Brak niektórych wersji nadwoziowych i kłopoty z dostępnością wybranych napędów to tylko część problemów, z jakimi zetkną się klienci chcący kupić nowy samochód. U wielu producentów trzeba liczyć się z wielomiesięcznym oczekiwaniem na zamówione auto — i to bez braku pewności, że się na nie doczekamy — a w niektórych wręcz nie zamówimy żadnego, bo zamówienia zostały całkowicie wstrzymane.
Sytuacja na rynku motoryzacyjnym nie tylko się nie poprawia, lecz coraz bardziej pogarsza, i na niektóre modele trzeba czekać nawet do przyszłego roku
W związku z brakiem dostępności komponentów część producentów wstrzymała przyjmowanie zamówień na niektóre wersje lub nawet modele aut
U dealerów dostępne są nowe auta, ale mowa o już skonfigurowanych wersjach, przy których zakupie często trzeba iść na kompromis, np. w kwestii wyposażenia
Kto by pomyślał, że wrócimy jeszcze do sytuacji, w której tak jak w czasach socjalizmu samochody będą sprzedawały się "na pniu", nie będzie mowy o żadnych rabatach i zniżkach, a za szczęśliwca będzie uznawany ten, kto w ogóle wyjedzie z salonu nowym samochodem. I chociaż okres pandemii powoli odchodzi w zapomnienie, to sytuacja na rynku motoryzacyjnym nie dość, że się nie stabilizuje, to wręcz z miesiąca na miesiąc pogarsza. To oczywiście również wpływ wojny w Ukrainie, ale i ogromnego popytu przy wciąż niewystarczającej podaży.
Powyższą tezę potwierdzają dealerzy większości marek, których zapytaliśmy o dostępność nowych samochodów. Te, co prawda, nadal można kupić, ale niemal zawsze mówimy o autach już wyprodukowanych i bądź to zakupionych wcześniej przez dealera, bądź zamówionych, ale nieodebranych przez klientów. Okazuje się, że część klientów zniechęcona koniecznością wielomiesięcznego, czasami nawet ponad rocznego, oczekiwania na wybrany przez siebie model, zdecydowała się na zakup innego, który można było kupić szybciej, co pozwala innym osobom kupić wyprodukowany wreszcie egzemplarz, o ile odpowiada im specyfikacja zamówiona przez innego klienta.