- Kierująca z Kolonii otrzymała mandat w wysokości 7500 euro za przekroczenie prędkości o 20 km na godz., choć kara powinna wynosić 60 euro
- Eksperci radzą dokładnie weryfikować zawiadomienia i szybko reagować na ewentualne błędy
- Niemieckie fotoradary często bywają zamaskowane, co może zaskoczyć kierowców z Polski
Do zdarzenia doszło 4 marca br. na autostradzie A555 pomiędzy miejscowościami Wesseling a Rodenkirchen w Nadrenii Północnej-Westfalii. Po uwzględnieniu tolerancji kobieta prowadziła z prędkością 120 km na godz., a dopuszczalna prędkość na tym odcinku wynosiła 100 km na godz. Za takie wykroczenie drogowe powinna zostać ukarana mandatem na 60 euro, jednak do jej skrzynki pocztowej trafiło urzędowe pismo z grzywną w wysokości aż 7500 euro!
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoBiuro mandatów przyznało się do pomyłki
Urząd w Kolonii przyznał, że doszło pomyłki. Przewinienie kobiety zakwalifikowano do zupełnie innej kategorii. Sprawa rozwiązana? Nic do końca. Problem w tym, że ukarana nie odwołała się od decyzji w ustawowym terminie 14 dni od jej otrzymania, więc mandat stał wiążący pomimo oczywistego błędu. Eksperci sugerują, aby zawsze dokładnie weryfikować zawiadomienia.
Dziennik "Bild" poinformował, że urzędnicy z Kolonii są w kontakcie z nieprawidłowo ukaraną kierującą. Urząd miasta nie udzielił żadnych dodatkowych informacji o tym konkretnym przypadku, argumentując to ochroną danych osobowych.
Wysokość mandatu za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym
Niemiecki taryfikator mandatów za przekroczenie prędkości przewiduje następujące grzywny:
- przekroczenie prędkości do 10 km na godz. - 20 euro;
- o 11-15 km na godz. - 40 euro;
- o 16-20 km na godz. - 60 euro;
- o 21-25 km na godz. - 100 euro;
- o 26-30 km na godz. - 150 euro;
- o 31-40 km na godz. - 200 euro;
- o 41-50 km na godz. - 320 euro;
- o 51-60 km na godz. - 480 euro;
- o 61-70 km na godz. - 600 euro;
- powyżej 70 km na godz. - 700 euro.
Czy niemieckie fotoradary są oznakowane?
W Polsce stacjonarne fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości muszą być wyraźnie oznakowane, ale nie jest tak we wszystkich krajach. Takim przykładem są właśnie Niemczy, gdzie nie stawia się znaków informujących o kontroli radarowej. Czasami fotoradary bywają nawet sprytnie zamaskowane, np. mogą znajdować się w obudowach imitujących przyczepy zaparkowane przy jezdni (patrz zdjęcie poniżej). Mogą też przypominać śmietniki lub słupki stawiane przy drogach.
To sprawia, że kierowcy z Polski mogą takiego urządzenia po prostu nie zauważyć. Sieć fotoradarowa u naszych zachodnich sąsiadów jest mocno rozbudowana. Jak już informowaliśmy, w ostatnich latach niemieckie służby zwracają się średnio 800-900 tys. razy o dane kierowców samochodów z Polski, którymi przekroczono ustanowione ograniczenie prędkości lub zaparkowano w niedozwolonym miejscu.