Ponad miesiąc temu policjanci z komendy powiatowej w Miechowowie zatrzymali do kontroli 58-letniego kierowcę Opla. Podczas badania kierowcy alkomatem okazało się, że wskazał on stężenie 0,48 mg/l w wydychanym powietrzu, co daje około jeden promil alkoholu we krwi - pisze "Wyborcza". Funkcjonariusze policji zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy i wszczęto wobec niego postępowanie, które nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Miechowie.

Czytaj także: Pędziła z dzieckiem do szpitala. Straciła prawo jazdy

Gazeta ustaliła, że 58-latek to proboszcz parafii w Szreniawie, Józef B. Jest to wieś w powiecie miechowskim, która znajduje się około godzinę drogi samochodem na północ od Krakowa.

Proboszcz nie chciał rozmawiać z dziennikarzami "Wyborczej", którzy skontaktowali się z nim w celu uzyskania wyjaśnień. Z kolei dyrektor biura prasowego kurii diecezji sosnowieckiej, pod którą podlega parafia Szreniawie, odesłał ich do pełnomocniczki duchownego.

Czytaj także: Przedwczesny "piąteczek". Jechała slalomem

Jest nim mec. Katarzyna Komoniewska, która przesłała do redakcji "Wyborczej" e-maila. "Z uwagi na skomplikowane okoliczności sprawy, został złożony wniosek o warunkowe umorzenie postępowania, gdyż zachodzą uzasadnione wątpliwości co do prawidłowości wyniku przeprowadzonego pomiaru, wykonanego bezpośrednio po zażyciu dużej dawki leków, w tym sporządzonych na bazie alkoholu. Sytuacja wymaga dokładnego wyjaśnienia. (Józef B. - przyp. red) nie miał świadomości, że przyjęcie określonych leków może wpływać na możliwość prowadzenia pojazdów" - opisuje mecenas.