- Jeden z chińskich motocykli kosztuje 36 tys. zł z pełnym wyposażeniem. Relacja jakości i wyposażenia do ceny pozytywnie zaskakuje
- Model ma komponenty dostarczane przez znanych producentów i na pierwszy rzut oka nie daje podstaw do większej krytyki
- Jednym z głównych problemów związanych z chińskimi motocyklami jest dość skąpa ilość informacji od użytkowników, bo tych pojazdów jest relatywnie mało
- Dlaczego chiński motocykl, dlaczego Zontes? - zapytałem mojego sąsiada-motocyklistę, który zaledwie kilka dni temu kupił fabrycznie nowy jednoślad. - Bo przeczytałem artykuł w internecie w weekend (śmiech), że coś takiego jest, zobaczyłem cenę i mówię niemożliwe, że motocykl typu adventure z pełnym wyposażeniem może kosztować takie pieniądze - odpowiedział pan Damian. Chwilę później wyjaśnił mi, co sprawiło, że człowiek, który jeździł już wieloma sportowymi motocyklami i sam posiada Hondę Transalp z 1990 r., zdecydował się na wybór chińskiego motocykla.
Kusi ceną, ale (na razie) mało o nim wiadomo
Na poważne mój sąsiad zainteresował się Zontesem w marcu. Problemem była jednak dość ograniczona ilość dostępnych opinii o tej chińskiej marce i o modelu, który planował kupić. - Niewiele tego było w polskich social mediach - wyjaśnia pan Damian i kontynuuje: "Zacząłem czytać. Okazuje się, że motocykl, który na wyposażeniu ma w pełni regulowane zawieszenie Marzocchi, hamulce z grupy Brembo, J.Juana (redakcja: hiszpański producent), a nawet taki szczegół jak wykonanie kufrów, kosztuje mniej niż 40 tys. zł. Kupujesz motocykl za 36 tys. zł, dopłacasz 2 tys. zł za ładnie wyściełane kufry z praktycznymi kieszonkami i za 38 tys. zł masz kompletny sprzęt".
Okazuje się, że to nie koniec argumentów przemawiających za chińskim jednośladem. Kluczowym jest ten, że kupuje się całkowicie nowy sprzęt wyprawowy, praktycznie z miejsca gotowy na daleki wyjazd, a jedynym ograniczeniem przed wyruszeniem w długą trasę jest... konieczność przeprowadzenia pierwszego przeglądu przy przebiegu 1000 km. Pan Damian zapytany o cenę przeglądu odpowiada: "Z tego, co słyszę, to kosztuje od 500 zł do tysiąca zł, w zależności od salonu".
Inne modele chińskiego producenta co do zasady nie budzą zastrzeżeń
Przy okazji tematu przeglądu, nie można pominąć tak ważnej kwestii, jaką jest dostęp do serwisu. - Ja akurat kupiłem motocykl w salonie w Mrągowie, bo wspieram własny rynek (śmiech). Ale z salonami w Polsce nie ma problemu. Ponieważ, jak już mówiłem, w sieci nie ma za dużo informacji o tych motocyklach, pytałem o ich awaryjność w kilku miejscach. Odpowiedź w zasadzie zawsze była taka sama, że nic się z tymi jednośladami nie dzieje i że często są lepsze jakościowo niż konkurencja, nawet europejska - wyjaśnia pan Damian.
Nie oznacza to całkowitego braku usterek. Klienci zgłaszali problem z systemem bezkluczykowym, gdzie była kwestia baterii. I w zasadzie nic więcej. Fakt jest jednak taki, że dużych Zontesów z dużym przebiegiem jak na razie praktycznie nie ma, dlatego jedyną pomocą jest posiłkowanie się informacjami dotyczącymi innych modeli tej marki. - W trzech różnych miejscach, w tym u mojego kolegi w Mrągowie, usłyszałem to samo, że nie było problemów. Wiadomo, każdy sprzedawca będzie chwalił to, co sprzedaje, ale zakładam, że mój kolega nie będzie mnie oszukiwał - mówi sąsiad.
- Przeczytaj także: Będzie grzywna za korzystanie z kamerki w samochodzie? Wyjaśniamy
Bogate wyposażenie w standardzie, ale są pewne braki
- Więc co mamy? Jakość — wiemy, że poprzednie modele działały. Wiemy, że mamy doposażony motocykl, łącznie z oponami — wyjeżdżasz tym motocyklem na oponach Michelin Anakee, bardzo dobrych, jeśli nie planujesz tym motocyklem jechać w mokre szutry. A do tego masz komplet gadżetów - argumentuje swój zakup pan Damian.
