- Część producentów w związku z ograniczeniem liczby aut dostarczanych do Rosji swoje moce produkcyjne przekierowuje na produkcję aut oferowanych w Europie
- Oprócz Lexusa RX szybciej będzie można odebrać modele z grupy Volkswagena, choć różnice czasowe nie będą zbyt duże
- Przesunięcie aut z Rosji do Europy uniemożliwiają różne wymogi homologacyjne, a czasami nawet różne konstrukcje modeli na rynki rosyjski i europejski
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Dzisiaj niewiele jest aut, które możemy zamówić u dealera i tak jak jeszcze kilka lat temu liczyć, że wyjedziemy z salonu nowym, pachnącym świeżością egzemplarzem po dwóch, trzech miesiącach. Teraz w zależności od tego, jakim modelem jesteśmy zainteresowani i czego oczekujemy w odniesieniu do napędu i wyposażenia, często trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na wyprodukowanie nowego samochodu nawet kilkanaście miesięcy.
Ale są też modele, w przypadku których całkowicie nowe auto powinniśmy odebrać już w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Przykładem może być Lexus RX. Jak dowiedzieliśmy się u importera, w przypadku tego modelu czas oczekiwania rzeczywiście jest krótki i całkowicie nowe auto powinniśmy odebrać jeszcze przed końcem tegorocznych wakacji. Przyczyną takiego stanu rzeczy są sankcje nałożone na Rosję i drastycznego zmniejszenia liczby aut eksportowanych przez Lexusa na rynek rosyjski, co pozwoliło zwiększyć dostawy na rynek europejski.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:
Lexus nie jest jedynym producentem, w przypadku którego obecna sytuacja na wschodzie ma przełożenie na dostępność samochodów w Europie. Kolejnym jest Volkswagen, a raczej grupa Volkswagena. Chociaż w tym przypadku nie ma mowy o wycofaniu samochodów z rosyjskiego rynku i przekierowaniu ich do Europy, ale faktycznie sloty produkcyjne, które pierwotnie przeznaczone były dla aut trafiających do Rosji, teraz zostały rozdysponowane dla zamówień europejskich, w tym z Polski. To oznacza, że w dobie problemów z dostępnością półprzewodników i innych materiałów oraz komponentów, faktycznie niektóre modele Volkswagenów, Audi lub Porsche trafią do europejskich klientów nieco szybciej.
U innych producentów napaść Rosji i w efekcie nałożone na ten kraj sankcje nie mają żadnych konsekwencji. Przykładowo Ford już kilka lat temu praktycznie wycofał się z rosyjskiego rynku. W przypadku Mercedesa oraz Renault i Dacii samochody oferowane w Rosji pochodziły w większości, czy nawet wyłącznie, z fabryk wybudowanych w Rosji.
Okazuje się, że zwolnienie slotów produkcyjnych jest jedyną korzyścią, jaką przynosi ograniczenie dostępności europejskich aut w Rosji. Praktycznie żaden koncern nie ma możliwości zaoferowania w Europie samochodów z rynku rosyjskiego, co potwierdzili nam m.in. Nissan oraz wspomniane już Mercedes, Renault/Dacia i grupa Volkswagena. Powodem są różnice w homologacji aut na poszczególne rynki, a czasami nawet całkowicie różne konstrukcje, jak w przypadku modeli Renault, które na rynek rosyjski budowane są na innych płytach podłogowych niż auta europejskie.