Kolejny tydzień z rzędu notowania ropy w Londynie wahają się bardzo nieznacznie. Przed nudą bronią nas jednak amerykańscy politycy, którzy przeciągając kwestię zwiększenia limitu zadłużenia, fundują rynkom finansowym prawdziwy dreszczowiec. Emocje nie brakuje też polskim kierowcom, bo ceny na stacjach paliw poszybowały do góry.

Hollywoodzkie zakończenie, czy katastrofa?

Rośnie niepokój inwestorów na całym świecie, związany z ryzykiem częściowej niewypłacalności Stanów Zjednoczonych. Doniesienia o przedłużających się negocjacjach w sprawie zwiększenia limitu amerykańskiego deficytu publicznego towarzyszyły nam już od kilku tygodni, ale ostatnie dni potęgują obawy. Główne siły polityczne w USA wciąż nie mogą ustalić wspólnego plany redukcji deficytu, a czas ucieka nieubłaganie. Zbliżamy się do kulminacyjnego momentu - jeśli do 2 sierpnia limit nie zostanie zwiększony, to Stany Zjednoczone nie będą w stanie na bieżąco regulować wszystkich swoich zobowiązań. Nawet jeśli pojawiają się opinie, że dzięki wyższym dochodom z podatków uda się odwlec ten moment, to wiara w hollywoodzki scenariusz ze szczęśliwym zakończeniem powoli słabnie.

Na rynku ropy nie widać jeszcze śladów paniki. Notowania ropy Brent na londyńskiej giełdzie od dłuższego czasu pozostają w okolicach poziomu 117-118 dol. i skuteczne bronią się przed  cenową korektą. Jeśli jednak przez weekend Republikanie i Demokraci nie znajdą wspólnego języka to możemy spodziewać się spadku cen surowca. Skutki ogłoszenia niewypłacalności przez USA mogą być katastrofalne dla światowej gospodarki, a jej spowolnienie znalazłoby swoje odbicie w zmniejszonym popycie na ropę.

Polskie rafinerie nie zmieniają cen zbyt mocno

Po mocny zwyżkach w pierwszej połowie miesiąca ceny paliw gotowych w polskich rafineriach nie zmieniają się w sposób gwałtowny. Na przestrzeni ostatniego tygodnie mieliśmy zaledwie niewielkie wahania cenowe - co zapewne może stanowić pośrednio oddźwięk niewielkiej zmienności cen ropy na światowych rynkach. W ostatnich dniach łagodniejsze wahania cechowały także relację USD/PLN co sprawiało, że zmiany cen hurtowych nie były duże.

Poziom cen, o jakim w chwili obecnej możemy mówić to ok. 4121 PLN/m sześc. benzyny bezołowiowej 95 - od ubiegłej soboty podrożała ona o zaledwie 3 złote. Benzyna bezołowiowa 98 w polskich rafineriach kosztuje średnio 4206 PLN/m sześc. - o złotówkę taniej niż w sobotę. Olej napędowy potaniał jeszcze wyraźniej. Jego obecna cena (3916 PLN/m sześc.) jest niższa o dwadzieścia złotych niż w ubiegły weekend.

O ile drożej może być?

Brak zwyżek cenowych w polskich rafineriach wcale nie oznacza, że paliwo na stacjach potanieje. Podwyżki w ostatnich tygodniach postawiły bowiem poziomy cenowe na stacjach dosyć wysoko, co na co szybko zareagowali operatorzy stacji. Zejścia z cen (a przy tym po części także z własnych marż) nie są decyzją podejmowaną "ze skutkiem natychmiastowym". Ogólny poziom cen jest i tak stosunkowo wysoki, co w pewnej mierze tłumaczyć może drożyznę przy tankowaniu detalicznym.

Prognozy e-petrol.pl na najbliższy tydzień są nadal zwyżkowe - dla benzyny 95 wynoszą one między 5,18 i 5,31 zł/l. Droższy gatunek benzyn, Pb98 kosztował będzie między 5,37 i 5,47 zł/l. Olej napędowy może plasować się w przedziale 4,97 - 5,08 zł/l. Dla autogazu przewidywany poziom cenowy wynieść może 2,45-2,58 zł/l.

Oprac. Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl