- Napięcia dyplomatyczne między Francją a Algierią nie polepszają kiepskiego położenia Grupy Renault
- Prezydent Algierii krytykuje model działania zagranicznych firm motoryzacyjnych, określając go jako przemysłową fikcję
- Fabryka Renault w Oranie od kilku lat przynosi straty, bo negocjacje z władzami Algierii są bezowocne
- Główni konkurenci – Stellantis i chińscy producenci – zyskują na problemach Renault i rozwijają swoje fabryki
Największym przegranym tarć na linii Francja–Algieria może okazać się Renault. Abdelmadjid Tebboune otwarcie skrytykował obecny model działania zagranicznych firm motoryzacyjnych w Algierii, określając go mianem "przemysłowego pozoru". Jak zauważył, samochody są importowane w częściach, a lokalne fabryki jedynie je składają. "Skończył się czas pompowania opon" – zapowiedział ostro prezydent Algierii.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoRenault jest w kropce. Algieria stawia twarde warunki producentom
Według algierskiego przywódcy taki schemat nie przynosi krajowi żadnych realnych korzyści – ani nowych miejsc pracy dla wykwalifikowanych pracowników, ani transferu technologii. W odpowiedzi Algieria wprowadza nowe, restrykcyjne przepisy: każdy producent samochodów działający na jej terytorium musi osiągnąć minimum 40 proc. lokalnej integracji. Oznacza to, że kluczowe procesy, takie jak spawanie, tłoczenie karoserii czy produkcja elektroniki, muszą być realizowane w Algierii.
Na celowniku algierskich władz jest przede wszystkim Grupa Renault – francuski koncern, który niegdyś miał dla siebie aż jedną czwartą algierskiego rynku motoryzacyjnego. Mimo to prezydent tego kraju utrzymuje, że Francuzi nigdy nie przekroczyli poziomu 5 proc. lokalnej integracji, a to sprawia, że z technicznego punktu widzenia zakład Renault jest zwykłą montownią, a nie fabryką z prawdziwego zdarzenia.
Czy nowa fabryka Renault sprosta wymaganiom prezydenta Algierii?
Fabryka Renault zlokalizowana w pobliżu miasta Oran w Algierii została otwarta w 2014 r. Przez kilka lat Francuzi produkowali w niej modele marki Renault przeznaczone na lokalny rynek, m.in. Clio, Symbol/Logan i Sandero. W szczytowym momencie bramy zakładu opuszczało 50000 samochodów rocznie.
Od 2020 r. fabryka na zmianę nie działa lub działa na bardzo niskich obrotach (według oficjalnych danych w 2023 r. Renault zmontowało tam tylko 2260 szt. modelu Symbol i zaledwie 196 szt. modelu Sandero). Od tego czasu francuski koncern nie może dojść do porozumienia z algierskimi władzami – zwykły montaż nie wchodzi w grę.
Jak donosi serwis ObservAlgerie.com, Renault złożyło ostatni wniosek o wznowienie produkcji w Oranie w czerwcu br. Producent zobowiązał się do dostosowania fabryki do lokalnych przepisów i opracowania planu pozwalającego na zachowanie miejsc prac. Czy tym razem dojdzie do porozumienia? Nie ma gwarancji, bo Renault już w 2022 r. przedstawiło projekt modernizacji szacowany na 120 mln euro, ale spotkało się z odmową algierskiego przywódcy.
Inny producent z Europy radzi sobie lepiej w Algierii
Podczas gdy Grupa Renault tonie w negocjacjach, a fabryka generuje długi, zyskuje jego największy rywal – grupa Stellantis. Konkurent jest bliski osiągnięcia poziomu 35 proc. integracji lokalnej w produkcji w 2026 r. Zmodernizowana fabryka Fiata w Tafraoui rozpoczęła działalność pod koniec 2023 r., a do 2026 r. ma osiągnąć wydajność na poziomie 90000 szt. rocznie w technologii CKD obejmującej malowanie, spawanie i tłoczenie.
Jeśli Renault nie dojdzie do porozumienia z prezydentem Algierii, może całkowicie stracić udziały w rynku. Jest o co walczyć, bo Algieria to drugi co do wielkości rynek motoryzacyjny na kontynencie, a do tego w 2023 r. zostało tam wprowadzone wysokie cło na importowane auta. Co więcej, na przestoju Renault korzystają Chińczycy – swoje fabryki budują tam już Chery, Geely i JAC. Bez prężnie działającego zakładu Francuzi nie odzyskają pozycji w Algierii.