Akcje GM na zamknięciu w czwartek kosztowały 20,70 dolarów, połowę ceny 53 dolarów, jakie ministerstwo finansów potrzebuje, żeby wyjść na zero. Od poniedziałku, kiedy ceny akcji na zamknięciu były najniższe od debiutu giełdowego w zeszłym roku, akcje zyskiwały przez trzy kolejne dni. Jednak wciąż muszą zyskać prawie 50 procent, żeby osiągnąć cenę 30 dolarów za akcję - minimum jakie ministerstwo finansów uznaje za wystarczające, żeby wprowadzić akcje do ponownego obrotu publicznego, jak powiedziały trzy osoby zaznajomione ze sprawą.

To stawia prezydenta Baracka Obamę w trudnej sytuacji. Kiedy Republikanie nominują w sierpniu kandydata, rząd wciąż będzie prawdopodobnie w posiadaniu znacznej części GM lub sprzeda swoje udziały ze stratą, która może wynieść nawet ponad 10 miliardów dolarów. W każdym z tych przypadków Obama narazi się na krytykę przeciwników, powiedział Dan Ikenson, ekonomista Cato Institute w Waszyngtonie.

- Rząd znalazł się w sytuacji bez wyjścia - powiedział. - Chce trzymać akcje i uzyskać najlepszą cenę, ale im dłużej je trzyma tym bardziej naraża się z tego powodu na zarzuty, również dotyczące prowadzenia polityki sprzyjającej GM.

Inwestorzy wstrzymują się od kupowania akcji GM, ponieważ spodziewają się, że Stany Zjednoczone zaczną sprzedawać ich miliony, co spowoduje spadek cen, powiedział Adam Jonas, analityk z Nowego Jorku w Morgan Stanley. Jego zdaniem po sprzedaniu akcji przez rząd ceny wzrosną.

Europejskie operacje GM doprowadzą do strat w 2011 roku, podała firma do wiadomości w listopadzie, po zapewnieniach na początku roku, że firma wyjdzie na zero. Teraz kierownictwo GM mówi o możliwej restrukturyzacji planów dla swojego działu Opla w Ruesselsheim w Niemczech. A to powoduje zaniepokojenie inwestorów, powiedział Peter Nesvold, analityk z Nowego Jorku w Jefferies and Co.

Jego zdaniem fakt, że europejska gospodarka boryka się z problemami, to udział GM w tym rynku samochodowym powoduje jeszcze większe zaniepokojenie inwestorów. Ford, również narażony na ryzyko na rynku europejskim, stracił w tym roku do czwartku 35 procent, a GM 44 procent.

Plan emerytalny GM jest niedofinansowany. Pod koniec 2010 roku brakowało 22,2 miliardów dolarów. Analitycy uaktualnią dane, kiedy w ciągu następnych trzech miesięcy zostaną ogłoszone dochody za czwarty kwartał. Do tego czasu inwestorzy prawdopodobnie zachowają ostrożność, powiedział Nesvold w rozmowie telefonicznej.

Następny rok pewnie będzie również okresem przejścia na nowe modele. GM przygotowuje się do wprowadzenia pod koniec 2012 roku nowych pickup’ów. A to oznacza, że firma będzie miała okresowo zmniejszoną produkcję swoich dochodowych modeli Chevrolet Silverado i GMC Sierra, ponieważ fabryki będą przekształcane do produkcji nowych aut. A to obniży zysk, powiedział Nesvold.

I choć GM zwiększa zapasy ciężarówek przygotowując się na tę zmianę, to z analiz Bloomberg Industries wynika, że amerykańscy producenci samochodów mogą zaoferować jeszcze większe obniżki, żeby zmniejszyć zapasy i utrzymać udziały w rynku, ponieważ fabryki Toyoty i Hondy pracują w nadgodzinach, żeby wyrównać produkcję przerwaną przez klęski żywiołowe w Japonii i na Tajlandii.

W tym roku rentowność GM liczona przez zysk operacyjny przed odsetkami i opodatkowaniem w stosunku do dochodu stoi daleko w tyle za Fordem, Volkswagenem i Hyundai, jak wynika z analizy Morgan Stanley Investment Banking.

Zdaniem Nesvolda akcje GM w ciągu najbliższych 12 miesięcy osiągną cenę 24 dolarów. Uśrednione wyniki szacunków 13 analityków (między innymi Nesvolda) z ostatnich dwóch miesięcy mówią o 32,04 dolarach. Sprzedaż za tę cenę może zwiększyć straty rządu do 10,5 miliardów dolarów.

Ministerstwo finansów chce minimalnej ceny 30 dolarów za akcję za swoje 32 procent udziałów, a preferowana cena to powyżej 33 dolarów, czyli powyżej ceny debiutu giełdowego, jak powiedzieli trzej informatorzy proszący o zachowanie anonimowości. Jeśli analitycy mają rację to akcje GM nie osiągną ceny debiutu giełdowego przed zbliżającymi się wyborami.

Steve Rattner, który kierował zespołem Obamy do spraw motoryzacji, nadzorującym restrukturyzację GM powiedział w rozmowie, że Republikanie będą chcieli wykorzystać dofinansowanie branży przeciwko prezydentowi i Demokratom. Jego zdaniem prezydent będzie musiał wykazać, że uratowało ono gospodarkę przed głębszą recesją.

- Branża motoryzacyjna stanie się podczas tych wyborów głównym tematem i to właśnie z punktu widzenia co zrobił Obama i co zrobiliby Republikanie - powiedział Rattner. - Obama będzie musiał powiedzieć, że gdyby nie jego działania, sytuacja byłaby znacznie gorsza. A czy Amerykanie w to uwierzą, to się okaże.