Nie wszyscy o tym wiedzą, ale opowieść o polskich ciągnikach Ursus zaczyna się już w 1893 r. Wówczas w Warszawie powołano do życia Towarzystwo Udziałowe Specyalnej Fabryki Armatur, które początkowo nie miało nic wspólnego z traktorami. Maszyny zasługujące na takie miano zaczęły powstawać dopiero w okresie międzywojennym. Dzisiaj firmę z ponad 130-letnią historią można wylicytować od syndyka. Jak podaje money.pl, cena wywoławcza to dokładnie 124 mln 535 tys. 881 zł i 82 gr.
Ursus od początku nie miał łatwo
Ursus przetrwał burzliwe czasy pierwszej wojny światowej i odzyskiwania niepodległości przez Polskę. Stał się jednym z czołowych polskich producentów przemysłowych w dwudziestoleciu międzywojennym, a na produkcji maszyn rolniczych skupił się dopiero po drugiej wojnie światowej.
Wcześniej wytwarzał m.in. silniki spalinowe, motocykle, a nawet wozy opancerzone i ciągniki artyleryjskie zamawiane przez wojsko. Później, już w okresie PRL, traktory Ursus trafiały nie tylko na krajowy rynek. Często eksportowano je do innych państw znajdujących się pod strefą wpływów ZSRR.
- Przeczytaj więcej: Historia Ursusa. Tak powstawało (i gasło) marzenie każdego polskiego rolnika
Ursus nie znalazł sobie miejsca we współczesnej historii
Po upadku komunizmu firma zaczęła doświadczać trudności. Państwowy gigant musiał podzielić się na mniejsze spółki, ale nawet to nie pomogło mu odnaleźć się w nowych realiach kapitalizmu. Fabryki, hale i magazyny poszły na sprzedaż, a pracownicy na bezrobocie. Ostatnie lata działalności to równia pochyła – 86 mln zł strat w 2019 r. i 56 mln zł strat w 2020 r. (dane: "Rzeczpospolita"). W 2021 r. sąd ostatecznie uznał upadłość Ursusa.
Tymczasem serwis farmer.pl donosi, że... fabryki Ursusa nadal działają i wyjeżdżają z nich np. przyczepy rolnicze, których sprzedaż rośnie. Niewykluczone też, że marka Ursus przetrwa. W jaki sposób? Firma została wystawiona na sprzedaż w całości, a to daje przyszłemu właścicielowi możliwość zachowania nazwy i powrotu na rynek.