• Przejazd przez dwa rzędy sygnalizacji świetlnej, gdy wyświetlają one sygnał czerwony, traktowany jest przez GITD jak dwa osobne wykroczenia
  • Gdy na skrzyżowaniu są trzy rzędy sygnalizatorów, można za jednym przejazdem dostać trzy mandaty po 500 zł
  • Jeden nieuważny przejazd przez skrzyżowanie w Jabłonnie pod Warszawą zasila konta punktowe niektórych kierowców nawet o 12-18 punktów karnych
  • Więcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Miejscowi wiedzą, jak to działa i zbliżając się do skrzyżowania w Jabłonnie, zwalniają nawet bardziej niż wymagają tego przepisy. Każdy gotowy jest do natychmiastowego hamowania. Ja też się trochę tego skrzyżowania obawiam, gdyż wiem, że sygnał żółty zapala się na bardzo krótką chwilę i jeśli zobaczę go przed wjazdem na skrzyżowanie, jest ryzyko, że przez kolejną barierę zrobioną z sygnalizatorów przejadę już na czerwonym. Przejeżdżający "tranzytem" przez obwodnicę Jabłonny są nieświadomi zagrożenia, codziennie więc kilkunastu pechowców musi oddać swoje oszczędności. I paru ma do naprawy swoje samochody – gdy jedni ostro hamują, drudzy wjeżdżają im w bagażnik.

Skrzyżowanie "grozy" – kamery lepsze niż fotoradar!

Kamery na skrzyżowaniu w Jabłonnie Foto: Robert Rybicki / Auto Świat
Kamery na skrzyżowaniu w Jabłonnie

Na skrzyżowaniu nie ma fotoradarów, nie wystarczy więc schować się za inny samochód, by być bezpiecznym. Na wysokości kilku metrów nad jezdnią zawieszone są natomiast kamery – jest ich co najmniej 17. Obraz z kamer jest nagrywany, a przejazdy „mandatowe” są starannie selekcjonowane przez obsługę. Dla GITD to jedno z „najlepszych” skrzyżowań w Polsce – tylko w tym roku zarejestrowano już ponad 3500 przypadków niestosowania się do sygnalizacji świetlnej, każdy wysoko płatny. Rzecz w tym, że jeśli kierowca wjeżdża na czerwonym, licząc na dłużej wyświetlane światło żółte, to jest niemal pewne, że minie w ten sposób i jedną nitkę jezdni, i drugą, a jeśli – jadąc od strony Warszawy – skręca lekko w lewo, to i trzecią. Cyk, cyk, cyk – do zapłaty od 900 do 1500 zł i do 18 punktów karnych. GITD każde minięcie sygnalizatora uznaje za osobne wykroczenie, nawet jeśli pomiędzy tymi wykroczeniami mija sekunda lub półtorej sekundy. Mają prawo?

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Nie każdy chciał płacić dwa albo trzy razy. Ale...

Skrzyżowanie w Jabłonnie Foto: Robert Rybicki / Auto Świat
Skrzyżowanie w Jabłonnie

W 2019 r. jedna z "ofiar" kamer w Jabłonnie nie przyjęła dwóch mandatów po 500 zł i odwołała się do sądu. Sąd Rejonowy w Legionowie przyznał jej rację. "W prawie karnym jest coś takiego jak ciągłość zdarzeń, natomiast w wykroczeniach już tego się nie stosuje i każde traktuje się zupełnie odrębnie. Jestem prawniczką i uważam, że nie wolno wykroczeń traktować oddzielnie, jeżeli istnieje pomiędzy nimi związek przyczynowo-skutkowy. Zgodził się z tym sąd." – chwaliła się kobieta po rozprawie (cyt. za tustolica.pl). Niestety, GITD odwołało się od decyzji sądu.

Ile fotoradarów na kilometr?

A co, gdyby ktoś ustawił kilka fotoradarów co – dajmy na to – 5 metrów i "kasował" kierowców wielokrotnie za to samo przekroczenie prędkości? Otóż przepisy mówią, że w terenie zabudowanym minimalna odległość pomiędzy fotoradarami to 500 m, a poza terenem zabudowanym – dwa kilometry. Ale kamera, nawet pomalowana na żółto, to nie fotoradar, a w każdym razie nie udało się udowodnić, że to to samo. W każdym razie sąd okręgowy przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Rejonowy w Legionowie, ten uznał winę sprawcy, a sąd okręgowy – po odwołaniu kierowcy od tym razem niekorzystnego wyroku – zgodził się z rozstrzygnięciem sądu rejonowego.

A więc o ile w prawie karnym jest coś takiego jak ciągłość zdarzeń, to w prawie wykroczeniowym – już niekoniecznie to tak działa. Jeśli pomiędzy identycznymi wykroczeniami jest sekunda różnicy, to są to dwa wykroczenia popełnione w różnym czasie – a w każdym razie GITD nie ma na razie powodu, by traktować je jako jedno.

Monika Niżniak z GITD tłumaczy:

Jeden przejazd – dziś 1500 zł i 18 punktów, a po zmianie przepisów...

Dwa lub trzy mandaty za nieprawidłowy przejazd przez jedno skrzyżowanie – to boli, ale wyobraźmy sobie, że takiej "kumulacji" wykroczeń dopuści się kierowca po podwyżce mandatów, którą rząd chciałby wprowadzić od grudnia. Wtedy karą byłaby wielokrotność kwoty np. 1500 zł albo 5000 zł. I wielokrotność ośmiu punktów karnych (dziś sześciu) przyznawanych na co najmniej dwa lata (dziś najwyżej na rok). To już lepiej nie wychodzić z domu tylko zagrać w ruletkę!

Nie tylko Jabłonna – więcej jest takich skrzyżowań!

Nie przypadkiem kamery "mandatowe" śledzą poczynania kierowców na skrzyżowaniach, na których łatwo popełnić wykroczenie – bo trudno skręcić, bo długo się czeka, a w decydującej chwili każdy chce się "przemknąć", bo droga jest "szybka" a światła ustawione są tak, by nie zawęzić kierowcom dozwolony margines błędu. Równie "dobre" jest skrzyżowanie na ul. Piłsudskiego w Markach pod Warszawą (problem ze skrętem w lewo) i wiele innych.

Skrzyżowanie w Markach, ul. Piłsudskiego Foto: Justyna Smoleńska / Auto Świat
Skrzyżowanie w Markach, ul. Piłsudskiego

A co do ronda w Jabłonnie, to miał tam kiedyś powstać wiadukt pozwalający na bezkolizyjną jazdę na wprost, miał kosztować niedużo więcej niż skomplikowane rondo, ale w końcu wyszło, jak wyszło. I okazuje się, że na drobnej oszczędności można sporo zarobić – dziś kwota mandatów za przejazdy na tym skrzyżowaniu powoli dobija już do 30 milionów złotych...

Ładowanie formularza...