Po stronie atutów sąsiad wymienia również dobre prowadzenie się motocykla na asfalcie, w tym na zakrętach, i to pomimo zastosowania 21-calowego koła z przodu (dostępna jest także wersja z kołem 19-calowym), dobrą stabilność podczas jazdy z kuframi, nawet przy prędkościach autostradowych (choć, gdy zawieje wiatr, jest to odczuwalne), LED-owe oświetlenie, które obejmuje też światła halogenowe, a także czytelny wyświetlacz, również przy dużym nasłonecznieniu.
- Mnie urzekło też to, że masz komplet kufrów, gmole, stelaże pod te kufry, elektrycznie regulowaną szybę, podgrzewane manetki, quick-shifter do góry, bo gaz jest sterowany linką, a nie elektronicznie, takie detale jak osłony chłodnic - wymienia sąsiad i przy okazji znajduje drugi minus, oprócz stosunkowo niskiego prześwitu. - Jeżdżąc po mazurskich bezdrożach, po błocie, waga robi swoje, ciężko się tym jeździ po błocie. Niestety błotnik jest dosyć krótki i chłodnice były zachlapane błotem. W innych japońskich modelach ten problem nie istniał, bo wyższy prześwit robił swoje, a do tego dochodziły wyżej poprowadzone osłony, jak np. w moim Transalpie, lub wyżej zamocowany silnik, jak np. w Yamasze Tenere - mówi właściciel Zontesa.
Na pierwszy rzut oka dużo więcej zalet niż wad
Będąc miłośnikiem motocykli i mając już wieloletnie doświadczenie w jeździe różnymi jednośladami, nie omieszkałem obejrzeć nowego nabytku sąsiada i na szybko zwróciłem uwagę na drobne mankamenty. Nieco lepsza mogłaby być jakość obróbki przy stelażach do kufrów, przydałyby się też trochę większe podnóżki dla pasażera jadącego z tyłu i zbyt mały wydaje się pedał hamulca. Szyba czołowa wygląd na dość wąską, chociaż podobno dość dobrze chroni przed naporem wiatru.
Szkoda też, że na wyświetlaczu nie ma informacji o temperaturze powietrza. Jest to tym bardziej dziwne, że producent wyposażył motocykl w czujnik ciśnienia powietrza w oponach, a nawet czujnik temperatury opon. Niezbyt dużą dbałość przyłożono też do stylistyki modułów przy manetkach. Na plus trzeba natomiast zaliczyć bezstopniową regulację odległości klamek sprzęgła i hamulca od manetek, co wcale nie jest takie oczywiste nawet u uznanej konkurencji.
Chińskie motocykle to niewiadoma, bo chwilowo trudno ocenić ich trwałość
- To jest motocykl dla dość niskich. Może to być zaletą, może to być wadą. Przy moim wzroście 1,89 m, muszę raczej kanapę podnieść, bo odległość stopki od siedziska jest w mojej ocenie, przynajmniej dla mnie, za mała. W motocyklu opcji regulacji wysokości na razie nie znalazłem" - mówi pan Damian. - Patrząc wzrostem większości, to raczej in plus, bo ja na nim pojadę, ale już niski na wysokiej kanapie nie pojedzie. Przykładowo mój kolega, który ma ok. 1,70 m wysokości, bez problemu dosięgał do ziemi nogami - dodaje.
Warto wspomnieć także o obsłudze. Chociaż moduły przy manetkach nie mają finezyjnej stylistyki, to przyciski do sterowania poszczególnymi funkcjami są sensownie rozplanowane i wydają się być wygodne w użyciu — na postoju tak jest w rzeczywistości. Na plus trzeba też zaliczyć kontrolę trakcji i system ABS z możliwością dezaktywacji. Ciekawostką są seryjnie zamontowane kamery z przodu i z tyłu, dzięki czemu można tworzyć wideo pamiętniki z wypraw motocyklowych.
Już za kilka dni, gdy minie pierwsza euforia pana Damiana związana z zakupem atrakcyjnego cenowo jednośladu, okaże się, czy chiński motocykl kusi jedynie ceną, czy też faktycznie stanowi sensowną alternatywę dla uznanej konkurencji. Prawdziwym testem okaże się wyprawa na Sardynię. Kilka tysięcy pokonanych kilometrów i godziny spędzone na motocyklu podczas jazdy ujawnią niemal całą prawdę o Zontesie. Niemal całą, bo niewiadomą wciąż pozostanie to, jak chiński produkt będzie się starzał. Ale na tę informację trzeba będzie poczekać przynajmniej kilka lat.
- Przeczytaj także: Tyrol podtrzymuje zakaz jazdy dla głośnych jednośladów. Ograniczenie dotyczy także Polaków