- Szwajcaria rozważa wprowadzenie dynamicznej opłaty drogowej dla zagranicznych kierowców, aby zmniejszyć korki na drogach
- System opłat miałby działać na zasadzie elektronicznego monitoringu, z opłatami zależnymi od natężenia ruchu
- Pomysł budzi kontrowersje, ponieważ może naruszać porozumienia z UE dotyczące transportu lądowego
Szwajcarskie drogi od lat uchodzą za jedne z najbardziej przystępnych cenowo w Europie. Roczna winieta kosztuje zaledwie 40 franków szwajcarskich (ok. 182 zł) i zapewnia nieograniczony dostęp do całej sieci autostrad. Dla porównania w Polsce przejazd płatnym odcinkiem autostrady A4 pomiędzy Katowicami i Krakowem (ok. 50 km) kosztuje 34 zł (w jedną stronę), a pokonanie ok. 265 km płatnej autostrady A2 na odcinku Konin Modła — Świecko wymaga opłaty w wysokości 126 zł.
Nie dziwi zatem fakt, że zarówno położenie Szwajcarii, jak i niskie koszty korzystania z tutejszych dróg ściągają ogromny ruch tranzytowy, szczególnie w okresach świątecznych i wakacyjnych. Jednak coraz większe korki, zwłaszcza w tunelu Gottharda, skłaniają szwajcarskich parlamentarzystów do szukania rozwiązań, które mają odciążyć lokalnych mieszkańców.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNowa opłata tranzytowa w Szwajcarii na horyzoncie
Jak donosi SRF, w szwajcarskim parlamencie pojawiła się propozycja wprowadzenia dynamicznej opłaty tranzytowej, skierowanej głównie do zagranicznych kierowców. System miałby działać na zasadzie elektronicznego monitoringu – kamery rejestrowałyby pojazdy przejeżdżające przez kraj, a opłaty byłyby uzależnione od natężenia ruchu.
W dni szczytu stawki miałyby rosnąć, natomiast w spokojniejszych okresach – spadać. Simon Stadler, parlamentarzysta z kantonu Uri, argumentuje, że takie rozwiązanie pomogłoby rozładować korki i ułatwić życie mieszkańcom, którzy w okresach świątecznych mają trudności z codziennymi dojazdami.
- Przeczytaj także: Odcinkowy pomiar prędkości w kolejnym tunelu. Wtedy mogą go uruchomić
Opłaty tranzytowe w Szwajcarii napotykają problemy prawne i polityczne
Choć pomysł wydaje się atrakcyjny, nie brakuje głosów krytyki. Eksperci ostrzegają, że nowa opłata może naruszyć porozumienie Szwajcarii z Unią Europejską w sprawie transportu lądowego, które gwarantuje równy dostęp do szwajcarskich dróg dla wszystkich użytkowników. Ministerstwo Transportu przyznaje, że wprowadzenie takiego systemu wymagałoby negocjacji z Brukselą, ale nie wyklucza, że projekt może być zgodny z obowiązującymi regulacjami.
Sprawa nie jest do końca jasna, bo pojawia się ryzyko, że nowa opłata zostanie uznana za dyskryminującą, gdyż obejmie głównie kierowców z zagranicy. Stadler stwierdził jednak, że to mieszkańcy Urn są teraz dyskryminowani, "ponieważ nie mogą już iść do pracy i ponieważ nie mogą już wrócić do domu z pracy".
Opór ze strony kierowców i organizacji
Touring Club Switzerland (TCS), największe stowarzyszenie motoryzacyjne w kraju, już wcześniej wyrażało sprzeciw wobec podobnych pomysłów. Organizacja wskazuje na ryzyko prawne, dodatkową biurokrację oraz praktyczne trudności w realizacji takiego projektu. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku parlament odrzucił propozycję wprowadzenia opłat za przejazd tunelem Gottharda – jednym z kluczowych punktów tranzytowych w Szwajcarii.
Rada Federalna musi teraz dokładnie przeanalizować złożone wnioski, zanim trafią one ponownie do parlamentu. Do tego czasu kierowcy muszą się przygotować na znany wakacyjny scenariusz – kilometrowe korki przed tunelem Gottharda, szczególnie w okresach świątecznych i na początku wakacji.