W USA coraz głośniej mówi się o problemie, jakim stały się kradzieże katalizatorów. W związku z tym prowadzone są prace legislacyjne, które mogłyby pomóc w poradzeniu sobie z tą kwestią. W ramach zmian prawnych rozważane jest m.in. nałożenie obowiązku oznakowywania katalizatorów numerem VIN, zwiększenie kar za kradzieże czy też nałożeniu dodatkowych wymagań w stosunku do tych, którzy mogą kupować lub sprzedawać katalizatory.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoSprawa robi się paląca. Jak informuje "Car and Driver", w 2019 r. z samochodów wycięto 3,4 tys. katalizatorów, a rok później już niemal 14,5 tys. sztuk. Z danych National Insurance Crime Bureau (NICB) wynika, że w 2021 r. liczba kradzieży lawinowo wzrosła i osiągnęła poziom ponad 50 tys. Za cel złodzieje najczęściej wybierali popularne modele Forda z serii F oraz Hondy Accord. Powodem tak dużej liczby kradzieży jest wzrost ceny wymiany tego elementu, który w ostatnich latach poszybował z jednego do trzech tysięcy dolarów.
Problem kradzieży katalizatorów dotyczy również Polski. Określenie skali problemu utrudnia to, że informacje o liczbie skradzionych katalizatorów umieszczane są w zbiorczej statystyce dotyczącej kradzieży cudzej rzeczy i znajdują się w niej także kradzieże kół, ale i np. lamp lub lusterek. Nie zmienia to faktu, że głównym łupem złodziei padają właśnie koła i katalizatory. Jak pokazują statystyki, w 2020 r. zgłoszono 4018 kradzieży części i akcesoriów samochodowych, a w 2021 r. aż 6392, czyli wzrost wyniósł 59 proc. Warto dodać, że w samym Gdańsku, jak informuje serwis trojmiasto.pl, liczba kradzieży katalizatorów wzrosła ze 144 w 2020 r. do 440 w 2021 r.