., dochodziła godzina 18. Funkcjonariusz ze Szkoły Policji w Słupsku skończył już służbę. Właśnie jechał z żoną, kiedy w okolicach miejscowości Dobieszewo zobaczył na poboczu Audi. Samochód był przewrócony na bok, prawdopodobnie dachował. Policjant natychmiast się zatrzymał.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoFunkcjonariusz wraz z żoną podeszli do przewróconego auta. Kobieta ze zgrozą spostrzegła wewnątrz kilkuletniego chłopca. Kiedy zaczęła udzielać mu pomocy, policjant ze Słupska podszedł do mężczyzny, który podczas kolizji najwyraźniej kierował Audi. Funkcjonariusz zaczął z nim rozmawiać. Policjant od razu wyczuł zapach alkoholu. Jak się później okazało, przy takim stężeniu raczej nie dało się nie poczuć tej woni.
Nagle, ni stąd, ni zowąd, kierowca odwrócił się i puścił biegiem, jakby zapomniał, że w przewróconym samochodzie nadal znajduje się jego kilkuletni syn.
- Przeczytaj także: Dziesiątki ofiar śmiertelnych. Długi weekend na drogach bardziej ponury niż rok temu
Pościg nie trwał jednak długo. Policjant złapał uciekiniera już po kilkuset metrach. Tuż potem zjawił się patrol policji. Z alkomatem.
Urządzenie pokazało szokujący pomiar. Sprawca kolizji miał bowiem w organizmie ponad trzy promile alkoholu.
Jak ustalono, kierowca ma 35 lat i rzeczywiście stracił panowanie nad kierownicą, po czym dachował. Jego 5-letni syn od razu trafił na SOR. Na szczęście chłopiec nie odniósł żadnych obrażeń.
- Przeczytaj także: Fatalnie zaczął długi weekend. Stracił "prawko" i dostał potężny mandat
Przed jego ojcem rysuje się nieciekawa perspektywa. Za narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności. Będzie również odpowiadał za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie kolizji drogowej.