• Kokpit amfibii przypomina nieco klasyczne Toyoty. Manualna skrzynia, dołączany napęd na przednią oś
  • Amfibią można manewrować jak promem
  • Prawo jazdy nie wystarczy, żeby zjechać do wody – kierowca musi mieć też patent sternika motorowodnego

Przewoźnik żeglugi śródlądowej opuszcza mostek kapitański, wychodzi na zewnątrz i patrzy na nasz pływający samochód tak, jakby właśnie pojawił się potwór z Loch Ness. I to właśnie na monotonnym prostym odcinku kanału, na którym zazwyczaj nie można liczyć na żadne niespodzianki. Niemniej kapitan przesyła pozdrowienia. Każdy, kto jeździ amfibią, uchodzi za lekko dziwnego, ale w sympatyczny sposób.

Amfibia na wodzie może osiągnąć 12 km/h

Beijing BJ 212 Amfibia Foto: Auto Bild
Beijing BJ 212 Amfibia

Nie robimy nic nielegalnego: samochód został zarejestrowany jako łódź, a redaktor za sterem posiada patent, chociaż wyszedł z wprawy. Zresztą "chińczyk" ułatwia sprawę, bo w wodzie jest posłuszny jak audytorium na przemówieniu kongresu partyjnego Xi Jinpinga – nietypowe dla amfibii. Trudno sobie wyobrazić bardziej egzotyczny pojazd niż ten. Beijing Jeep BJ 212 – chiński samochód terenowy produkowany od 1962 r. – to w naszej szerokości geograficznej rzadkość, nawet bez śruby napędowej.

My mamy typową wojskową amfibię, kanciastą jak stodoła, z karbowanymi wzmocnieniami. Dzięki pochylonemu przodowi pojazd jest zaskakująco szybką łodzią. Dzięki wysuwanemu łamaczowi fal na dziobie nadaje się nawet na nieco wzburzone morskie wody przybrzeżne.

Konstrukcja amfibii ma wiele smaczków

Beijing BJ 212 Amfibia Foto: Auto Bild
Beijing BJ 212 Amfibia

Sztywne osie, dołączany napęd na wszystkie koła, dołączanie śruby napędowej za pomocą dźwigni wciśniętej obok fotela pasażera (sterowana jest ona po prostu przednimi kołami) – na pierwszy rzut oka prowadzenie takiego pojazdu wydaje się proste. Dopiero drugie spojrzenie ujawnia złożoność, tak typową dla pojazdów typu amfibia. Jest tu np. kierowanie ruchem powietrza za pomocą snorkela, wlot powietrza chłodzącego w słupkach B oraz wylot powietrza chłodzącego na boku nad linią wody.

Albo (zmodernizowany) poprzeczny ster strumieniowy z napędem elektrycznym, który nadaje wyglądającemu zabytkowo statkowi zwrotność nowoczesnego promu. "Przy budowie amfibii są dwa wyzwania: szczelność i chłodzenie silnika. Przecież w wodzie nie ma wystarczającego przepływu powietrza. Do pracy w wodzie potrzebny jest więc drugi, obiegowy system chłodzenia" – mówi kolekcjoner klasycznych aut i znawca pojazdów tego typu.

Chińczycy zadali sobie wiele trudu, aby dopracować podwozie: w obudowach zwrotnic z przodu przekładni kierowniczej i tylnej osi panuje nadciśnienie od 0,1 do 0,2 bara, dzięki czemu wszystkie te podzespoły pozostają suche. Niemniej trzy elektryczne pompy zęzowe i pięć korków spustowych przypominają nam, że pojazd pierwotnie przeznaczony do jazdy po lądzie z tak dużą liczbą uszczelek nigdy nie może być idealnie wodoszczelny. Właściciel nie chciał zastosować oryginalnych chińskich reflektorów. Zamontowane LEDy są odstępstwem od stanu oryginalnego, ale są szczelne.

Rok produkcji amfibii może być zaskoczeniem

Beijing BJ 212 Amfibia Foto: Auto Bild
Beijing BJ 212 Amfibia

Nasza amfibia wcale nie jest tak stara, jak sugeruje jej wygląd. Została wyprodukowana w 2004 r. Obecny właściciel kupił ją kilka lat temu od kolekcjonera amfibii. Uwaga, niespodzianka: spełnia ona normę Euro 3. Gdy w życie weszła norma Euro 4, u dilera pozostał jeden niesprzedany egzemplarz.

Wodowanie przebiega następująco: zjeżdżamy z rampy z małą prędkością w trybie 2H (napęd na tylne koła), ustawiamy przekładnię w pozycji neutralnej, popychamy trzecią dźwignię obok fotela pasażera do przodu – moc trafia teraz do śruby napędowej. Przednie koła pełnią w wodzie funkcję steru. Działa to zadziwiająco dobrze. 2,8-litrowy turbodiesel pochodzi z Isuzu.

Fakt, że Euro 3 nie było szczególnie surową normą emisji spalin, odczuwamy fizycznie podczas jazdy: tlenki azotu i cząsteczki stałe, które dostają się do kabiny, nie pachną jak powietrze w uzdrowisku. Dodatkowo częściowo podwójne stalowe ściany, liczne wałki i przekładnie powodują nieprzyjemny rezonans poza wąskim zakresem obrotów, w którym diesel czuje się jak w domu.

Osoby, które potrafią znieść wibracje i kłęby dymu z oleju napędowego, cieszą się niemal medytacyjną podróżą po wodzie. Beijing okazuje się poręczny i przyjazny dla użytkownika. Pozytywnie wyróżnia się na tle innych konstrukcji. Być może rolę odgrywa tu masywność, a może starannie utrzymany stan naszego egzemplarza? A gdzie można kupić części? "W chińskich sklepach – bez żartów. Za 10 proc. wartości są w stanie zdobyć prawie wszystko. Wiele części pochodzi z BJ 212. Kiedyś zamówiłem drążki kierownicze. Były w drodze przez sześć tygodni, ale w bardzo korzystnej cenie" – mówi właściciel.

Podróżowanie amfibią to zupełnie nowe przeżycie

Beijing BJ 212 Amfibia Foto: Auto Bild
Beijing BJ 212 Amfibia

Na końcu ponownie zmieniamy żywioł. Wymaga to odrobiny wyczucia: wycelować jak najprościej w rampę, przełączyć skrzynię z pozycji neutralnej na reduktor, popchnąć od tyłu śrubą napędową, a następnie ruszyć w górę na rampę z włączonym napędem na wszystkie koła i przełożeniem redukcyjnym. Z komory drugiego układu chłodzenia do obsługi łodzi, z chińskiej amfibii z blachy falistej, wypływają potoki wody, po czym z nonszalancką naturalnością kontynuujemy jazdę po wiejskiej drodze – praktycznie po terenach bagnistych. Przede wszystkim jest to świetna zabawa. Dzięki chłodzącej bliskości wody czujemy się jak na wakacjach.