Nowa Zelandia to miejsce przypominające rajdową nirwanę. Szybkie, zamaszyste, wijące się niczym rollercoaster trasy i otaczające je bujna zieleń przywodzą na myśl scenerię z „Władcy Pierścieni”. Oczywiście nie jest to przypadek, bowiem wybrane sceny były kręcone właśnie tutaj. Magiczna Nowa Zelandia powraca do kalendarza WRC po rocznej przerwie, a to oznacza debiut na tutejszych trasach nowych samochodów klasy WRC z silnikiem 1.6 turbo.
Historia Rajdu Nowej Zelandii sięga 1969 roku, a już w 1977 stanowił eliminację Rajdowych Mistrzostw Świata. Bazą tegorocznej edycji, podobnie jak w 2010 roku, jest Auckland, największe miasto na wyspie położone między morzem Tasmana a Oceanem Spokojnym (Przesmyk Tamaki). Tam odbędzie się oficjalna ceremonia otwarcia jak i zamknięcia rajdu oraz zostanie zlokalizowana strefa serwisowa, a także superoes.
Odcinki specjalne Rajdu Nowej Zelandii składają się głównie z szybkich i krętych sekcji przez doliny, którym towarzyszy zapierający wdech krajobraz. Nawierzchnie w 80% stanowi gładki i równy szuter z kilkoma asfaltowymi łącznikami. Organizatorzy przygotowali 22 oesy o łącznej długości prawie 414 kilometrów. Natomiast trasy dojazdowe liczą aż 1242 kilometry.
Na liście startowej 7. rundy Rajdowych Mistrzostw Świata widnieją 44 załogi. 14. z nich zgłosiło samochody klasy WRC. Do rywalizacji powraca zespół Prodrive (Dani Sordo w Mini WRC) oraz Monster World Rally Team (Ken Block w Fordzie Fieście WRC).Brat Pettera Solberga, Hennig, również wystartuje Fiestą, a Thierry Neuville wystąpi w barwach Qatar World Rally Team, zastępując Nassera al-Attiyah, który przygotowuje się do Olimpiady w Londynie (konkurencja skeet).
W Nowej Zelandii nie zabraknie również polskiego akcentu. W rajdzie udział weźmie załoga Maciej Oleksowicz/Andrzej Obrębowski (Ford Fiesta S2000). W czwartej rundzie SWRC będą rywalizować z czterema przeciwnikami.
Na południowej półkuli mamy obecnie astronomiczną zimę. Na przełomie czerwca i lipca w Nowej Zelandii panują bardzo zmienne (z przewagą burzowych) warunki pogodowe, co z pewnością będzie miało duży wpływ na stopień trudności pokonywanych tras jak i strategię zespołów w doborze opon.
Kolejnym decydującym czynnikiem w Nowej Zelandii jest pozycja startowa. Tradycyjnie pierwsza załoga jest w najgorszym położeniu, ponieważ czyści trasę z luźnego szutru rywalom. Oczywiście sytuacja odwraca się w momencie, gdy spadnie deszcz.
Kto najlepiej poradzi sobie w jednej z piękniejszych rund Rajdowych Mistrzostw Świata? Czy Sebastien Loeb sięgnie po trzecie zwycięstwo w Nowej Zelandii? A może sukces sprzed dwóch lat powtórzy Jari-Matti Latvala? Głodny zwycięstwa jest również Petter Solberg, który w tym sezonie kilkukrotnie udowodnił, że nie zapomniał jak jeździć szybko, lecz zwykle brakowało mu szczęścia. Odpowiedzi na wszystkie te pytania, uzyskamy już 24 czerwca.